sobota, 28 marca 2015

25.



Brookie zgotowała nam wspaniały poranek. Wbiegła do naszej sypialni w swojej różowej pidżamce w kucyki, z rozczochranymi włoskami i bosymi stópkami, ciągnąc za sobą ulubionego, pluszowego królika. Wdrapała się na łóżko i wcisnęła się między nas uśmiechając się słodko.
- Dzień dobry, mamusiu. - Soczyście ucałowała mnie w usta.
- Dzień dobry, skarbie. - Moje zaspane spojrzenie przeniosło się na elektroniczny zegarek stojący na szafce nocnej.- Dlaczego już nie śpisz?
- Tatuś Zayn mnie obudził. Krzyczał – wyjaśniła rezolutnie.
- Obudź tatę Nialla, a ja zobaczę, co się stało, dobrze? – Poprosiłam, wstając.
Zarzuciłam na siebie jedwabny szlafrok i skierowałam się do pokoju gościnnego, który chwilowo zajmował Malik. Wciąż się z kimś kłócił. Najwyraźniej przez telefon, bo nie słyszałam innego głosu. Zapukałam i nie czekając na jakąkolwiek reakcję, weszłam do środka. Stał z komórką przy uchu w samych bokserkach.
- Nic nas nie łączy i nie połączy, Mirando. Jestem wdzięczny za pomoc, to wszystko. - Zerknął na mnie.- Muszę kończyć, cześć. - Szybko się rozłączył.
- Możesz załatwiać swoje romanse trochę ciszej? Obudziłeś Lynn – rzekłam z wyrzutem.
- Romanse? To ona sobie coś ubzdurała. - Bronił się.
- Nie obchodzi mnie to. Nie jesteś tu sam, więc bądź cicho – ostrzegłam.
- Ładnie wyglądasz w tym szlafroczku, ale gdy się złościsz mam ochotę zerwać go z ciebie i zobaczyć, co masz pod spodem. - Uśmiechnął się zawadiacko, podchodząc bliżej.
- Ten widok jest zarezerwowany dla Nialla. - Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
- Nie mogę uwierzyć, że z nim sypiasz. Jak tylko pomyślę sobie, że to on cię dotyka i całuje, krew się we mnie gotuje. - Uniósł dłoń na wysokość mojego policzka i delikatnie go musnął.
- To, co z nim robię, nie jest twoją sprawą. Lepiej szukaj czegoś na wynajem, bo nie zamierzam cię dłużej tutaj znosić, jeśli będziesz się tak zachowywał. - Nie odtrąciłam jego ręki, ale starałam się brzmieć stanowczo.
- Jesteś moja. Tylko moja. Nieważne czy wijesz się teraz pod nim, najważniejsze, że twój pierwszy raz należał do mnie. To ja zdarłem z ciebie niewinność – szeptał, roztaczając swój czar wokół mnie.
- Przestań. - Zdobyłam się jedynie na błagalny ton.
- Zmuś mnie – odparł, przybierając seksowną barwę głosu.
Zebrałam resztki zdrowego rozsądku, który mi pozostał i odsunęłam się w stronę drzwi. Kosztowało mnie to mnóstwo wysiłku, ale nie mogłam pozwolić, aby znów bezkarnie mnie uwodził. Musiałam się od niego uwolnić raz na zawsze.
Jedynym ratunkiem zdawał się być ślub z Niallem. Wystarczająco długo jesteśmy narzeczeństwem, możemy ustalić datę. W kompletnym amoku postanowiłam dłużej nie zwlekać i oznajmić narzeczonemu o tym, że chcę zostać jego żoną najszybciej, jak się da.
- Skarbie. - Zwróciłam się do córki, wchodząc do sypialni.- Biegnij do tatusia, niech zejdzie z tobą na śniadanie.
- Dobrze, mamusiu. - Szybciutko pobiegła na korytarz.
- Kochanie. - Usiadłam przy blondynie.- Myślałam o naszych zaręczynach, wiesz?
- I co takiego wymyśliłaś?- Przysunął się do mnie, po czym pogładził moje ramię, zsuwając przy tym materiał szlafroka. Wodził wzrokiem po moim ciele z zadowoloną miną.
- Chcę wziąć ślub – wydusiłam w końcu.
- Ja też. - Pokiwał głową.- Trzeba wszystko zaplanować – stwierdził.
- Jeszcze w tym miesiącu. - Dokończyłam swoją myśl, która go zszokowała.
- Nie wiem czy uda nam się to zorganizować w tak krótkim czasie. Skąd ten pośpiech?
- Poradzimy sobie. Pamiętasz, co ci mówiłam? Skromne wesele, bez fajerwerków. Wierzę, że jak się postaramy, to wszystko nam się uda. Poza tym, to nie pośpiech. Po prostu chciałabym już być twoja, w świetle prawa - wytłumaczyłam w miarę przekonywująco i pocałowałam go.
- Będę najszczęśliwszym mężem na świecie. - W jego oczach mogłam dojrzeć iskierki radości, czyli udało mi się uśpić jego instynkt.
- Obym cię nie zawiodła. - Wtuliłam się w jego ramiona.
- Ty? Nigdy. Kocham cię, Emily. - Ucałował moją skroń.
- Ja ciebie też. – Przełknęłam ogromną gulę, która utworzyła się w moim gardle.
A może powinnam raczej nazwać to kolejnym kłamstwem?


