wtorek, 21 października 2014

20.



Dni mijały a Zayn starał się udowodnić, że potrafi być zrównoważony. Raz urządziliśmy nawet grilla w towarzystwie Andy’ego i jego siostry Holly. Niestety okazało się, że trzy tygodnie w tym miejscu zupełnie wystarczyły, aby sąsiedzi zaczęli się nami bardziej interesować. Malik po telefonicznej konsultacji z Niallem i Louisem, podjął decyzję, że musimy wyjechać, tym razem za granicę. Sytuacja w Londynie nie wyglądała najlepiej, ponieważ mój chłopak nadal był poszukiwany, a ciało mojego taty nie mogło być pochowane dopóki nie zrobią dokładnych badań. Takie procedury mogły się ciągnąć przez dłuższy czas, dlatego uznaliśmy, że możemy pozwolić sobie na zamieszkanie w Paryżu. Wciąż nie mogłam zrozumieć jak długo można zbierać dowody na winę Malika Seniora.
W stolicy Francji klimat był zupełnie inny. Wprowadziliśmy się do pięknego apartamentu z magicznym widokiem na Pola Elizejskie. Jak dotąd kolejne dwa tygodnie przepłynęły nam między palcami i były one naprawdę radosne. Cieszyliśmy się swoją obecnością, zwiedzaliśmy miasto, jedliśmy francuskie rogaliki. Czułam się wspaniale, ale nie informowałam Zayna o jednym małym szczególe. Miesiączka nigdy nie spóźniała mi się więcej niż kilka dni. Ryzyko ciąży stawało się realne, biorąc pod uwagę fakt, że ostatnio kochaliśmy się bardzo często i zdarzało nam się zapomnieć o zabezpieczeniu. Nie wiedziałam jednak czy jest się, z czego cieszyć. W naszej obecnej sytuacji byłoby to tylko utrudnienie.
Korzystając z okazji, że mój ukochany brał akurat prysznic, pobiegłam do pobliskiej apteki, po dwa testy ciążowe. Gdy tylko opuścił łazienkę, zamknęłam się w niej i trzęsącymi się dłońmi rozpakowałam po kolei oba patyczki. Postępowałam według opisanych instrukcji, odczekałam odpowiednią ilość czasu i z niepokojem zerknęłam na okienka, w których miały pojawić się wyniki. Moje źrenice powiększały się wraz z uwidacznianiem się podwójnych kresek na obu testach. Wpatrywałam się w nie z niedowierzaniem i gorączkowo rozmyślałam o tym, w jaki sposób mam to przekazać Zaynowi. Powinnam to powiedzieć prosto z mostu, w końcu mogliśmy się tego spodziewać. Marzyłam o dzieciach, ale chciałam zajść w ciążę dopiero po zakończeniu tego kryminalnego koszmaru.
- Emily? Dobrze się czujesz?- Brunet zapukał do drzwi, chcąc dostać się do środka.
- Tak. Już wychodzę – zgarnęłam dowody na istnienie naszego dziecka, zacisnęłam je w pięści i wyszłam na korytarz.- Musimy porozmawiać – dodałam, chowając ręce za siebie.
- Jasne. O czym?- Odparł beztrosko, przyciągając mnie do siebie.
- O naszej przyszłości.
- Skarbie, wszystko się ułoży. Wrócimy do Londynu, zamieszkamy razem i będziemy się cieszyć życiem we dwoje. Musimy to wytrzymać – gładził kciukiem mój policzek.
- Właśnie o to chodzi, że już nie jesteśmy tylko my… Wiesz, co to jest?- Pokazałam mu dwa, białe podłużne patyczki.
- Nie mam bladego pojęcia – zmarszczył brew.- Wyjaśnij mi.
- Od teraz jest nas troje, Zayn – wyszeptałam niepewnie, przymykając powieki i przykładając jego dłoń do swojego brzucha.- Jestem w ciąży – dodałam widząc, jego niezrozumiały wyraz twarzy.
