- Emily – zamruczał cicho,
odkładając aparat.
Złapał moje dłonie i gładził
kciukiem skórę. Nie będę ukrywać, że jego głos działał na
mnie jak afrodyzjak. Miałam ochotę zapomnieć o wszystkim. O
Niallu, ślubie, swoich kłamstwach. Po prostu wtulić się w ciepłe
ciało Malika i wsłuchiwać się w bicie jego serca. Możecie
nazywać mnie kretynką, wariatką, egoistką lub jakkolwiek chcecie,
ale spróbujcie pobyć w towarzystwie Zayna, chociaż kilka minut a
przekonacie się, że przy nim nie można myśleć trzeźwo.
- Też za nią tęsknię. - Z
trudem wydusiłam z siebie te kilka słów, odsuwając się od niego.
- Chciałbym żeby była tu z
nami. - Wstał i odwrócił się w moją stronę.
- Niepotrzebnie narobiłeś
zamieszania. To całe porwanie było błędem, swoją drogą niezbyt
oryginalnym, który możesz naprawić. Odwieź mnie do domu, proszę.
- Usiłowałam go przekonać do swoich racji.
- Nie pogrywaj tak ze mną. Nie
zamierzam stracić swojej szansy – odpowiedział twardo.- Jesteś
najlepszym, co mnie w życiu spotkało. Zrobiłem wiele złego i
rozłąka była dla mnie największą karą. Jeśli muszę o ciebie
walczyć z Niallem, nie dbam o środki. - Złość wyraźnie w nim
buzowała.
- Kto ci do cholery powiedział,
że masz szansę mnie odzyskać? - Jego nastrój udzielał mi się
zbyt mocno.- Kocham… - nie było mi dane dokończyć, bo gwałtownie
zmniejszył dystans między nami i otoczył moją talię ramionami
niczym wąż swoją ofiarę i wpił się w moje usta, tak jak robił
to za każdym razem, gdy się sprzeczaliśmy.
Kompletnie zaparło mi dech i nie
za bardzo wiedziałam czy to, dlatego, że zatkał mi usta nim
zdążyłam wziąć oddech czy może, dlatego, że tak bardzo tego
pragnęłam. Przez cztery lata usiłowałam zapomnieć jak smakują
jego pocałunki, jak rozgrzewa mnie jego dotyk, jak moje serce
wariuje na widok jego bursztynowych oczu. Chciałam usunąć miłość
do niego, ze swojego życia żeby w pełni oddać się Niallowi, a
teraz moje starania spełzły na niczym.
- Zawsze byłaś, jesteś i
będziesz moja – wyszeptał wprost w moje usta.- Kochasz mnie,
widzę to.
- Ale…
- Nie wspominaj o Horanie. Dobrze
wiedział, w co się pakuje – ostrzegł mnie.
- No właśnie, nie do końca. -
Zagryzłam dolną wargę, przymykając powieki.- Powiedziałam mu, że
się rozstaliśmy i chcę spróbować stworzyć rodzinę z nim. Nic
więcej. - Było mi wstyd, że skłamałam.
- Okłamałaś go?- Nie cofnął
się, ale chyba miał na to ochotę.
- A co twoim zdaniem miałam mu
powiedzieć? „Słuchaj Niall, Zayn jest w więzieniu, a ja
potrzebuję ojca dla córki, może będziemy razem.”? Myślisz, że
to by było lepsze?- Ryknęłam z pretensją.
- Oczywiście, że nie, ale to
wszystko komplikuje. - Potarł dłonią swój kark.
- Nie, Zayn. To ty to
skomplikowałeś. - Wyminęłam go i usiadłam na fotelu.- Gdybyś
nie kazał mi odejść, teraz nie byłoby tych problemów. -
Załkałam, zaciskając pięści.
- Przepraszam. - Te jedenaście
liter wypływających z jego ust, wprawiło mnie w niemałe
zdziwienie.- Chodź tu do mnie. - Wyciągnął ręce przed siebie, a
tajemniczy magnes przyciągnął mnie do niego.- Nigdy nie popełniłem
większego błędu. Kocham ciebie i naszą córeczkę. Będę
facetem, na którego zasługujesz, obiecuję – szeptał mi do ucha.
