czwartek, 6 sierpnia 2015

27.




- Emily – zamruczał cicho, odkładając aparat.
Złapał moje dłonie i gładził kciukiem skórę. Nie będę ukrywać, że jego głos działał na mnie jak afrodyzjak. Miałam ochotę zapomnieć o wszystkim. O Niallu, ślubie, swoich kłamstwach. Po prostu wtulić się w ciepłe ciało Malika i wsłuchiwać się w bicie jego serca. Możecie nazywać mnie kretynką, wariatką, egoistką lub jakkolwiek chcecie, ale spróbujcie pobyć w towarzystwie Zayna, chociaż kilka minut a przekonacie się, że przy nim nie można myśleć trzeźwo.
- Też za nią tęsknię. - Z trudem wydusiłam z siebie te kilka słów, odsuwając się od niego.
- Chciałbym żeby była tu z nami. - Wstał i odwrócił się w moją stronę.
- Niepotrzebnie narobiłeś zamieszania. To całe porwanie było błędem, swoją drogą niezbyt oryginalnym, który możesz naprawić. Odwieź mnie do domu, proszę. - Usiłowałam go przekonać do swoich racji.
- Nie pogrywaj tak ze mną. Nie zamierzam stracić swojej szansy – odpowiedział twardo.- Jesteś najlepszym, co mnie w życiu spotkało. Zrobiłem wiele złego i rozłąka była dla mnie największą karą. Jeśli muszę o ciebie walczyć z Niallem, nie dbam o środki. - Złość wyraźnie w nim buzowała.
- Kto ci do cholery powiedział, że masz szansę mnie odzyskać? - Jego nastrój udzielał mi się zbyt mocno.- Kocham… - nie było mi dane dokończyć, bo gwałtownie zmniejszył dystans między nami i otoczył moją talię ramionami niczym wąż swoją ofiarę i wpił się w moje usta, tak jak robił to za każdym razem, gdy się sprzeczaliśmy.
Kompletnie zaparło mi dech i nie za bardzo wiedziałam czy to, dlatego, że zatkał mi usta nim zdążyłam wziąć oddech czy może, dlatego, że tak bardzo tego pragnęłam. Przez cztery lata usiłowałam zapomnieć jak smakują jego pocałunki, jak rozgrzewa mnie jego dotyk, jak moje serce wariuje na widok jego bursztynowych oczu. Chciałam usunąć miłość do niego, ze swojego życia żeby w pełni oddać się Niallowi, a teraz moje starania spełzły na niczym.
- Zawsze byłaś, jesteś i będziesz moja – wyszeptał wprost w moje usta.- Kochasz mnie, widzę to.
- Ale…
- Nie wspominaj o Horanie. Dobrze wiedział, w co się pakuje – ostrzegł mnie.
- No właśnie, nie do końca. - Zagryzłam dolną wargę, przymykając powieki.- Powiedziałam mu, że się rozstaliśmy i chcę spróbować stworzyć rodzinę z nim. Nic więcej. - Było mi wstyd, że skłamałam.
- Okłamałaś go?- Nie cofnął się, ale chyba miał na to ochotę.
- A co twoim zdaniem miałam mu powiedzieć? „Słuchaj Niall, Zayn jest w więzieniu, a ja potrzebuję ojca dla córki, może będziemy razem.”? Myślisz, że to by było lepsze?- Ryknęłam z pretensją.
- Oczywiście, że nie, ale to wszystko komplikuje. - Potarł dłonią swój kark.
- Nie, Zayn. To ty to skomplikowałeś. - Wyminęłam go i usiadłam na fotelu.- Gdybyś nie kazał mi odejść, teraz nie byłoby tych problemów. - Załkałam, zaciskając pięści.
- Przepraszam. - Te jedenaście liter wypływających z jego ust, wprawiło mnie w niemałe zdziwienie.- Chodź tu do mnie. - Wyciągnął ręce przed siebie, a tajemniczy magnes przyciągnął mnie do niego.- Nigdy nie popełniłem większego błędu. Kocham ciebie i naszą córeczkę. Będę facetem, na którego zasługujesz, obiecuję – szeptał mi do ucha.