- Ale jak to się stało?- Pierwszy raz w życiu panikował.
- No tego chyba nie muszę ci tłumaczyć – zaśmiałam się filuternie.
- Oczywiście, że nie – obruszył się.
- Więc co ty na to?- Dopytywałam.
- Nie wiem. Zaskoczyłaś mnie – zaczął nerwowo dreptać w kółko.- To wszystko komplikuje, sama dobrze wiesz.
- Doskonale zdaję sobie sprawę z naszej niekomfortowej sytuacji, ale liczyłam na to, że choć trochę się ucieszysz – poczułam lekkie, ale uciążliwe ukucie żalu w sercu.
-Jak możesz nawet tak mówić?- Podszedł i oplótł mnie w talii.- Kocham cię i chcę żebyś urodziła mi gromadkę dzieci – nagle radośnie się uśmiechnął.- Zaopiekuję się tobą i postaram się być lepszym ojcem niż mój był dla mnie – uniósł moje drobne ciało o kilka centymetrów nad ziemię i okręcił nas kilka razy wokół własnej osi.
- Jestem przekonana, że będziesz najlepszym tatą na świecie. Nikt tak zaciekle nie będzie bronił swojego dziecka, jak ty – z rozkoszą ucałowałam jego pełne malinowe usta, zatracając się przy tym w szczęściu, które nas spotkało.



***


Zmaganie się z przeciwnościami losu jest niezwykle trudne, jeśli nie masz poparcia ze strony osoby, którą kochasz. Wiesz, że wszystko, co się dzieje jest dla twojego dobra a jednak chcesz ryzykować. Było mi bardzo trudno pogodzić się z faktem, że Zayn kategorycznie odmówił, gdy poinformowałam go, że zamierzam wrócić do Londynu na pogrzeb mojego taty. Poważnie się o to pokłóciliśmy, więc na spacer po Polach Elizejskich wybrałam się sama.
Teraz, kiedy wiemy, że jestem w ciąży jest jeszcze bardziej opiekuńczy niż zazwyczaj. To irytujące, bo przecież nie jestem obłożnie chora. Odrobinę przybrałam na wadze i w zasadzie kiepsko znoszę pierwszy trymestr, ale wnosił w nasze relacje mnóstwo nerwowości, co przyprawiało mnie o mdłości. Zdecydowanie nie będziemy mieli drugiego dziecka. Chyba, że Zayn sam je sobie urodzi. Wymiotowałam, puchły mi nogi, bolał kręgosłup a nocami miałam napady seksualnego szału. Potrafiłam budzić bruneta nad ranem i pobudzać jego erekcję tylko po to by w danym momencie mnie zaspokoił.
To było szalone, biorąc pod uwagę, jak nieprzyjemna bywałam za dnia. Hormony kompletnie nade mną zapanowały i nic nie mogłam z tym zrobić. Po wizycie u tutejszego lekarza okazało się, że maleństwo jest zdrowe i niedługo zacznie mi rosnąć brzuszek. Zayn był bardzo dumny, wpatrując się w ekran monitora, na którym było widać naszą maleńką fasolkę. Pomimo naszych nieporozumień trzymał mnie za rękę i raz po raz całował w czoło. Doktor przyznał nawet, że mam ogromne szczęście w postaci mojego ukochanego. Polemizowałabym, ale to nie jego sprawa. Gdyby usłyszał historię naszej miłości z pewnością poszedłby się napić by to zrozumieć.
Czasem sama zastanawiałam się, dlaczego moje serce zabiło mocniej na jego widok. Brak romantyzmu, agresja, trudny charakter i kryminalna przeszłość nie brzmią jak cechy idealnego faceta. A jednak coś wciąż mnie do niego przyciąga. Jego magnetyzujący błysk w oku, zachrypnięty głos i perfekcyjne ciało, to tylko elementy zewnętrzne. Był w stanie zaryzykować własne życie, byleby tylko mnie chronić. I to zaważyło. Pokochałam go, gdy osłonił moje ciało przed kulą wystrzeloną przez jego ojca. To zdecydowanie był moment, w którym wiedziałam, że jestem dla niego kimś ważnym, chociaż sam tego nie potwierdzał.