***
Rodzina Horanów na wieść o rychłym ślubie, pękała z podekscytowania. Szwagierka Nialla, zostawiła małego Theo pod opieką męża i przyjechała do nas by pomóc mi w wyborze sukni i dodatków. Jedyną osobą, która nie była zadowolona z takiego obrotu sprawy był Zayn. Nie mogę mu się dziwić, ale postanowiłam odkreślić przeszłość grubą kreską.
W największym salonie ślubnym w mieście przeglądałam różne wzory i kroje w poszukiwaniu tej idealnej. Ceremonia miała się odbyć w małej kaplicy na obrzeżach. Pragnęłam, aby moja kreacja była prosta, a na głowie chciałam mieć wianek. Jak się okazało pół godziny później, Denise doskonale odebrała moje wskazówki, bo znalazła dla mnie coś wspaniałego <klik>. Sprzedawczyni od razu pomogła mi ją założyć i z dumą stanęłam przed wielkim lustrem.
Czy byłam szczęśliwa?
Oczywiście.
W końcu marzyłam o mężczyźnie, który będzie mnie kochał całym sercem i o córeczce, która będzie sensem mojego życia. Tylko jeden szczegół się nie zgadzał. Pan Młody miał być przystojnym brunetem. Mieliśmy się sprzeczać o obrząd, w jakim weźmiemy ślub. Miało mi zapierać dech, gdy zobaczę go w garniturze, stojącego przy ołtarzu.
Zawsze wiedziałam, że Niall jest tym odpowiednim. Dbał o mnie i Brookie, nigdy niczego nam nie brakowało. Kochałam go, ale nie mogę zaprzeczać, że pierwszą, wielką miłością był Zayn. To z nim odkrywałam trudy miłości. Patrząc na piękną, śnieżnobiałą suknię i swoje rumiane policzki wmawiałam sobie, że podjęłam słuszną decyzję.
Za nic w świecie nie zranię ukochanego Horana.
- Wyglądasz cudownie, bierzemy ją. - Do świata rzeczywistego przywołała mnie Denise.
Potwierdziłam słowa dziewczyny radosnym piśnięciem, schowałam się za kotarą i ostrożnie zdjęłam ślubną kreację.
- Niall ma prawdziwe szczęście, że z nim jesteś.
- Nie mów tak. - Zaczerwieniłam się, opuszczając wzrok.
- Jesteś wspaniałą matką, kochającą narzeczoną i z pewnością będziesz idealną żoną. - Kiedy usiadłam obok niej, położyła dłoń na moim ramieniu w geście wsparcia.
- Dziękuję, to miłe. - Zagryzłam wargę, powstrzymując łzy, które cisnęły mi się do oczu na myśl o kłamstwie, w którym żyję na własne życzenie.
Ekspedientka przyniosła nam kartę kredytową z wydrukiem i rachunkiem oraz elegancką torbę, w której znajdowało się pudło z moją suknią oraz dodatkami. Pożegnałyśmy się i wróciłyśmy do domu.
Brakowało mi mojej najlepszej przyjaciółki. Słowa Anastasii zawsze podnosiły mnie na duchu, więc sięgnęłam po telefon i zadzwoniłam do niej. Razem z Lou wybrali się na rocznicową wycieczkę. Nadal są szczęśliwi, korzystają z życia.
- Cześć kochana moja. - Zaświergotała radośnie do słuchawki.
- Hej. Tęsknię za tobą, strasznie. Mam kryzys. - Upewniłam się, że nikt nie podsłuchuje naszej rozmowy, wyglądając za drzwi pokoju.
- Co się dzieje?- Od razu się przejęła.
- Przygotowania do ślubu idą świetnie, jestem z nich zadowolona, ale męczą mnie te wszystkie kłamstwa. W dodatku Denise wciąż powtarza jak bardzo rodzina Horanów cieszy się. Zachwala mnie, komplementuje, a ja wiem, jaka jest prawda. Jestem okropną kłamczuchą…
- Ems, dobrze wiesz, że od początku tego nie pochwalałam - zaczęła surowo.- Niemniej jednak uważam, że po tym, jak Zayn cię odrzucił, powinnaś być szczęśliwa. Nieważne czy sama czy z którymś z nich. Musisz pamiętać o tym, że najważniejsza jest teraz Brooklyn - dokończyła łagodniej.
- Tak. Moja córeczka. - Uśmiechnęłam się do siebie.- Myślisz, że można kochać dwóch mężczyzn jednocześnie?
- Nie, a przynajmniej nie tak samo. Moim zdaniem miłość do Malika jest przepełniona namiętnością. Nialla kochasz, jak najlepszego przyjaciela, kogoś, kto jest przy tobie, gdy go potrzebujesz.
- Nie pomagasz… - westchnęłam.
- Tej decyzji nikt za ciebie nie podejmie, kochanie - pouczyła mnie. - Wszystko zależy pod ciebie.

