Przychodzi
kiedyś taki dzień, kiedy budzisz się ze świadomością, że twoje szczęście jest
na wyciągnięcie ręki. Otwierasz oczy, przekręcasz się na bok i widzisz jego.
Śpi leżąc na plecach, z rozrzuconymi na boki ramionami, przy czym jednym z nich
cię oplata. Oddycha spokojnie, jego wytatuowana klatka piersiowa unosi się
miarowo. Kosmyki włosów są uroczo potargane, a kołdra zasłania jego ciało tylko
do połowy ud. Podpierasz głowę na dłoni i przyglądasz mu się z rozrzewnieniem.
Czułam
się dokładnie tak, budząc się po raz kolejny u boku Zayna Malika. Wpatrywałam
się w niego i zachwycałam jego anielskim wyglądem. Jakim cudem jest tak groźny
i stanowczy za dnia, podczas gdy w nocy stawał się taki bezbronny.
Nie
chcąc go budzić zeszłam na parter. Niestety nie mogłam przygotować śniadania,
ponieważ nie zrobiliśmy zakupów, więc postanowiłam wyprać jego zakrwawione
ubrania. Wzięłam prysznic, założyłam zwiewną kwiecistą sukienkę i z jeszcze
lekko wilgotnymi włosami wyniosłam kosz z mokrymi ubraniami na podwórko. Odnalazłam
gruby sznur rozwieszony pomiędzy dwoma jabłoniami i nucąc coś pod nosem
kręciłam biodrami wieszając poszczególne części garderoby.
-
Dzień dobry sąsiadko!- Aż podskoczyłam na dźwięk obcego męskiego głosu.
Odwróciłam
się w stronę płotu i ujrzałam mężczyznę, na oko kilka lat starszego ode mnie. Z
grzeczności podeszłam, aby się przywitać.
-
Dzień dobry – uśmiechnęłam się radośnie.
-
Jestem Andy Greyson. Nie widziałem pani wcześniej – podał mi rękę.
-
Em.. Jestem Anne Blake. Wprowadziłam się wczoraj z mężem – czułam niemałe
zakłopotanie kłamiąc mu prosto w oczy.
-
Od dziś chętniej będę spędzał czas na tarasie, jeśli codziennie będziesz tak
wywieszała pranie – zawstydził mnie tym ukrytym komplementem.
-
Annie, kochanie tu jesteś – Zayn również pojawił się w ogrodzie, w krótkich
spodenkach i koszulce.
-
To mój mąż, Robert. A to nasz sąsiad Andy – przedstawiłam ich jednak Malik
wcale nie podał facetowi ręki.
Zamiast
tego objął mnie od tyłu i ułożył podbródek na moim ramieniu. Zazdrosny brunet
musiał najwyraźniej zaznaczyć, że należę do niego i nie życzy sobie takich uwag
w moim kierunku. Zrobiło mi się głupio, cicho przeprosiłam Andy’ego, pożegnałam
się i pociągnęłam swojego chłopaka do domu.
-
Mieliśmy nie rzucać się w oczy.. – mruknęłam z wyrzutem.
-
Ewidentnie cię podrywał, miałem nie reagować?- Podniósł na mnie głos.
-
Jeśli mi ufasz, to się tak więcej nie wygłupiaj. Trzeba się wybrać do sklepu… -
nie dane mi było dokończyć, bo przygwoździł mnie do ściany jednym silnym
ruchem. Najwyraźniej nie spodobał mu się sposób w jaki się do niego odezwałam.
Odbiłam
się od niej tak mocno, że poczułam jak trzęsą mi się wnętrzności. Zayn bywał porywczy,
ale nigdy nie bałam się go aż tak. Ostatnie wydarzenia sprawiły, że moje
zaufanie zostało nadszarpnięte, ale miałam nadzieję na poprawę naszych relację,
po tak udanej nocy. Jego spojrzenie doskonale odzwierciedlało, to, co czuł. Był
zły i zdesperowany jakby nie chciał dopuścić do mojego odejścia. Kipiał chorą zazdrością
i nie myślał rozsądnie.
-
Puść – poprosiłam cicho, odczuwając stopniowo coraz większy ból przez jego dłoń
zaciskającą się na moim ramieniu.- To boli – pisnęłam, widząc, że powoli traci
nad sobą kontrolę.- Zayn, do cholery!- Krzyknęłam wreszcie i wyszarpnęłam się z
jego uścisku powodując, że łokciem uderzyłam prosto w ścianę.