- Zastanawiasz się jak ze mną zerwać żebym cię nie zabił?- Mało inteligentne pytanie mojego chłopaka natychmiast wyrwało mnie z zamyślenia.
- Jesteś głupi – skwitowałam.- A ja jestem głodna – rzekłam marudnym tonem.
- Żabie udka?- Zażartował, obserwując jak powstrzymuję odruch wymiotny na samą myśl o tej ohydnej potrawie.
- Przestań. Zamówmy pizzę i pieczywo czosnkowe – wymyśliłam na poczekaniu.
- Niezłe wymagania, kochanie – splótł ze mną dłoń.
- Nie mogę tylko twojego żarłocznego dziecka – odpowiedziałam z wyrzutem.
- Mojego?
- Nigdy tak dużo nie jadłam, więc to akurat ma po tobie – burknęłam.
- Nieważne ile będziesz jadła, jeśli to ma wzmocnić nasze dziecko. Nie przejmuj się wagą skarbie - objął mnie, śmiejąc się gardłowo.
- Będę brzydka i gruba, zobaczysz - groziłam mu palcem.
- Dla mnie zawsze będziesz piękna - otworzył przede mną drzwi do apartamentowca.
Prychnęłam pod nosem i podeszłam do windy, która akurat wpuściła nas do swojego wnętrza.
W naszym mieszkaniu zdjęłam sweterek i rzuciłam go na najbliższy fotel. Chwyciłam pilot i uruchomiłam telewizor. Trafiłam na reklamę prążkowanych prezerwatyw i pomyślałam sobie, że skoro my ich na razie nie potrzebujemy to muszę z tego korzystać. Odwróciłam się w stronę Zayna i przygryzłam wargę, przyglądając się tatuażom na jego ramionach. Był skupiony na wyświetlaczu swojej komórki, zmarszczył nos i uniósł jedną brew. Wyglądał tak cholernie seksownie, że przyjemne ciepło rozeszło się po dole mojego brzucha.
- Zayn... - Mruknęłam uwodzicielsko podchodząc do niego.
Przytuliłam się do jego pleców i splotłam dłonie na jego mostku, po czym zsunęłam je aż do krawędzi jego spodni.
- Emily - zaśmiał się i przeciągnął mnie przed siebie.- Jeśli masz być taka napalona przez całą ciążę to będziemy mieli dużo dzieci - bez problemu uniósł mnie na wysokość swoich bioder, które jednym ruchem oplotłam nogami.
- Nie licz na to kochasiu - skomentowałam jego wypowiedź i namiętnie ucałowałam.

***

Tuż po bardzo udanym seksie postanowiłam wykorzystać niebiański nastrój swojego chłopaka i wrócić do tematu powrotu do Londynu. Chciałam na spokojnie wytłumaczyć mu jak ważny jest dla mnie pogrzeb własnego ojca. Musiałam go przekonać, po prostu musiałam.
- Za kilka dni Anastasia będzie mogła pochować mojego ojca. Chcę tam być - zaczęłam łagodnie.
- Już o tym rozmawialiśmy - zgromił mnie spojrzeniem, odpalając papierosa.
- Nie pal przy dziecku - poprosiłam kładąc dłoń na swoim brzuchu.
- Podjęliśmy decyzję, że nie pojedziemy- niechętnie zgasił truciznę.
- Nie. To ty ją podjąłeś. Kocham swojego tatę i chcę tam być by móc go opłakiwać tak jak powinnam. Jeśli trzeba będzie polecę sama - oznajmiłam stanowczo.
- Nie ma mowy - usiadł z powrotem na łóżku.- Samej nigdzie cię nie puszczę.
