Dni mijały a
Zayn starał się udowodnić, że potrafi być zrównoważony. Raz urządziliśmy nawet
grilla w towarzystwie Andy’ego i jego siostry Holly. Niestety okazało się, że
trzy tygodnie w tym miejscu zupełnie wystarczyły, aby sąsiedzi zaczęli się nami
bardziej interesować. Malik po telefonicznej konsultacji z Niallem i Louisem,
podjął decyzję, że musimy wyjechać, tym razem za granicę. Sytuacja w Londynie
nie wyglądała najlepiej, ponieważ mój chłopak nadal był poszukiwany, a ciało
mojego taty nie mogło być pochowane dopóki nie zrobią
dokładnych badań. Takie procedury mogły się ciągnąć przez dłuższy czas, dlatego
uznaliśmy, że możemy pozwolić sobie na zamieszkanie w Paryżu. Wciąż nie mogłam
zrozumieć jak długo można zbierać dowody na winę Malika Seniora.
W stolicy
Francji klimat był zupełnie inny. Wprowadziliśmy się do pięknego apartamentu z
magicznym widokiem na Pola Elizejskie. Jak dotąd kolejne dwa tygodnie
przepłynęły nam między palcami i były one naprawdę radosne. Cieszyliśmy się
swoją obecnością, zwiedzaliśmy miasto, jedliśmy francuskie rogaliki. Czułam się
wspaniale, ale nie informowałam Zayna o jednym małym szczególe. Miesiączka
nigdy nie spóźniała mi się więcej niż kilka dni. Ryzyko ciąży stawało się
realne, biorąc pod uwagę fakt, że ostatnio kochaliśmy się bardzo często i
zdarzało nam się zapomnieć o zabezpieczeniu. Nie wiedziałam jednak czy jest
się, z czego cieszyć. W naszej obecnej sytuacji byłoby to tylko utrudnienie.
Korzystając
z okazji, że mój ukochany brał akurat prysznic, pobiegłam do pobliskiej apteki,
po dwa testy ciążowe. Gdy tylko opuścił łazienkę, zamknęłam się w niej i
trzęsącymi się dłońmi rozpakowałam po kolei oba patyczki. Postępowałam według
opisanych instrukcji, odczekałam odpowiednią ilość czasu i z niepokojem
zerknęłam na okienka, w których miały pojawić się wyniki. Moje źrenice
powiększały się wraz z uwidacznianiem się podwójnych kresek na obu testach.
Wpatrywałam się w nie z niedowierzaniem i gorączkowo rozmyślałam o tym, w jaki
sposób mam to przekazać Zaynowi. Powinnam to powiedzieć prosto z mostu, w końcu
mogliśmy się tego spodziewać. Marzyłam o dzieciach, ale chciałam zajść w ciążę
dopiero po zakończeniu tego kryminalnego koszmaru.
- Emily?
Dobrze się czujesz?- Brunet zapukał do drzwi, chcąc dostać się do środka.
- Tak. Już
wychodzę – zgarnęłam dowody na istnienie naszego dziecka, zacisnęłam je w
pięści i wyszłam na korytarz.- Musimy porozmawiać – dodałam, chowając ręce za
siebie.
- Jasne. O
czym?- Odparł beztrosko, przyciągając mnie do siebie.
- O naszej
przyszłości.
- Skarbie,
wszystko się ułoży. Wrócimy do Londynu, zamieszkamy razem i będziemy się
cieszyć życiem we dwoje. Musimy to wytrzymać – gładził kciukiem mój policzek.
- Właśnie o
to chodzi, że już nie jesteśmy tylko my… Wiesz, co to jest?- Pokazałam mu dwa,
białe podłużne patyczki.
- Nie mam
bladego pojęcia – zmarszczył brew.- Wyjaśnij mi.
- Od teraz
jest nas troje, Zayn – wyszeptałam niepewnie, przymykając powieki i
przykładając jego dłoń do swojego brzucha.- Jestem w ciąży – dodałam widząc,
jego niezrozumiały wyraz twarzy.
- Ale jak to
się stało?- Pierwszy raz w życiu panikował.