Kucnęłam
ukrywając twarz pomiędzy kolanami. Nie dość, że będę miała kolejne siniaki, to siła,
z jaką zderzyłam się z betonem mogła mi złamać jakąś kość. Oddychałam głęboko
licząc, że to jakoś ukoi moje cierpienie i ignorowałam pieczenie w kącikach
oczu.
-
Nic ci nie jest?- Chłopak klęknął przede mną, a w jego głosie było słychać
troskę i chyba nawet poczucie winy. Diametralnie zmieniał swój nastrój jakby
miał zaburzenia osobowości.
-
Zostaw mnie – pomimo wciąż przeszywającego moją rękę bólu, poderwałam się z
miejsca.
-
Ems, nie chciałem – próbował podejść.
-
Nie. Chcę być sama – w pośpiechu chwyciłam swoją torbę z krzesła i wybiegłam z
domu.
Szłam
chodnikiem ciągnącym się wzdłuż ulicy, na której zamieszkaliśmy. Nie
rozglądałam się, ponieważ nie wyszłam po to by poznać okolicę. Chciałam
ochłonąć i zastanowić się czy zawsze będzie go tak ponosiło. Przecież pragnęłam
mieć z nim dzieci! To nie mogło się powtórzyć. Musi mnie zrozumieć albo odejdę.
Powinnam nareszcie być stanowcza inaczej nic z tego nie będzie.
Nie
zdałam sobie sprawy z tego, jak daleko zaszłam dopóki nie zobaczyłam małego
miejscowego sklepu. Weszłam do niego, przywitałam się ze sprzedawczynią i z
radością spostrzegłam, że wszystkie owoce, warzywa oraz pieczywo ma świeżutkie
jakby przyniosła je prosto z pola lub pieca. Ucięłam sobie miłą pogawędkę z
pulchną kobietą, zrobiłam zakupy i powoli wróciłam do domu. Okazało się, że
droga nie była zbyt skomplikowana, pewnie, dlatego, że samo miasteczko nie było
zbyt duże. Obiecałam sobie, że odwiedzę molo, o którym mówiła mi właścicielka
sklepiku, ale najpierw musiałam uporać się ze swoim nieprzewidywalnym
chłopakiem.
Wniosłam
reklamówki do kuchni, w której od razu pojawił się Zayn. Nie odzywał się, ale jego
nastrój udzielał się na odległość. Był spięty, poddenerwowany i miałam
nadzieję, że męczą go wyrzuty sumienia.
Rozłożyłam produkty na blacie i przez chwilę
zastanawiałam się, co mogę z nich przyrządzić.
-
Kanapki i jajecznica, mogą być? – Przerwałam niezręczną ciszę chłodnym tonem,
nie podnosząc na niego wzroku.
-
Zdecydowanie wolę twoje pocałunki – wypalił nagle, czym spowodował, że utkwiłam
swoje spojrzenie w jego czekoladowych oczach.- Przysięgam, że nie chciałem ci
zrobić krzywdy – oparł rękę o brzeg szafki kuchennej.
-
Jeśli jeszcze raz się tak zachowasz, koniec z nami, rozumiesz?- Oznajmiłam
poważnie.- Odejdę, nie patrząc na to jak bardzo cię kocham – ostrzegłam go.
-
Nie pozwolę ci odejść. Jesteś moja i tylko moja – rzucił zaczepnie.
Przemilczałam
to, bo nie chciałam dłużej z nim rozmawiać. Ominęłam go i stanęłam przy
kuchence. Ignorowałam jego obecność i zajęłam się robieniem posiłku. Przez
dłuższy czas czułam na sobie jego wzrok, ale w końcu odpuścił i zniknął.
Prawdopodobnie poszedł do sypialni lub do ogrodu, bo trzasku drzwi wejściowych
nie słyszałam. Odetchnęłam z ulgą i pochyliłam głowę. Łokieć wciąż mnie bolał,
a czerwone ślady po palcach zaczynały sinieć. Zachciało mi się płakać, ale nie
chciałam okazywać słabości, chociaż pewnie powinnam. W tak krótkim czasie tak
wiele się zdarzyło. Moja mama nas zostawiła, mój tata został zamordowany,
zostałam zmuszona do ucieczki. Nikt normalny nie wytrzymałby tego napięcia. Z
pewnością dawna Emily usiadłaby w kącie i ryczała jak bóbr, ale teraz? Miałam
wrażenie, że uodporniłam się na wiele czynników zewnętrznych i nigdy nie będę
już taka jak kiedyś. Wciąż cierpiałam po nagłej i tragicznej stracie ojca, nie
pokazywałam tego, ale pustka w moim sercu zostanie na zawsze. Podejrzewam, że
nawet jeżeli Yaser Malik trafi do więzienia za wszystkie swoje zbrodnie, nie
poczuję się lepiej.