- Zrozum, że to dla mnie bardzo ważne. Ty możesz zostać. Wiem, co się stanie, gdy policja dowie się o twoim powrocie do kraju, ale nie mogę opuścić pogrzebu - tłumaczyłam cierpliwie.
Zamyślił się i zmarszczył nos. Stał między młotem a kowadłem i musiał podjąć trudną decyzję. Ostatecznie zgodził się na wyjazd jednak nie mogliśmy zostać w stolicy zbyt długo. Ucieszyłam się i mocno go przytuliłam. Z wyjątkową czułością złożył kilka pocałunków na skórze mojego brzucha, szepcząc coś pod nosem. Gęsta atmosfera, która ostatnio nie opuszczała nas z powodu tego drażliwego tematu, zniknęła w mgnieniu oka.
- Powinniśmy zadzwonić do Nialla, gdzie jest laptop?- Rozejrzałam się.
- Przyniosę. Myślisz, że będzie dostępny na Skypie?- Wstał i podszedł do czarnego futerału.
- Zawsze jest, przynajmniej tak mówi – zamyśliłam się, czekając aż poda mi urządzenie.
Usiadł z nim obok mnie i uruchomił, a po krótkiej chwili łączyliśmy się z blondynem. Wszystkiego mogłam się spodziewać, ale nie tego, że odbierze z ustami pełnymi jakiegoś mięsa, które wręcz wypadało, gdy usiłował się przywitać. Chociaż właściwie, powinnam to przewidzieć, prawda?
- Cześć gołąbeczki. Jak maleństwo?- Zaczął, kiedy już połknął to, co jadł.
- Hej. Wszystko z nim w porządku – pomachałam do niego.
- Wujek Niall wszystkiego cię nauczy i będziesz mięśniakiem mały – krzyknął radośnie.
- Ja chyba też trochę pomogę, co nie stary?- Odezwał się rozbawiony Zayn.
- Z góry zakładacie, że to będzie chłopiec? Nieładnie – pogroziłam im palcem.
- Cóż, kochanie. Mam dominujące geny, wybacz – ucałował moją skroń.
- Żebyś się nie zdziwił – zaśmiałam się.- Dzwonimy, bo przyjedziemy na pogrzeb mojego taty i chciałabym żebyś zadbał o bezpieczeństwo Zayna – dodałam poważnie.
- Trzymać gliniarzy z daleka, tak? No jasne. Nie martw się – obiecał.
- A co słychać u Lou i Any?
- Czasem mam ochotę puścić pawia, gdy na nich patrzę. Są tacy słodcy – pisnął jak mała dziewczynka.
- To super – ucieszyłam się.- Pozdrów ich od nas.
- Nadal nie znaleźliście nic na mojego ojca?- Wtrącił Malik.
- Niestety nie, ale ciągle nad tym pracujemy. On nie jest typem perfekcjonisty, musiał gdzieś popełnić błąd, a my go znajdziemy, zobaczysz.
- Oby nie zdążył sfabrykować dowodów, bo będzie po mnie – warknął zaciskając pięści.
- Nie dopuścimy do tego – odpowiedział, próbując go pocieszyć.- Ems, ty też się nie martw. Zrobimy, co trzeba żeby mały Malik przyszedł na świat tutaj, wśród ludzi, którzy go kochają – jego wzrok wyzwalał we mnie przyjemne uczucie, choć dzieliła nas wirtualna przestrzeń, coraz częściej miałam wrażenie, że niektóre jego czułe słowa były zbyt miłe jak na normalną przyjaźń damską-męską.
- Cieszę się – uśmiechnęłam się szeroko, gładząc brzuch dłonią.
- Myśleliście już nad imieniem?
- Hunter. Hunter Malik – oznajmił z dumą brunet, na co ja wybuchłam śmiechem.
- Chyba sobie żartujesz. Nasz dziecko nie będzie się nazywało jak jakiś myśliwy, błagam – klepnęłam go w ramię.