- Nawet, jeśli to wszystko jest kłamstwem, proszę, okłamuj mnie. - Zaciągnęłam się jego zapachem, mocząc mu bluzkę łzami.


***


Dopiero następnego dnia udało mi się namówić Zayna do powrotu do domu. Bardzo niechętnie na to przystał, ale zrozumiał, że musimy to zrobić dla córki. Poprosiłam go tylko, aby nie zjawiał się tam razem ze mną, bo może być nieprzyjemnie. Chciałam to załatwić całkiem sama, czułam, że jestem to winna Niallowi. Bez słowa wysiadłam z jego auta i podeszłam do drzwi. Poczekałam aż odjedzie i przymknęłam powieki. Panicznie bałam się tej rozmowy, nie wiedziałam jak wyjaśnić mu, że wracam do byłego chłopaka, tak żeby go nie zranić. Gdy uświadomiłam sobie, że nie ma takiego sposobu, z duszą na ramieniu wkroczyłam do środka. Wciąż byłam ubrana w swoją suknię ślubną, sandałki trzymałam w dłoniach, a z makijażu nie zostało nic. Starałam się być cicho i nasłuchiwałam odgłosów domowników.
Byłam prawie pewna, że rodzina Horanów wyjechała już do Mullingar i blondyn jest sam z Brooklyn. Najpierw ruszyłam właśnie do jej pokoju, nie było jeszcze ósmej, więc słodko spała wtulając się w ukochaną zabawkę. Usiadłam na brzegu jej łóżeczka i pogładziłam jej ciemne włoski. Natychmiast się obudziła i pisnęła z radości, gdy mnie zobaczyła.
- Mamusiu! – Uwiesiła mi się na szyi.- Tęskniłam za tobą – wyszeptała mi na ucho.
- Ja za tobą też skarbie. Przepraszam, że tak nagle wyjechałam, to się nie powtórzy, przysięgam. Zostaniesz tutaj? Muszę porozmawiać z Niallem. - Słowa powoli wypływały z moich ust.
- Dobrze. - Pokiwała główką.- Pośpię sobie jeszcze troszkę. - Ułożyła się grzecznie na poduszce.
Ucałowałam ją w czoło, podciągnęłam suknię i ruszyłam w stronę sypialni, którą jeszcze kilka dni temu dzieliłam z moim narzeczonym. Serce podskoczyło mi do gardła, a tętno znacznie przyspieszyło. Łzy zaczęły cisnąć mi się do oczu, na samą myśl, że skrzywdzę tak wspaniałego człowieka. Weszłam do pomieszczenia, w którym blondyn spał spokojnie, przykryty tylko do połowy ud. Musiało mu się coś śnić, bo zabawnie marszczył nos.
- Niall – szepnęłam, pochylając się nad nim.- Kochanie. - Dodałam, gdy nie zareagował i wtedy ocknął się od razu.
- Emily, skarbie. - Gwałtownie się podniósł i mocno mnie przytulił.- Wszystko w porządku?- Nerwowymi ruchami dotykał moich ramion i twarzy, aby upewnić się, że jestem cała.
- Uspokój się. - Zatrzymałam go jego ręce.- Nic mi nie jest. Zayn by mnie nie zranił. - Wyjaśniłam.- Musimy porozmawiać. - Głos mi zadrżał.
- Robi się poważnie. - Zmartwił się, siadając.- Tylko nie przeciągaj, powiedz wprost – ostrzegł.
- To będzie najtrudniejsza rozmowa w moim życiu. - Nie wstydziłam się przy nim płakać.- Wiesz jak bardzo mi na tobie zależy, prawda? Kocham cię i zawsze będziesz dla mnie kimś ważnym. - Zaczęłam.
- Zaczekaj. - Przerwał mi stanowczo.- Wracasz do Shadowa, mam rację?- Wstał i patrzył na mnie z wyrzutem.