- No tego
chyba nie muszę ci tłumaczyć – zaśmiałam się filuternie.
-
Oczywiście, że nie – obruszył się.
- Więc co ty
na to?- Dopytywałam.
- Nie wiem.
Zaskoczyłaś mnie – zaczął nerwowo dreptać w kółko.- To wszystko komplikuje,
sama dobrze wiesz.
- Doskonale
zdaję sobie sprawę z naszej niekomfortowej sytuacji, ale liczyłam na to, że
choć trochę się ucieszysz – poczułam lekkie, ale uciążliwe ukucie żalu w sercu.
-Jak możesz
nawet tak mówić?- Podszedł i oplótł mnie w talii.- Kocham cię i chcę żebyś
urodziła mi gromadkę dzieci – nagle radośnie się uśmiechnął.- Zaopiekuję się
tobą i postaram się być lepszym ojcem niż mój był dla mnie – uniósł moje drobne
ciało o kilka centymetrów nad ziemię i okręcił nas kilka razy wokół własnej
osi.
- Jestem
przekonana, że będziesz najlepszym tatą na świecie. Nikt tak zaciekle nie
będzie bronił swojego dziecka, jak ty – z rozkoszą ucałowałam jego pełne
malinowe usta, zatracając się przy tym w szczęściu, które nas spotkało.
***
Zmaganie się
z przeciwnościami losu jest niezwykle trudne, jeśli nie masz poparcia ze strony
osoby, którą kochasz. Wiesz, że wszystko, co się dzieje jest dla twojego dobra
a jednak chcesz ryzykować. Było mi bardzo trudno pogodzić się z faktem, że Zayn
kategorycznie odmówił, gdy poinformowałam go, że zamierzam wrócić do Londynu na
pogrzeb mojego taty. Poważnie się o to pokłóciliśmy, więc na spacer po Polach
Elizejskich wybrałam się sama.
Teraz, kiedy
wiemy, że jestem w ciąży jest jeszcze bardziej opiekuńczy niż zazwyczaj. To
irytujące, bo przecież nie jestem obłożnie chora. Odrobinę przybrałam na wadze
i w zasadzie kiepsko znoszę pierwszy trymestr, ale wnosił w nasze relacje
mnóstwo nerwowości, co przyprawiało mnie o mdłości. Zdecydowanie nie będziemy
mieli drugiego dziecka. Chyba, że Zayn sam je sobie urodzi. Wymiotowałam,
puchły mi nogi, bolał kręgosłup a nocami miałam napady seksualnego szału.
Potrafiłam budzić bruneta nad ranem i pobudzać jego erekcję tylko po to by w
danym momencie mnie zaspokoił.
To było
szalone, biorąc pod uwagę, jak nieprzyjemna bywałam za dnia. Hormony kompletnie
nade mną zapanowały i nic nie mogłam z tym zrobić. Po wizycie u tutejszego
lekarza okazało się, że maleństwo jest zdrowe i niedługo zacznie mi rosnąć
brzuszek. Zayn był bardzo dumny, wpatrując się w ekran monitora, na którym było
widać naszą maleńką fasolkę. Pomimo naszych nieporozumień trzymał mnie za rękę
i raz po raz całował w czoło. Doktor przyznał nawet, że mam ogromne szczęście w
postaci mojego ukochanego. Polemizowałabym, ale to nie jego sprawa. Gdyby
usłyszał historię naszej miłości z pewnością poszedłby się napić by to
zrozumieć.
Czasem sama
zastanawiałam się, dlaczego moje serce zabiło mocniej na jego widok. Brak
romantyzmu, agresja, trudny charakter i kryminalna przeszłość nie brzmią jak
cechy idealnego faceta. A jednak coś wciąż mnie do niego przyciąga. Jego
magnetyzujący błysk w oku, zachrypnięty głos i perfekcyjne ciało, to tylko
elementy zewnętrzne. Był w stanie zaryzykować własne życie, byleby tylko mnie
chronić. I to zaważyło. Pokochałam go, gdy osłonił moje ciało przed kulą
wystrzeloną przez jego ojca. To zdecydowanie był moment, w którym wiedziałam,
że jestem dla niego kimś ważnym, chociaż sam tego nie potwierdzał.