Tymczasem
musiałam zmagać się ze swoim nieobliczalnym chłopakiem, który raz jest czuły i
do rany przyłóż tylko po to by zaraz zmienić się w groźnego agresora. Bałam się
go, kiedy odkryłam, że zabił kogoś na polecenie swojego ojca, bo przecież to
nie to samo co kradzież czy wymuszenie. Morderstwo zmienia człowieka na całe
życie i w tej chwili obawiałam się, że pomimo jego szczerych chęci, nie będzie
w stanie pozbyć się swojej brutalności na tyle żebym mogła z nim być.
Dzisiejszy wybuch nie świadczył o nim dobrze i poważnie zastanawiałam się nad
odejściem.
Czasami
miłość nie wystarczy żeby tak bardzo ryzykować. Trapił mnie ogromny dylemat,
zostałam z tym wszystkim całkiem sama, bo nie mogłam nawet skontaktować się z
Anastasią ze względu na bezpieczeństwo. Jeśli odejdę, zrobię to dla swojego dobra,
ale będę nieszczęśliwa. Jeśli tego nie zrobię, kto wie, co zrobi następnym
razem, gdy mu coś odbije?
Owszem
Zayn jest najlepszym, co mnie do tej pory spotkało i nie żałuję, że go poznałam
ani tego, że go pokochałam. Od początku wydawało mi się, że jesteśmy dla siebie
stworzeni, bo los stykał nas ze sobą zbyt wiele razy żeby było inaczej. Jego
wsparcie w ciągu ostatnich dni okazało się nieocenione, dbał o mnie i wiem, że
oddałby życie gdyby groziło mi niebezpieczeństwo. Jesteśmy jeszcze młodzi, mogę
go zmienić, a przynajmniej się postarać. Prawda? A może po prostu przekonuję
siebie, że to dobre rozwiązanie?
Syczenie
na patelni przywróciło mnie na ziemię. Jeszcze chwila i spaliłabym naszą
jajecznicę. Szybko przemieszałam biało-żółtą masę i wyłączyłam gaz. Podzieliłam
wszystko na dwie porcje i nałożyłam na talerze, po czym zrobiłam również
kanapki oraz kawę dla Malika i herbatę dla siebie.
-
Zayn! Jedzenie!- Zawołałam i nie czekając na niego, usiadłam przy stole.
Chłopak
wrócił do kuchni, szurając nogami i przysiadł na krześle naprzeciwko mnie.
Wciąż milczał, nie podnosił wzroku, ale z apetytem jadł to, co przygotowałam.
Zaskakująco prędko pochłonęłam swoją część, wstawiłam pusty talerz do zlewu i
nie zmywając go, zabrałam kubek z jasnobrązową cieczą do ogrodu. Spoczęłam na
bujanej ławce, kuląc nogi pod pośladkami, głowę ułożyłam na górnej krawędzi
stelaża. Delikatny powiew wiatru muskał moją twarz podczas, gdy słońce
przyjemnie grzało. Pogoda faktycznie nam dopisywała i nie tylko ja z niej
korzystałam. Andy również czerpał korzyści ze słonecznej aury, wylegując się na
swoim leżaku. Obok niego wypoczywała młodsza od niego dziewczyna.
Podejrzewałam, że nie są parą, bo zachowywali się wobec siebie bardziej jak
rodzeństwo. Oboje pomachali w moją stronę, więc odpowiedziałam im tym samym.
-
Ems - nad uchem zabrzęczał mi znajomy szept.
-
Smakowało?- Nie dałam mu dojść do słowa.- Mam nadzieję, że tak.
-
Co?- Nie zrozumiał.- A tak. Było pyszne, ale nie o to chodzi – przycupnął przy
mnie.
-
Nie dotykaj – odsunęłam się, widząc jego dłoń wędrującą w kierunku łokcia,
który nadal bolał.
-
Spójrz na mnie. Porozmawiajmy – starał się nie okazywać swojej frustracji.
Niechętnie
odwróciłam głowę w jego stronę. Wbiłam w niego przygnębiony i przerażony wzrok.