- Pozwól sobie wytłumaczyć. - Nie odważyłam się, spojrzeć mu w oczy.
- Wszystko już rozumiem – odrzekł ze zdenerwowaniem.- Poświęciłem ci prawie pięć lat swojego życia, kochałem cię całym sercem, pokochałem twoją córkę, traktowałem jak księżniczkę, a teraz tak po prostu odchodzisz do tego kretyna!- Nie mógł się pohamować i wrzasnął.
- Nie krzycz, proszę. - Zerwałam się z miejsca i chwyciłam go za przedramiona, chcąc uspokoić.
- Coś ty sobie wyobrażała? Mam powiedzieć, że wszystko gra i pozwolić ci odejść? Wykorzystałaś mnie, Emily. - W jego oczach było widać żal i cierpienie, nic poza tym.- Nikt nigdy nie zranił mnie tak mocno, nawet Holly – wysyczał wściekle.
- Nie chciałam, opierałam się, ale uczucie, którym go darzę jest silniejsze niż myślałam… Przepraszam. Wybacz mi. - Rozpłakałam się na dobre.
- Spałaś z nim?- Pierwszy raz w życiu był tak agresywny, wyszarpując się z mojego uścisku.- Odpowiedz!
- Nie. Oczywiście, że nie – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.- Uwierz mi, nie chciałam żeby to wszystko tak się potoczyło.
- Dałem się nabrać na twoje gierki – powiedział, przeczesując włosy palcami.- Masz się wynieść z mojego domu. - Ton jego głosu był przeraźliwe chłodny, próbowałam do niego podejść, ale się odsunął.- Zostaw mnie samego.
- Możesz coś dla mnie zrobić?- Szepnęłam, opuszczając wzrok na podłogę.- Chodzi o Lynn – dopowiedziałam, kiedy się nie odezwał.
- Dla niej zrobię wszystko. - Wciąż unikał patrzenia na mnie.
- Nie odbieraj jej swojej miłości z mojego powodu - poprosiłam cicho.
- Za kogo ty mnie masz?- Warknął.- Jest dla mnie jak córka.
- Dziękuję i jeszcze raz przepraszam. - Stanęłam na palcach, chcąc go pocałować w policzek, ale wyminął mnie i wyszedł.
Po tym, co usłyszałam czułam się podle. Potraktował mnie tak, jak sobie na to zasłużyłam. Nie mogłam mieć do niego żadnych, nawet najmniejszych pretensji. Postanowiłam wziąć prysznic, przebrać się i zacząć pakować swoje rzeczy. Z rozrzewnieniem chowałam białą suknię do ogromnego kwadratowego pudła leżącego pod łóżkiem.
Wspominałam radość Nialla w dniu, w którym przyjęłam jego oświadczyny. Nie mogłam spokojnie spać, wiedząc, że go okłamuję. Pokochałam go, ale to uczucie było czyste, niewinne, nieskalane namiętnością. Horan był dobrym człowiekiem, ale nie miałam przy nim nigdy tej gęsiej skórki i motyli w brzuchu.
Od teraz będę żyła zgodnie ze swoim sumieniem, z ukochanym mężczyzną i córeczką u boku.
Wychodząc na korytarz słyszałam śmiech Brookie. Zajrzałam ukradkiem do jej pokoju i spostrzegłam blondyna łaskoczącego ją we wszystkie możliwe miejsca. Mała wręcz się krztusiła, ale była szczęśliwa. Kochała go równie mocno jak Zayna. Nie chciałam im przeszkadzać, więc zeszłam do salonu, sięgnęłam po telefon i wybrałam numer przyjaciółki. Dawno z nią nie rozmawiałam, ale byłam pewna, że jako jedyna mnie zrozumie. Usłyszałam jednak tylko nagranie jej poczty głosowej:
- Cześć, tu Anastasia Dawson – roześmiany głos szatynki rozbrzmiał w słuchawce.
- Już niedługo Tomlinson – nagrał się też Lou.