-
Zastanawiasz się jak ze mną zerwać żebym cię nie zabił?- Mało inteligentne
pytanie mojego chłopaka natychmiast wyrwało mnie z zamyślenia.
- Jesteś
głupi – skwitowałam.- A ja jestem głodna – rzekłam marudnym tonem.
- Żabie
udka?- Zażartował, obserwując jak powstrzymuję odruch wymiotny na samą myśl o tej
ohydnej potrawie.
- Przestań.
Zamówmy pizzę i pieczywo czosnkowe – wymyśliłam na poczekaniu.
- Niezłe
wymagania, kochanie – splótł ze mną dłoń.
- Nie mogę
tylko twojego żarłocznego dziecka – odpowiedziałam z wyrzutem.
- Mojego?
- Nigdy tak
dużo nie jadłam, więc to akurat ma po tobie – burknęłam.
- Nieważne
ile będziesz jadła, jeśli to ma wzmocnić nasze dziecko. Nie przejmuj się wagą
skarbie - objął mnie, śmiejąc się gardłowo.
- Będę
brzydka i gruba, zobaczysz - groziłam mu palcem.
- Dla mnie
zawsze będziesz piękna - otworzył przede mną drzwi do apartamentowca.
Prychnęłam
pod nosem i podeszłam do windy, która akurat wpuściła nas do swojego wnętrza.
W naszym
mieszkaniu zdjęłam sweterek i rzuciłam go na najbliższy fotel. Chwyciłam pilot
i uruchomiłam telewizor. Trafiłam na reklamę prążkowanych prezerwatyw i
pomyślałam sobie, że skoro my ich na razie nie potrzebujemy to muszę z tego
korzystać. Odwróciłam się w stronę Zayna i przygryzłam wargę, przyglądając się
tatuażom na jego ramionach. Był skupiony na wyświetlaczu swojej komórki,
zmarszczył nos i uniósł jedną brew. Wyglądał tak cholernie seksownie, że
przyjemne ciepło rozeszło się po dole mojego brzucha.
- Zayn... - Mruknęłam
uwodzicielsko podchodząc do niego.
Przytuliłam
się do jego pleców i splotłam dłonie na jego mostku, po czym zsunęłam je aż do
krawędzi jego spodni.
- Emily -
zaśmiał się i przeciągnął mnie przed siebie.- Jeśli masz być taka napalona
przez całą ciążę to będziemy mieli dużo dzieci - bez problemu uniósł mnie na
wysokość swoich bioder, które jednym ruchem oplotłam nogami.
- Nie licz
na to kochasiu - skomentowałam jego wypowiedź i namiętnie ucałowałam.
***
Tuż po
bardzo udanym seksie postanowiłam wykorzystać niebiański nastrój swojego
chłopaka i wrócić do tematu powrotu do Londynu. Chciałam na spokojnie
wytłumaczyć mu jak ważny jest dla mnie pogrzeb własnego ojca. Musiałam go
przekonać, po prostu musiałam.
- Za kilka
dni Anastasia będzie mogła pochować mojego ojca. Chcę tam być - zaczęłam
łagodnie.
- Już o tym
rozmawialiśmy - zgromił mnie spojrzeniem, odpalając papierosa.
- Nie pal
przy dziecku - poprosiłam kładąc dłoń na swoim brzuchu.
- Podjęliśmy
decyzję, że nie pojedziemy- niechętnie zgasił truciznę.
- Nie. To ty
ją podjąłeś. Kocham swojego tatę i chcę tam być by móc go opłakiwać tak jak powinnam.
Jeśli trzeba będzie polecę sama - oznajmiłam stanowczo.
- Nie ma
mowy - usiadł z powrotem na łóżku.- Samej nigdzie cię nie puszczę.
- Zrozum, że
to dla mnie bardzo ważne. Ty możesz zostać. Wiem, co się stanie, gdy policja
dowie się o twoim powrocie do kraju, ale nie mogę opuścić pogrzebu -
tłumaczyłam cierpliwie.
Zamyślił się
i zmarszczył nos. Stał między młotem a kowadłem i musiał podjąć trudną decyzję.