***
Słuchając opowieści córeczki podczas obiadu odczuwałam sprzeczne emocje. Byłam dumna, że jest mądra i rozumie sytuację, a zarazem zła na siebie, że dopuściłam do tego żeby dwóch mężczyzn nazywała ‘tatą’. Od początku bałam się, że namotam jej w głowie i jej relacje, z Zaynem ulegną pogorszeniu. Nie zawiodłam się na niej, bo okazała się bardzo rozsądna. Widać było, że kocha ich obu najmocniej na świecie i z pewnością cierpiałaby gdyby którykolwiek z nich zniknął z jej życia. Dzień ślubu zbliżał się strasznie szybko, ale wcale mnie to nie zaskakiwało. Przygotowania były tak intensywne, że nie miałam czasu zastanawiać się nad tym czy jest środek tygodnia czy weekend. Wszystko było już dopięte na ostatni guzik.
Po posiłku Niall i Brookie zajęli się sprzątaniem ze stołu, Denise poszła do swojego pokoju zadzwonić, a ja mogłam usiąść na tarasie i odprężyć się w promieniach słońca. Zayn cały czas kręcił się bez sensu w zasięgu mojego wzroku, paląc papierosa. Obiecał, że nie będzie tego robił w domu żeby nie truć małej. Doceniałam jego wyrzeczenia i starania, widziałam jak bardzo zmieniał się z każdym dniem.
Robił to, aby uszczęśliwić Lynn.
Zgasił końcówkę o podeszwę swojego buta i wyrzucił go do śmietnika stojącego przy wejściu, po czym usiadł na krześle obok mnie.
- Masz już bieliznę na noc poślubną?- zagaił, jak zwykle niestosownym pytaniem.
- Naprawdę musisz?- Spojrzałam na niego z politowaniem.
- Chcę wiedzieć czy jesteś już przygotowana. Chociaż może wolę mieć niespodziankę. - Uśmiechnął się prowokująco.
- Nie rozumiem. - Zmarszczyłam brew.
- Oboje dobrze wiemy, że nie z nim spędzisz tę noc.
- Nie schlebiaj sobie. - Podniosłam się.
- Nic nie powiedziałem, a ty od razu pomyślałaś o mnie - zaśmiał się.- Zaprzeczysz?
- Ugh… Daj mi spokój. - Fuknęłam na niego ze złością i wróciłam do środka.
- Kochanie, wszystko w porządku?- Blondyn złapał mnie w pasie i zatrzymał przy sobie.
- Tak. - Skłamałam. - Przytulisz mnie?- Oparłam podbródek na jego obojczyku a on otulił mnie ramionami.
- Za kilka dni będziesz panią Horan – wyszeptał z dumą. - Miałaś rację. - Dodał.
- Ja? Rację? - Nie wiedziałam, co miał na myśli.
- Na początku mówiłaś, że nie muszę być gangsterem, że stać mnie na coś więcej i możesz mi pomóc. Pomogłaś. Dziękuję. – Pochylił się i czule ucałował moje usta.