- No tak. Popracuję nad nią jeszcze – wskazał na mnie śmiejąc się do kamerki.
- W jednym nie mamy wątpliwości. Jeśli będzie chłopiec, na drugie damy mu Niall – obserwowałam reakcje Irlandczyka, który po kilku sekundach wstał i zaczął skakać po pokoju.
- Dzięki, jesteście super – usiadł w końcu.
- Wiemy – Zayn wypiął dumnie pierś.
- Chyba przynieśli pizzę, będziemy kończyć – powiedziałam, gdy usłyszałam dźwięk dzwonka.
- Smacznego, pa – pomachał i wysłał całusa, po czym zniknął z ekranu.
Malik poszedł odebrać zamówienie i zapłacić za nie, a kilka minut później usiedliśmy przy stole na tarasie i zajadaliśmy się pyszną pepperoni.
- Nasz synek może się nazywać Peter albo Ben, ale nie Hunter, proszę cię – westchnęłam pomiędzy gryzieniem kawałka pizzy.
- Coś wymyślimy – puścił mi oczko.
- A dziewczynce chciałabym dać Brooklyn Patricia, podoba ci się?
Na moją propozycję, powoli uniósł głowę znad talerza, przyjrzał mi się, a jego oczy zaszkliły. Nie dopuściłby łzy spłynęły po twarzy, ponieważ przetarł powieki dłońmi.
- Jesteś wspaniała – rzekł chwytając moją dłoń.
- Pomyślałam, że to będzie miły gest, jeśli będzie miała drugie imię, po twojej mamie. Jest bardzo ładne – pochyliłam się w jego kierunku, chcąc odebrać pocałunek, do którego się przymierzał.
- To niesprawiedliwe, wiesz?- Zmarszczył nos.- Tyle lat pracowałem na swoją pozycję, kształtowałem swój charakter, hartowałem ciało by być odpornym na wszelkie uczucia i skrupuły.  Aż nagle zjawiłaś się ty i zaczęłaś mnie odmieniać tak, że sam siebie nie poznaję.
- To źle? - Zupełnie nie wiedziałam jak zareagować na to niespodziewane wyznanie.
- Każdy dzień z tobą czyni mnie słabszym, czulszym i delikatniejszym. Nie mogę taki być, bo nie będę w stanie was chronić - tłumaczył nerwowo.
- Zayn, posłuchaj - usiadłam mu na kolanach.- Kocham cię i wiem, że przy tobie jestem bezpieczna. Jeśli twoja mroczna strona nie będzie w naszym związku przeważać to nie będę cię zmieniać.
- Teraz wszystko będzie inne. Jestem odpowiedzialny również za niego - ułożył swoją dużą, ciepłą dłoń na moim lekko odstającym brzuchu.
- Boisz się, że temu nie sprostasz?- Patrzyłam w jego czekoladowe oczy.
- Kiedyś nie bałem się niczego. Żaden palant nie mógł mnie zranić. Odkąd mam ciebie wciąż martwię się, że coś ci się stanie. W dodatku zostanę ojcem.. Nie byłem na to przygotowany - dało się pierwszy raz był zagubiony, a ja poczułam wyrzuty sumienia.
Tak naprawdę ja byłam jego słabością. Gdybym go nie pokochała nadal byłby twardy i nikt by go nie krzywdził. Nie wiedziałam, co powiedzieć, a on najwyraźniej nie chciał kontynuować tematu, bo ostrożnie przesadził mnie na inne krzesło i poszedł do łazienki.

Nie mogłam dopuścić do tego by przeze mnie coś mu się stało. Musiałam odejść i wrócić do Londynu sama.
_________________________________________________________
Witajcie. Prawdę mówiąc sama nie wiem, co sądzić o tym rozdziale, więc ocenę pozostawię Wam. Jest dłuższy od pozostałych, ale jestem ciekawa, co myślicie o treści. Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam.