Ostatecznie zgodził się na wyjazd jednak nie mogliśmy zostać w stolicy zbyt
długo. Ucieszyłam się i mocno go przytuliłam. Z wyjątkową czułością złożył
kilka pocałunków na skórze mojego brzucha, szepcząc coś pod nosem. Gęsta
atmosfera, która ostatnio nie opuszczała nas z powodu tego drażliwego tematu,
zniknęła w mgnieniu oka.
- Powinniśmy
zadzwonić do Nialla, gdzie jest laptop?- Rozejrzałam się.
- Przyniosę.
Myślisz, że będzie dostępny na Skypie?- Wstał i podszedł do czarnego futerału.
- Zawsze
jest, przynajmniej tak mówi – zamyśliłam się, czekając aż poda mi urządzenie.
Usiadł z nim
obok mnie i uruchomił, a po krótkiej chwili łączyliśmy się z blondynem.
Wszystkiego mogłam się spodziewać, ale nie tego, że odbierze z ustami pełnymi
jakiegoś mięsa, które wręcz wypadało, gdy usiłował się przywitać. Chociaż
właściwie, powinnam to przewidzieć, prawda?
- Cześć
gołąbeczki. Jak maleństwo?- Zaczął, kiedy już połknął to, co jadł.
- Hej.
Wszystko z nim w porządku – pomachałam do niego.
- Wujek
Niall wszystkiego cię nauczy i będziesz mięśniakiem mały – krzyknął radośnie.
- Ja chyba
też trochę pomogę, co nie stary?- Odezwał się rozbawiony Zayn.
- Z góry
zakładacie, że to będzie chłopiec? Nieładnie – pogroziłam im palcem.
- Cóż,
kochanie. Mam dominujące geny, wybacz – ucałował moją skroń.
- Żebyś się
nie zdziwił – zaśmiałam się.- Dzwonimy, bo przyjedziemy na pogrzeb mojego taty
i chciałabym żebyś zadbał o bezpieczeństwo Zayna – dodałam poważnie.
- Trzymać
gliniarzy z daleka, tak? No jasne. Nie martw się – obiecał.
- A co
słychać u Lou i Any?
- Czasem mam
ochotę puścić pawia, gdy na nich patrzę. Są tacy słodcy – pisnął jak mała
dziewczynka.
- To super –
ucieszyłam się.- Pozdrów ich od nas.
- Nadal nie
znaleźliście nic na mojego ojca?- Wtrącił Malik.
- Niestety
nie, ale ciągle nad tym pracujemy. On nie jest typem perfekcjonisty, musiał
gdzieś popełnić błąd, a my go znajdziemy, zobaczysz.
- Oby nie
zdążył sfabrykować dowodów, bo będzie po mnie – warknął zaciskając pięści.
- Nie
dopuścimy do tego – odpowiedział, próbując go pocieszyć.- Ems, ty też się nie
martw. Zrobimy, co trzeba żeby mały Malik przyszedł na świat tutaj, wśród
ludzi, którzy go kochają – jego wzrok wyzwalał we mnie przyjemne uczucie, choć
dzieliła nas wirtualna przestrzeń, coraz częściej miałam wrażenie, że niektóre
jego czułe słowa były zbyt miłe jak na normalną przyjaźń damską-męską.
- Cieszę się
– uśmiechnęłam się szeroko, gładząc brzuch dłonią.
-
Myśleliście już nad imieniem?
- Hunter.
Hunter Malik – oznajmił z dumą brunet, na co ja wybuchłam śmiechem.
- Chyba
sobie żartujesz. Nasz dziecko nie będzie się nazywało jak jakiś myśliwy, błagam
– klepnęłam go w ramię.
- No tak.
Popracuję nad nią jeszcze – wskazał na mnie śmiejąc się do kamerki.
- W jednym
nie mamy wątpliwości. Jeśli będzie chłopiec, na drugie damy mu Niall –
obserwowałam reakcje Irlandczyka, który po kilku sekundach wstał i zaczął
skakać po pokoju.
- Dzięki,
jesteście super – usiadł w końcu.