- Nawet, jeśli to wszystko jest
kłamstwem, proszę, okłamuj mnie. - Zaciągnęłam się jego
zapachem, mocząc mu bluzkę łzami.
***
Dopiero następnego dnia udało
mi się namówić Zayna do powrotu do domu. Bardzo niechętnie na to
przystał, ale zrozumiał, że musimy to zrobić dla córki.
Poprosiłam go tylko, aby nie zjawiał się tam razem ze mną, bo
może być nieprzyjemnie. Chciałam to załatwić całkiem sama,
czułam, że jestem to winna Niallowi. Bez słowa wysiadłam z jego
auta i podeszłam do drzwi. Poczekałam aż odjedzie i przymknęłam
powieki. Panicznie bałam się tej rozmowy, nie wiedziałam jak
wyjaśnić mu, że wracam do byłego chłopaka, tak żeby go nie
zranić. Gdy uświadomiłam sobie, że nie ma takiego sposobu, z
duszą na ramieniu wkroczyłam do środka. Wciąż byłam ubrana w
swoją suknię ślubną, sandałki trzymałam w dłoniach, a z
makijażu nie zostało nic. Starałam się być cicho i nasłuchiwałam
odgłosów domowników.
Byłam prawie pewna, że rodzina
Horanów wyjechała już do Mullingar i blondyn jest sam z Brooklyn.
Najpierw ruszyłam właśnie do jej pokoju, nie było jeszcze ósmej,
więc słodko spała wtulając się w ukochaną zabawkę. Usiadłam
na brzegu jej łóżeczka i pogładziłam jej ciemne włoski.
Natychmiast się obudziła i pisnęła z radości, gdy mnie
zobaczyła.
- Mamusiu! – Uwiesiła mi się
na szyi.- Tęskniłam za tobą – wyszeptała mi na ucho.
- Ja za tobą też skarbie.
Przepraszam, że tak nagle wyjechałam, to się nie powtórzy,
przysięgam. Zostaniesz tutaj? Muszę porozmawiać z Niallem. - Słowa
powoli wypływały z moich ust.
- Dobrze. - Pokiwała główką.-
Pośpię sobie jeszcze troszkę. - Ułożyła się grzecznie na
poduszce.
Ucałowałam ją w czoło,
podciągnęłam suknię i ruszyłam w stronę sypialni, którą
jeszcze kilka dni temu dzieliłam z moim narzeczonym. Serce
podskoczyło mi do gardła, a tętno znacznie przyspieszyło. Łzy
zaczęły cisnąć mi się do oczu, na samą myśl, że skrzywdzę
tak wspaniałego człowieka. Weszłam do pomieszczenia, w którym
blondyn spał spokojnie, przykryty tylko do połowy ud. Musiało mu
się coś śnić, bo zabawnie marszczył nos.
- Niall – szepnęłam,
pochylając się nad nim.- Kochanie. - Dodałam, gdy nie zareagował
i wtedy ocknął się od razu.
- Emily, skarbie. - Gwałtownie
się podniósł i mocno mnie przytulił.- Wszystko w porządku?-
Nerwowymi ruchami dotykał moich ramion i twarzy, aby upewnić się,
że jestem cała.
- Uspokój się. - Zatrzymałam
go jego ręce.- Nic mi nie jest. Zayn by mnie nie zranił. -
Wyjaśniłam.- Musimy porozmawiać. - Głos mi zadrżał.
- Robi się poważnie. - Zmartwił
się, siadając.- Tylko nie przeciągaj, powiedz wprost – ostrzegł.
- To będzie najtrudniejsza
rozmowa w moim życiu. - Nie wstydziłam się przy nim płakać.-
Wiesz jak bardzo mi na tobie zależy, prawda? Kocham cię i zawsze
będziesz dla mnie kimś ważnym. - Zaczęłam.
- Zaczekaj. - Przerwał mi
stanowczo.- Wracasz do Shadowa, mam rację?- Wstał i patrzył na
mnie z wyrzutem.
- Pozwól sobie wytłumaczyć. -
Nie odważyłam się, spojrzeć mu w oczy.