Chciałam żeby widział mój strach, żeby nareszcie coś do niego dotarło. Speszył
się i zestresował, co zdarzało mu się niezwykle rzadko, dlatego rozpoznałam ten
stan niemal natychmiast. Kciukiem i palcem wskazującym potarł brodę, przygryzał
nerwowo wargę i zmarszczył charakterystycznie nos.
-
Przepraszam – wymówił to tak cicho jakby sprawiło mu to ból.
-
Słucham?
-
Przepraszam. Naprawdę nie wiem co we mnie wstąpiło, nie zrobiłbym ci krzywdy.
Wiesz to, prawda?- Powtórzył nieco głośniej, patrząc mi z nadzieją w oczy.
-
Właśnie nie wiem, Zayn – niby jedno zdanie, ale byłam pewna, że go zraniło.
-
Nigdy nie chciałem żebyś się bała. Tym bardziej mnie.
-
Trzeba było pomyśleć o tym wcześniej – podniosłam się z ławki gwałtowniej niż
zamierzałam i zniknęłam we wnętrzu domu. Nie mogłam kłócić się z nim na oczach
sąsiadów, bo zaczęliby przyglądać nam się uważniej. Malik przyszedł tuż za mną
i bardzo ostrożnie chwycił moją dłoń.
-
Największą karą jest dla mnie twój strach i to, że się na mnie zawiodłaś –
wydawało się, że mówił szczerze.- Nie popełnię więcej tego błędu. Obiecuję –
przyciągnął mnie bliżej siebie.
-
Zmieniłeś się. Morderstwo, którego dokonałeś cię zmieniło. Martwię się, że z mojego Zayna już nic nie zostało,
rozumiesz?- Smutek zdecydowanie mną zawładnął i poczułam na policzkach słone
łzy.
-
Nic mnie nie złamie. Przekonasz się, że potrafię być taki jak wcześniej. Zrobię
wszystko tylko nie odchodź – tak bardzo obawiał się odrzucenia i samotności, że
emocje, które zawsze tak skrzętnie w sobie dusił, mogłam ujrzeć na jego twarzy,
a co ważniejsze, w jego oczach.- Jesteś jedyną radością w tym moim parszywym
życiu. Bez ciebie jestem niczym.
___________________________________________________
Cześć! Podobno nie mogliście się doczekać nowego rozdziału? Musiałam nieco go podrasować i zupełnie nie wygląda tak jak wcześniej, ale modlę się żeby przypadł Wam do gustu. W końcu to Wasze opinie sprawiają, że wciąż coś się tutaj pojawia :)
Dziękuję za wszystko!
Całuję <3
ASK.FM
___________________________________________________
Cześć! Podobno nie mogliście się doczekać nowego rozdziału? Musiałam nieco go podrasować i zupełnie nie wygląda tak jak wcześniej, ale modlę się żeby przypadł Wam do gustu. W końcu to Wasze opinie sprawiają, że wciąż coś się tutaj pojawia :)
Dziękuję za wszystko!
Całuję <3
ASK.FM
Boski:)
OdpowiedzUsuńMoże jestem jakaś przewrażliwiona albo zwyczajnie popadam w paranoję, jeśli chodzi o ten rozdział, ale... Mam wrażenie, że ten sąsiad, Andy czy jak mu tam, jest jakiś podejrzany o.O Sama nie wiem, po prostu wolałabym, żeby Emily trzymała się od niego z daleka. Pewnie przesadzam, a Andy jest normalnym facetem, który chciał okazać sąsiedzką życzliwość, jednak nie mam do niego zaufania i nie sądzę, bym go nabrała w najbliższym czasie.