- Tu Anastasia Dawson i Louis Tomlinson, zostaw wiadomość po sygnale – zakończyli wspólnie, czym wywołali mój szczery uśmiech.
- Tassie, tu Emily. Jestem w domu. Chciałam pogadać, zadzwoń w wolnej… - prawie skończyłam, kiedy ktoś odebrał.
- Ems?! – Krzyknęła Ana.- Przyjedź – poprosiła.
- Zabrać małą?
- Gdzieś musicie zamieszkać, prawda?- Odparła oczywistym tonem.
- Już o wszystkim wiesz?- Zdziwiłam się.
- Zayn u nas jest – odpowiedziała.
- Niech będzie po nas za pół godziny – powiedziałam po chwili zastanowienia.- Do zobaczenia. - Rozłączyłam się i ruszyłam na górę.
- Pamiętaj, że cię kocham. To, że zamieszkasz teraz z tatą Zaynem nic nie zmienia. – Niall przytulał małą do serca, gdy weszłam.
- Ja ciebie też kocham. - Dała mu soczystego całusa.
- Skarbie. - Przełknęłam łzy.- Idź umyć ząbki, spakuję twoje rzeczy.
- Mamusiu, nie możemy zostać tutaj?
- Później ci to wszystko wytłumaczę, zgoda?
- Dobrze. - Pokiwała grzecznie główką i pobiegła do łazienki.
- Jej też nakłamiesz?- Syknął blondyn.
- Rozumiem, że jesteś zły… - Zaczęłam.
- Nie, Em. Ja nie jestem zły. - Przerwał mi stanowczo.- Jestem rozgoryczony i zraniony.
- Przepraszam. Nigdy nie chciałam cię skrzywdzić, przysięgam. - Zsunęłam z palca pierścionek zaręczynowy i oddałam mu go.- Po prostu należę do kogoś innego – wyszeptałam.
- Zawsze byłaś tylko jego. Powinienem był to wiedzieć od początku, ale robiłem sobie nadzieję, że wygram z nim, bo jest draniem.
Nie skomentowałam tego. Nawet, jeśli bym chciała, to nie wiedziałam jak. Poczekałam na córeczkę, pomogłam jej się przebrać i dokończyłam pakowanie. Klakson pochodzący z auta Zayna oznajmił nam, że już czeka. Ku mojemu zdziwieniu Niall wcale nie zamknął się u siebie, a pomógł nam z walizkami. Lynn dzielnie dzierżyła w dłoni swoją ukochaną maskotkę i nuciła coś pod nosem. Kiedy znaleźliśmy się przed domem, na widok Malika pisnęła z radości i pobiegła do niego, uprzednio żegnając się czule z Horanem.
- Będę się odzywał w sprawie małej, postaram się poświęcać jej tyle uwagi ile będę mógł, sama rozumiesz. - Opuścił wzrok na posadzkę.
- Jasne. Nie chcesz mnie zbyt często widywać.
- Właśnie – odparł niepewnie, spojrzał w stronę Zayna jakby chciał sprawdzić czy nas obserwuje, po czym przyciągnął mnie do siebie i pocałował tak namiętnie jak nigdy.
Chciał pokazać byłemu przyjacielowi, że pomimo jego wygranej, to nie on miał mnie przy sobie przez ostatnie lata. Samiec i jego zdobycz - tak to wyglądało.
- Oby traktował cię dobrze – odezwał się krótko i wrócił do środka.

W lekkim stanie nieważkości pociągnęłam za sobą dwie walizki i zbliżyłam się do bruneta. Były narzeczony zaskoczył mnie swoim zachowaniem, w końcu kazał mi się wynosić. Z drugiej strony jednak kochał mnie i z pewnością było mu ciężko patrzeć jak odchodzę, ale ostatnie, czego się po nim spodziewałam to, ten pocałunek.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej.
Przepraszam, że nie było mnie tak długo, ale zwątpiłam w swoje umiejętności.
Nie mam nic więcej do dodania.
Całusy <3