Zapraszam również na HOOKER, który od niedawna znajduje się zarówno na blogspocie jak i Wattpadzie.Całuję mocno <3ASK

9 komentarzy:

  1. Obiecałam, że dodam komentarz dzisiaj, więc oto jestem.
    Treść tego rozdziału przybliżyłaś mi przy naszej ostatniej rozmowie na skypie, także nie miałam tu żadnej wielkiej niespodzianki... :( Niemniej rozdział mi się spodobał. Dzieje się w nim całkiem sporo, co bez wątpienia jest plusem. Zayn przez cały czas zachowywał się naprawdę przyzwoicie i dzięki temu pokazał, że i on potrafi zmienić się na lepsze.
    Końcówka niestety trochę smutna. Nie podoba mi się pomysł Ems i niestety tym razem jej nie poprę. Może i kocha ojca, ale dla dobra Zayna powinna siedzieć na dupie. Czy ona sądzi, że ten zakochany w niej po uczy chłopak odpuści, gdy go tak z dnia na dzień zostawi? Pff.

    Czekam na nowości!
    Pozdrawiam i ślę miliony buziaków!
    Charlie

    OdpowiedzUsuń
  2. O cholera, wiadomość o ciąży niemal zwaliła mnie z nóg. Wszystko dlatego, że w tym opowiadaniu dużo się dzieje i czasem aż ciężko nadążyć, dlatego wątek z dzieckiem zdecydowanie nie był czymś, co przeszło mi przez myśl. Muszę jednak przyznać, że to dodało trochę innych, cieplejszych barw do całej historii. Chociaż bardzo się obawiałam reakcji Zayna na tą wiadomość, ostatecznie chłopak niesamowicie mnie zaskoczył. Jak to dobrze wiedzieć, że ojciec nie stłamsił w nim całkiem ludzkich odruchów i potrafi się z czegoś ucieszyć, nawet jeżeli zdaje sobie sprawę, że w obecnej sytuacji potomek nie przychodzi we właściwym czasie. Cóż, skoro zapominali o zabezpieczeniu, to teraz muszą wziąć odpowiedzialność za swoje czyny. Jakkolwiek Emily zmiękczyła Zayna, jestem pewna, że pojawienie się małego Malika jeszcze bardziej go rozczuli. Tak, ja też mam nadzieję, że to będzie chłopczyk, nie pytaj dlaczego, bo sama nie wiem XD
    Na miejscu Em tak samo upierałabym się przy swojej obecności na pogrzebie ojca. Środki bezpieczeństwa, zagrożenie, ludzie Malika seniora - tak, to wszystko jest namacalne i wciąż obecne, jednak podobnie jest z poczuciem obowiązku wobec pożegnania się z jedną z najbliższych sobie osób. Cieszę się, że Zayn ostatecznie się zgodził, poniewać jestem pewna, że Emily nie mogłaby spać po nocach ze świadomością, iż nie była na pogrzebie taty, przynajmniej tak byłoby w moim przypadku. Oby Niallowi i całej reszcie udało się o wszystko zadbać... I oby Zayn się zorientował, że Emily chce spróbować polecieć do Londynu na własną rękę! Chociaż rozumiem jej obawy, sama myśl o rozłące z Malikiem sprawia, że czuję się niepewnie. Nie powinna nigdzie się bez niego ruszać, niech ktoś wybije jej ten pomysł z głowy, zanim będzie za późno.
    Nawiasem mówiąc: jestem ciekawa szczegółów relacji Any i Louisa. Tęsknię za nimi.
    Czekam na ciąg dalszy <2

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciąży można było się spodziewać, skoro się nie zabezpieczali. Ale zaskoczyło mnie to, mimo wszystko. Wiadomo, że oczekiwanie na dziecko jest wspaniałym czasem, ale w przypadku Emily i Zayna może nie być tak kolorowo. Niemniej jednak cieszę się, że coś, a bardziej ktoś zdołał połączyć ich jeszcze bardziej. Zayn zaskoczył mnie swoją postawą, bo spodziewałam się, że zacznie panikować, będzie zły i tak dalej. Ale właśnie takim zachowaniem udowadnia nam wszystkim, jak bardzo zmienił się pod wpływem Emily. Dobrze, że chce zostać ojcem i opiekować się swoją rodziną, bo tak trzeba to nazwać.