OdpowiedzUsuńZayn zachował się okropnie, zwłaszcza po poprzedniej nocy. Co też nagle w niego wstąpiło? Owszem, podejrzewałam, że będzie zazdrosny, co jest dość naturalne, ale żeby naskakiwać na Emily w taki sposób? Mógł jej zrobić krzywdę! Czasami sama się boję, że kryminalna przeszłość Malika i sam fakt, że ma ojca gnojka może sprawić, że któregoś dnia chłopak kompletnie się zapomni i zrobi coś, czego będzie żałował... Ma wyraźne problemy z pohamowaniem agresji, nie do końca panuje nad własnymi emocjami, co, jak widać, może być niebezpieczne dla otoczenia. Nic dziwnego, że Emily miała dosyć i wybiegła z domu. Trochę się martwiłam, że po powrocie zakupów wpadnie mu w ramiona, zapewni o miłości i od razu przyjmie przeprosiny, dlatego ucieszyłam się, że tak stanowczo obstawała przy swoim. I jeszcze jasno zakomunikowała Zaynowi, że nie będzie znosiła takiego traktowania. Mam nadzieję, że w razie potrzeby Em faktycznie da radę odejść. Nie życzę jej tego, wierzę w naszą parę i trzymam kciuki za to, żeby jakoś im się ułożyło, ale zawsze stoję murem za kobietami, które są w jakiś sposób krzywdzone. Moim zdaniem powinny się wziąć w garść i porzucić mężczyznę, bez względu na siłę miłości. Jak sama Emily przyznała, uczucie to lina wiążąca dwoje ludzi, jednak istnieje wiele czynników, które może tę linę przeciąć...
Ciekawa jestem, co będzie dalej... Czy Zaynowi uda się stłumić w sobie złość i czy nasi bohaterowie unikną ewentualnych konsekwencji swojej ucieczki. Czekam na ciąg dalszy <3
Rozpłyyyywaaam się.
OdpowiedzUsuńMój facet musi być właśnie TAKI !!!!
Prawdziwy mężczyzna, surowy, stanowczy i zaborczy, który przy kobiecie swego życia staje się zdokny do uczuć.
Doprawdy piękne ♥
Te dialogi tak bardzo trafne i finezyjne.
Pięknie, już się nie mogę do czekać następnego :oo
~L
Rozdział bardzo interesujący :)
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że Andy to nie jest zwyczajny sąsiad tylko ktoś wynajęty i podstawiony przez Seniora Malika. Emily i Zayn powinni być bardziej ostrożni w zawieraniu nowych wiadomości, a także w zwracaniu się do siebie prawdziwym imieniem. Wiele ryzykuja takim zachowaniem i żeby później przez to nie cierpieli.
Co do wybuchu Shadowa to stwierdzam iż swoim przerażającym wybuchem, pogorszył stosunek pomiędzy Emily. Taki Bipolarny Malik.
Bardzo się cieszę, że Ems jest stanowcza i już tak nie płacze. To naprawdę, bardzo pozytywna zmiana, aż da się lubić tę dziewczynę.
Mam nadzieję, że Zayn będzie coraz lepszym człowiekiem i z szacunkiem będzie odnosił się do swojej dziewczyny oraz ją traktował jak kogoś dla siebie ważnego.
Podsumowując, niech ta dwójka uważa na osoby, które się wokół nich kręcą.
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i życzę mnóstwo weny <3
Pozdrawiam, @youmakememad96 .xx
http://alone-ff-zayn-malik.blogspot.com/?m=1
Czakam non stop na kolejny. I jak głupia sprawdzam czy jest. Nawet na POŁOWINKACH xd
OdpowiedzUsuńWłaśnie tutaj trafiłam i zaczęłam czytanie od 19. rozdziału, zamiast od początku i nie mam pojęcia o co chodzi, ani co się dzieje, ale masz świetny styl pisania i dlatego tu zostanę. Lecę do 1. rozdziału. ; )
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie: http://wellbeburninguplikeneonlights.blogspot.com/
Siedząc na nuuudnym wykładzie zorientowałam się, że jakimś cudem nie skomentowała jeszcze tego rozdziału. Niewybaczalne. No naprawdę, wstyd. Ale już poprawiam ten błąd.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze, zgadzam się z komentarzem powyżej. Masz świetny styl i tego nie da się przeoczyć. A co za tym idzie, czytanie tego rozdziału było przyjemnością.
Drugą sprawą jet fakt, że mam dylemat. Rozumiem główna bohaterkę. Zayn niewątpliwie jest trudnym człowiekiem, dlatego bycie z nim w związku bywa czasem dość ekstremalne. O czym zresztą przekonała się dzisiaj Ems. :( ale rozumiem również Zayna. Przez swój charakter i sposob bycia nie ma lekko. Widać że kocha Ems, no ale miłość czasem to nie wszystko. Plus za to ze przynajmniej się stara... i w sumie nie mam pojęcia, w którą stronę zmierza ich związek. Przetrwają to?...
Kochana, wybacz ze tak krótko, ale wiesz że ja + telefon to nie jest najlepszy zwiazek.
Rozdział oczywiście świetny. Trzymaj tak dalej!
Buziaki!!!!
Charlie