- Wszystko już rozumiem –
odrzekł ze zdenerwowaniem.- Poświęciłem ci prawie pięć lat
swojego życia, kochałem cię całym sercem, pokochałem twoją
córkę, traktowałem jak księżniczkę, a teraz tak po prostu
odchodzisz do tego kretyna!- Nie mógł się pohamować i wrzasnął.
- Nie krzycz, proszę. - Zerwałam
się z miejsca i chwyciłam go za przedramiona, chcąc uspokoić.
- Coś ty sobie wyobrażała? Mam
powiedzieć, że wszystko gra i pozwolić ci odejść? Wykorzystałaś
mnie, Emily. - W jego oczach było widać żal i cierpienie, nic poza
tym.- Nikt nigdy nie zranił mnie tak mocno, nawet Holly – wysyczał
wściekle.
- Nie chciałam, opierałam się,
ale uczucie, którym go darzę jest silniejsze niż myślałam…
Przepraszam. Wybacz mi. - Rozpłakałam się na dobre.
- Spałaś z nim?- Pierwszy raz w
życiu był tak agresywny, wyszarpując się z mojego uścisku.-
Odpowiedz!
- Nie. Oczywiście, że nie –
odpowiedziałam zgodnie z prawdą.- Uwierz mi, nie chciałam żeby to
wszystko tak się potoczyło.
- Dałem się nabrać na twoje
gierki – powiedział, przeczesując włosy palcami.- Masz się
wynieść z mojego domu. - Ton jego głosu był przeraźliwe chłodny,
próbowałam do niego podejść, ale się odsunął.- Zostaw mnie
samego.
- Możesz coś dla mnie zrobić?-
Szepnęłam, opuszczając wzrok na podłogę.- Chodzi o Lynn –
dopowiedziałam, kiedy się nie odezwał.
- Dla niej zrobię wszystko. -
Wciąż unikał patrzenia na mnie.
- Nie odbieraj jej swojej miłości
z mojego powodu - poprosiłam cicho.
- Za kogo ty mnie masz?-
Warknął.- Jest dla mnie jak córka.
- Dziękuję i jeszcze raz
przepraszam. - Stanęłam na palcach, chcąc go pocałować w
policzek, ale wyminął mnie i wyszedł.
Po tym, co usłyszałam czułam
się podle. Potraktował mnie tak, jak sobie na to zasłużyłam. Nie
mogłam mieć do niego żadnych, nawet najmniejszych pretensji.
Postanowiłam wziąć prysznic, przebrać się i zacząć pakować
swoje rzeczy. Z rozrzewnieniem chowałam białą suknię do ogromnego
kwadratowego pudła leżącego pod łóżkiem.
Wspominałam radość Nialla w
dniu, w którym przyjęłam jego oświadczyny. Nie mogłam spokojnie
spać, wiedząc, że go okłamuję. Pokochałam go, ale to uczucie
było czyste, niewinne, nieskalane namiętnością. Horan był dobrym
człowiekiem, ale nie miałam przy nim nigdy tej gęsiej skórki i
motyli w brzuchu.
Od teraz będę żyła zgodnie ze
swoim sumieniem, z ukochanym mężczyzną i córeczką u boku.
Wychodząc na korytarz słyszałam
śmiech Brookie. Zajrzałam ukradkiem do jej pokoju i spostrzegłam
blondyna łaskoczącego ją we wszystkie możliwe miejsca. Mała
wręcz się krztusiła, ale była szczęśliwa. Kochała go równie
mocno jak Zayna. Nie chciałam im przeszkadzać, więc zeszłam do
salonu, sięgnęłam po telefon i wybrałam numer przyjaciółki.
Dawno z nią nie rozmawiałam, ale byłam pewna, że jako jedyna mnie
zrozumie. Usłyszałam jednak tylko nagranie jej poczty głosowej:
- Cześć, tu Anastasia Dawson –
roześmiany głos szatynki rozbrzmiał w słuchawce.
- Już niedługo Tomlinson –
nagrał się też Lou.
- Tu Anastasia Dawson i Louis
Tomlinson, zostaw wiadomość po sygnale – zakończyli wspólnie,
czym wywołali mój szczery uśmiech.