- Przestań. - Wzruszyłam się.
- Mogę zabrać Brookie na plac zabaw?- Nagle tuż obok nas stanął Zayn.
- Jasne – odparł Niall. - Jest w swoim pokoju. - Humor mojego narzeczonego podczas rozmów z brunetem był zawsze dobry, co ogromnie mnie krępowało. To takie dziwne, obserwować jak udają, że wciąż są przyjaciółmi, a tak naprawdę prowadzą walkę. Walkę o mnie.
Właściwie to Niall chyba rzeczywiście patrzył na Shadowa, jak na przyjaciela, za to Malik traktował go jak rywala. Rozumiałam jego postawę, ale przecież nie mógł ciągle uprzykrzać nam życia. Słowa, które od niego usłyszałam w więzieniu, codziennie odbijały się echem w mojej głowie. Sam kazał mi odejść i wychowywać córkę z Horanem. Popchnął mnie w ramiona swojego najlepszego kumpla i pretensje mógł mieć tylko i wyłącznie do siebie.
Oczywiście, że wciąż był dla mnie ważny, kochałam go. Dzięki niemu mam Brooklyn, ale bałam się, że jeśli do niego wrócę znowu będzie tak, jak kiedyś. On będzie zimnym draniem, bez uczciwej pracy i wiecznie będę martwiła się o to czy z kimś nie zadrze. Bezpieczeństwo Lynn było kluczowe i nie zamierzałam ryzykować.
Nie mogę jednak zaprzeczyć, że gdy patrzyłam na to jak się z nią bawi, jak nosi ją na barkach, jak ganiają się po ogrodzie, jak czyta jej bajki przed zaśnięciem, moje serce rosło i biło znacznie szybciej. Była do niego niesamowicie podobna, kiedy się obrażała robiła identyczne miny jak on. Niall wydawał się być czasem zazdrosny o ich relacje, ale ilekroć o tym rozmawialiśmy powtarzał, że wszystko gra i wie jak jest.
- Nareszcie sami - westchnął blondyn, opadając na łóżko w naszej sypialni.
- Zayn bardzo działa ci na nerwy?- Przysiadłam obok niego.
- Tylko trochę. Zbyt mocno zaznacza swoją pozycję w moim domu. Nic nie mówię, bo jest moim kumplem i ojcem Brookie, ale niesamowicie drażni mnie to jak panoszy się wokół ciebie. - Podniósł się do pozycji siedzącej.
- Daj spokój, kochanie. - Zaczęłam masować jego kark.
- Nie udawaj, że tego nie widzisz – rzekł z wyrzutem.
- Nieważne czy widzę, ważne czy reaguję – odparłam spokojnie.
- Przepraszam. - Zmienił ton głosu.- Przecież wiem, że nie zdradziłabyś mnie. Ani z nim, ani z nikim innym. - Widziałam jak się uśmiechnął.