    Rozumiem, że Em martwi się o bezpieczeństwo Malika, ale wyjazd do Londynu na własną rękę jest po prostu lekkomyślnych pomysłem. Coś może jej się stać, a wtedy Zayn sobie nigdy tego nie wybaczy. Ona zresztą też. Mam więc nadzieję, że dziewczyna zmieni decyzję lub Malik nie dopuści do tego, co chodzi jej po głowie.
    W każdym razie, czekam na rozdział kolejny i przepraszam, że przychodzę z komentarzami tak późno, ale zupełnie na nic nie mam czasu. Dużo weny życzę, pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ohohohoho, mówiąc szczerze, nie spodziewałam się, że Emily zajdzie w ciążę. Fakt, z jednej strony może to być trochę kłopotliwe, zwarzając na ich sytuację, jednak jest to też w pewien sposób urocze. Poza tym muszę powiedzieć, że lubię takie rozdziały jak ten, kiedy pokazane wyraźnie są te uczucia pomiędzy bohaterami. Zayn pomimo swojego ciężkiego charakteru wydaje się być naprawdę cudownym chłopakiem i jestem pewna, że będzie równie cudownym ojcem. Teraz czekam tylko na oświadczyny i pewnie niemal posikałabym się w gacie, gdyby taki moment nastąpił, awww.
    Horan niby należy do takiej... kryminalnej grupy, a jednak czasami sam zachowuje się jeszcze jak taki uroczy dzieciak. Co było wyraźnie widać podczas ich rozmowy. Uwielbiam go w takiej postaci.
    Na końcu rozdziału zrobiło mi się trochę szkoda Zayna. Komuś, kto przez tak długi czas chował wszystkie swoje uczucia bardzo głęboko, kto wciąż starał się być silny i odporny na ból, nie jest łatwo, kiedy to wszystko wychodzi na wierzch. Rozumiem jego obawy, jednak wiem, że dzięki zmianie, którą powoduje u niego Emily, stanie się jeszcze bardziej wspaniałym człowiekiem niż jest. Będę trzymała za to kciuki.
    Nie podoba mi się natomiast to, co Emily sobie wymyśliła. To będzie głupotą, jeśli sama pojedzie do Londynu. Czy ona naprawdę nie zdaje sobie sprawy, że przez to tylko pogorszy sytuację? Jeśli ucieknie, Malik od razu domyśli się gdzie jest i tak czy siak pojedzie za nią do Londynu. Powinni trzymać się razem i razem przez to przejść. Boże, mam nadzieję, że ten jej pomysł cholera nie wypali, bo mam złe przeciucia co do niego. Emily, pamiętaj... Rusz sama dupę do Londynu, to obiecuję, że te spuchnięte nogi z tej dupy ci powyrywam.
    Eh, jak ja nie lubię takich sytuacji.
    No cóż, czekam na następny rozdział niecierpliwie, muszę się przekonać, co ta dziewczyna znowu nawymyśla.
    Dużo weny kochana, trzymaj się ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, hej! Pamiętasz mnie jeszcze? :) Długi czas czekałam aż dodasz nowy rozdział na http://gotta-be-you-darling.blogspot.com/ ale chyba się nie doczekam. :( Planujesz tam wrócić?