- Tassie, tu Emily. Jestem w
domu. Chciałam pogadać, zadzwoń w wolnej… - prawie skończyłam,
kiedy ktoś odebrał.
- Ems?! – Krzyknęła Ana.-
Przyjedź – poprosiła.
- Zabrać małą?
- Gdzieś musicie zamieszkać,
prawda?- Odparła oczywistym tonem.
- Już o wszystkim wiesz?-
Zdziwiłam się.
- Zayn u nas jest –
odpowiedziała.
- Niech będzie po nas za pół
godziny – powiedziałam po chwili zastanowienia.- Do zobaczenia. -
Rozłączyłam się i ruszyłam na górę.
- Pamiętaj, że cię kocham. To,
że zamieszkasz teraz z tatą Zaynem nic nie zmienia. – Niall
przytulał małą do serca, gdy weszłam.
- Ja ciebie też kocham. - Dała
mu soczystego całusa.
- Skarbie. - Przełknęłam łzy.-
Idź umyć ząbki, spakuję twoje rzeczy.
- Mamusiu, nie możemy zostać
tutaj?
- Później ci to wszystko
wytłumaczę, zgoda?
- Dobrze. - Pokiwała grzecznie
główką i pobiegła do łazienki.
- Jej też nakłamiesz?- Syknął
blondyn.
- Rozumiem, że jesteś zły… -
Zaczęłam.
- Nie, Em. Ja nie jestem zły. -
Przerwał mi stanowczo.- Jestem rozgoryczony i zraniony.
- Przepraszam. Nigdy nie chciałam
cię skrzywdzić, przysięgam. - Zsunęłam z palca pierścionek
zaręczynowy i oddałam mu go.- Po prostu należę do kogoś innego –
wyszeptałam.
- Zawsze byłaś tylko jego.
Powinienem był to wiedzieć od początku, ale robiłem sobie
nadzieję, że wygram z nim, bo jest draniem.
Nie skomentowałam tego. Nawet,
jeśli bym chciała, to nie wiedziałam jak. Poczekałam na córeczkę,
pomogłam jej się przebrać i dokończyłam pakowanie. Klakson
pochodzący z auta Zayna oznajmił nam, że już czeka. Ku mojemu
zdziwieniu Niall wcale nie zamknął się u siebie, a pomógł nam z
walizkami. Lynn dzielnie dzierżyła w dłoni swoją ukochaną
maskotkę i nuciła coś pod nosem. Kiedy znaleźliśmy się przed
domem, na widok Malika pisnęła z radości i pobiegła do niego,
uprzednio żegnając się czule z Horanem.
- Będę się odzywał w sprawie
małej, postaram się poświęcać jej tyle uwagi ile będę mógł,
sama rozumiesz. - Opuścił wzrok na posadzkę.
- Jasne. Nie chcesz mnie zbyt
często widywać.
- Właśnie – odparł
niepewnie, spojrzał w stronę Zayna jakby chciał sprawdzić czy nas
obserwuje, po czym przyciągnął mnie do siebie i pocałował tak
namiętnie jak nigdy.
Chciał pokazać byłemu
przyjacielowi, że pomimo jego wygranej, to nie on miał mnie przy
sobie przez ostatnie lata. Samiec i jego zdobycz - tak to wyglądało.
- Oby traktował cię dobrze –
odezwał się krótko i wrócił do środka.
W lekkim stanie nieważkości
pociągnęłam za sobą dwie walizki i zbliżyłam się do bruneta.
Były narzeczony zaskoczył mnie swoim zachowaniem, w końcu kazał
mi się wynosić. Z drugiej strony jednak kochał mnie i z pewnością
było mu ciężko patrzeć jak odchodzę, ale ostatnie, czego się po
nim spodziewałam to, ten pocałunek.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej.
Przepraszam, że nie było mnie tak długo, ale zwątpiłam w swoje umiejętności.
Nie mam nic więcej do dodania.
Całusy <3
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej.
Przepraszam, że nie było mnie tak długo, ale zwątpiłam w swoje umiejętności.
Nie mam nic więcej do dodania.
Całusy <3