- Wiemy –
Zayn wypiął dumnie pierś.
- Chyba
przynieśli pizzę, będziemy kończyć – powiedziałam, gdy usłyszałam dźwięk
dzwonka.
- Smacznego,
pa – pomachał i wysłał całusa, po czym zniknął z ekranu.
Malik
poszedł odebrać zamówienie i zapłacić za nie, a kilka minut później usiedliśmy
przy stole na tarasie i zajadaliśmy się pyszną pepperoni.
- Nasz synek
może się nazywać Peter albo Ben, ale nie Hunter, proszę cię – westchnęłam
pomiędzy gryzieniem kawałka pizzy.
- Coś
wymyślimy – puścił mi oczko.
- A
dziewczynce chciałabym dać Brooklyn Patricia, podoba ci się?
Na moją
propozycję, powoli uniósł głowę znad talerza, przyjrzał mi się, a jego oczy
zaszkliły. Nie dopuściłby łzy spłynęły po twarzy, ponieważ przetarł powieki
dłońmi.
- Jesteś
wspaniała – rzekł chwytając moją dłoń.
-
Pomyślałam, że to będzie miły gest, jeśli będzie miała drugie imię, po twojej
mamie. Jest bardzo ładne – pochyliłam się w jego kierunku, chcąc odebrać
pocałunek, do którego się przymierzał.
- To niesprawiedliwe,
wiesz?- Zmarszczył nos.- Tyle lat pracowałem na swoją pozycję, kształtowałem
swój charakter, hartowałem ciało by być odpornym na wszelkie uczucia i
skrupuły. Aż nagle zjawiłaś się ty i
zaczęłaś mnie odmieniać tak, że sam siebie nie poznaję.
- To źle? -
Zupełnie nie wiedziałam jak zareagować na to niespodziewane wyznanie.
- Każdy
dzień z tobą czyni mnie słabszym, czulszym i delikatniejszym. Nie mogę taki
być, bo nie będę w stanie was chronić - tłumaczył nerwowo.
- Zayn,
posłuchaj - usiadłam mu na kolanach.- Kocham cię i wiem, że przy tobie jestem
bezpieczna. Jeśli twoja mroczna strona nie będzie w naszym związku przeważać to
nie będę cię zmieniać.
- Teraz
wszystko będzie inne. Jestem odpowiedzialny również za niego - ułożył swoją
dużą, ciepłą dłoń na moim lekko odstającym brzuchu.
- Boisz się,
że temu nie sprostasz?- Patrzyłam w jego czekoladowe oczy.
- Kiedyś nie
bałem się niczego. Żaden palant nie mógł mnie zranić. Odkąd mam ciebie wciąż
martwię się, że coś ci się stanie. W dodatku zostanę ojcem.. Nie byłem na to
przygotowany - dało się pierwszy raz był zagubiony, a ja poczułam wyrzuty
sumienia.
Tak naprawdę
ja byłam jego słabością. Gdybym go nie pokochała nadal byłby twardy i nikt by
go nie krzywdził. Nie wiedziałam, co powiedzieć, a on najwyraźniej nie chciał
kontynuować tematu, bo ostrożnie przesadził mnie na inne krzesło i poszedł do
łazienki.
Nie mogłam
dopuścić do tego by przeze mnie coś mu się stało. Musiałam odejść i wrócić do
Londynu sama.
_________________________________________________________
Witajcie. Prawdę mówiąc sama nie wiem, co sądzić o tym rozdziale, więc ocenę pozostawię Wam. Jest dłuższy od pozostałych, ale jestem ciekawa, co myślicie o treści. Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam.
Zapraszam również na HOOKER, który od niedawna znajduje się zarówno na blogspocie jak i Wattpadzie.Całuję mocno <3ASK
_________________________________________________________
Witajcie. Prawdę mówiąc sama nie wiem, co sądzić o tym rozdziale, więc ocenę pozostawię Wam. Jest dłuższy od pozostałych, ale jestem ciekawa, co myślicie o treści. Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam.
Zapraszam również na HOOKER, który od niedawna znajduje się zarówno na blogspocie jak i Wattpadzie.Całuję mocno <3ASK