    Ale wracając do tematu, przypomniałam sobie, że przecież piszesz jeszcze jedno opowiadanie! I tak znalazłam się tutaj. Stwierdziłam, że skoro czytałaś moje poprzednie historie, to może zechciałabyś przeczytać nową. :) Jakiś czas temu wróciłam do blogowania i wystartowałam z nowym opowiadaniem. Może ci się spodoba. Zapraszam: Your perfect imperfections
    Postaram się nadrobić rozdziały tutaj, jednak jest ich dość sporo, więc nie wiem, kiedy mi się to uda :(
    Pozdrawiam gorąco! ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Zjawiam się tak późno, że aż mi wstyd... Przepraszam Cię najmocniej, ale po prostu cholerne rozleniwilam się ostatnio. Co do Hooker, to nie będę czytać i komentować na blogspocie, skoro publikujesz też na Wattpadzie, więc spodziewaj się moich opini tam. Właśnie czekam aż rozdziały będą pojawiały się tam na bieżąco. Wtedy na pewno nie uda mi się zapomnieć przeczytać :)
    Dobra, co do Marked to mnie normalnie zaskoczylas!! Tyle się dzieje z każdym nowym rozdziałem, że aż ciężko mi nadążyć z tym wszystkim! Ale to bardzo dobrze, bo przynajmniej nie jest nudno! :)
    Woah Emily w ciąży?! Jestem cholernie zaskoczona! No, ale mieć Malika przy sobie i z tego nie korzystać, to po prostu grzech! :D
    Jak dobrze, że Zayn nie urządził jej jakieś awantury tylko się ucieszył. To było mega urocze i bardzo się z tego powodu cieszę.
    Niall mój kochany zarlok jest taki słodki i kochany <3
    Niech w końcu znajdą jakieś dowody na Seniora, bo ciężko będzie utrzymać im bezpieczeństwo z nowym członkiem w rodzinie.
    I jejku niech Ems sama nie leci do Londynu! Nie chcę, aby coś się jej stało jak i dziecku.
    Hah nie tylko ja uważam, że Zaynie dzięki Em stał się miękki xd On sam to zauważył! ;d
    Okej, czekam na kolejny i życzę weny!
    Kocham, @youmakememad96 .xx
    PS. Zapraszam do siebie na nowe rozdziały na The Victim, bo juz dawno nie widziałam opini od Ciebie ;c
    Buziaki xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezu...
    Nie wiem, jak inaczej mogłabym zacząć, ponieważ przeczytałam całe opowiadanie i jestem tak nabuzowana emocjami! Zajęło mi to trzy tygodnie, ponieważ czasu mało, ale przed chwilą połknęłam trzy rozdziały i łaknę więcej. Matko, jak ja nienawidzę komentować całości, zdecydowanie wolę rozdział po rozdziale, ale nie dałabym rady. Dlatego komentarz będzie taki ogólny.
    Na początek napiszę, że uwielbiam Twój styl. Tak lekko i przyjemnie się czyta, ale nie banalnie. Jest idealnie, o tak. Miło trafić na coś dobrego o One Direction w blogosferze.
    Mimo wszystko byłam nastawiona sceptycznie. Kolejne opowiadanko, w którym zły na wskroś Zayn porywa niewinną dziewczynę. Ach. Te pościgi, te wybuchy... Jednak opowiadanie okazało się totalnie różne od tych pospolitych. Takie unikalne, wow, wow ;)
    Najbardziej podobał mi się chyba motyw naznaczenia Emily, hyhyhyhy. Była tylko jego, a po tym wszystkim na prawdę cholera są razem! A ona jest w ciąży, Boże! Szipuję to prawie tak bardzo jak Larry'ego, albo hmm, Bamona w Pamiętnikach Wampirów ;] Nic. Okej, ale dalej. Długą drogę ta dwójka przeszła, a i teraz jakieś intrygi. Ale to dobrze, przynajmniej czytelnik nie nudzi się na sielance. Kocham też fakt, że nie zrobiłaś z Zayna ciepłych kluch, mimo wszystko!
    Całość dopełnia klimatyczny szablon. Na prawdę dziękuję za miłą lekturę, czekam z niecierpliwością na nowości i zapraszam do siebie. Dopiero zaczynam, ale o tym w spamie. ;)
    Pozdrawiam i życzę weny! Sinner xx

    OdpowiedzUsuń