- Oczywiście, że nie. On należy do przeszłości, ty natomiast jesteś moją przyszłością.
__________________________________________________
Hej, to znowu ja. Trochę szybciej niż zamierzałam, ale to chyba dobrze, prawda?
Wiem, że nie wszyscy podzielają decyzje podejmowane przez Emily, ale jeśli postawicie się na jej miejscu, powinnyście choć trochę ją zrozumieć.
Dziękuję tym, którzy wciąż są obecni i mnie wspierają. Kocham Was! <3

3 komentarze:

  1. Hm, może i powinnam zrozumieć Emily, ale to wcale nie znaczy, że popieram i akceptuję podejmowane przez nią decyzję. Moim zdaniem popełnia naprawdę ogromny błąd, a raczej popełniła go cztery lata temu i z biegiem czasu brnie w niego coraz bardziej. Nigdy nie powinna była wiązać się z Niallem, a nawet jeśli popchnęła ją ku temu samotność i słowa Zayna, to po jakimś okresie powinna się zorientować, że blondyn nigdy nie wzbudzi w niej tego rodzaju uczuć, który kobieta chciałaby znaleźć u swojego wymarzonego mężczyzny. Wciąż jest dla niej najlepszym przyjacielem i naprawdę nie potrafię pojąć, jak ona mogła przyjąć jego oświadczyny, spędzać z nim noce, a teraz przyłożyć rękę do ich ślubu, zwłaszcza że Zaynowi udało się wyjść z więzienia. Podziwiam Horana za to, że jest taki wyrozumiały, tylko czy naprawdę nie widzi, że jego ukochana kobieta sercem pozostaje przy kimś innym? Chociaż może kocha ją za bardzo, by tak po prostu pozwolić jej odejść...
    Tak swoją drogą to Zayn też mnie wkurza. Zdaję sobie sprawę, że widok Em, za którą tęsknił każdego dnia za kratkami w objęciach innego faceta sprawia mu ogromny ból, bo chociaż sam ją do tego zachęcił, chyba uznał, że nigdy nie będzie musiał zmierzyć się z tym widokiem. Moim zdaniem powinien w bardziej subtelny sposób walczyć o swój stary związek. Te jego dość okrutne uwagi i bardzo inwazyjne zachowanie jak widać mają wprost odwrotny skutek do zamierzonego, Emily chce za wszelką cenę udowodnić, że ich wspólna droga to już przeszłość i zaczyna mu się wymykać. Zayn powinien się skupić na małej Brooklyn, pokazać Em, że dojrzał do roli ojca, a także do roli godnego zaufania partnera, stąd powinien raczej obrać ścieżkę powolnych i rozważnych kroków, dzięki którym mógłby odzyskać swoją kobietę.
    Cóż, ja osobiście mam nadzieję, że do ślubu Emily i Nialla jednak nie dojdzie. A jeśli tak... To będę trzymała kciuki za rozwód :) Nie dlatego, że nie lubię Nialla - właśnie przez sympatię do niego wolałabym, żeby nie był dłużej okłamywany.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja jej zozumieć nie potrafię i koniec. Znaczy okej, jakieś tam jej motywy rozumiem, ale kopletnie nie akceptuję tego, co robi. Jak na samym początku lubiłam tą postać, to już od jakiegoś czasu strasznie działa mi na nerwy. Okej, Zayn ją zranił i dziewczyna ma prawo ułożyć sobie życie z Horanem. Ale przede wszystkim najpierw powinna tego NAPRAWDĘ chcieć. Bo to chyba jasne, że miłość do Malika jest o wiele silniejsza i Anastasia ma całkowitą rację. Może i Mulat ma te swoje... głupie odzywki, ale jestem pewna, że zrobiłby wszystko, żeby ich córka była bezpieczna i jakoś by sobie poradzili. A tak Emily oszukuje wszystkich dookoła - Nialla, Zayna, przyjaciół, SIEBIE. Nie podoba mi się to.
    Czytając ten rozdział chciało mi się plakać ze złości, naprawdę. Błagam, zdradź mi czy to się zmieni. Błagam, bo ja nie wytrzymam inaczej. Ja po prostu chcę Emily i Zayna razem, okej? Niech ta dziewczyna się ogarnie...
    Eh, okej, muszę trochę opanować swoje nerwy. Mam nadzieję że następny rozdział pojawi się już wkrótce. I że Zayn nie dopuści do ślubu. Błagam no! Daj mi chociaż małą wskazówkę do dalszego ciągu na tt (@faiithfully). To tylko taka mała prośba :D
    Pozdrawiam i życzę dużo, dużo weny!

    {boundaries-of-darkness}

    OdpowiedzUsuń
  3. replica watches, http://www.replicawatchesforsale.us.com/
    louis vuitton handbags, http://www.louisvuittonhandbagsoutlet.co.uk/
    toms shoes, http://www.toms.us.com/
    lululemon outlet, http://www.lululemonoutletstore.in.net/
    michael kors wallet, http://www.michaelkorswallet.net/
    kobe shoes, http://www.kobeshoes.us/
    swarovski outlet, http://www.swarovski-outlet.co.uk/
    the north face jackets, http://www.thenorthfacejacket.us.com/
    coach outlet, http://www.coachoutletstores.com.co/
    ray ban sunglasses, http://www.ray-bansunglasses.eu.com/
    ray ban sunglasses, http://www.raybansunglass.co.uk/
    cheap nfl jerseys, http://www.cheapnfljerseys.org/
    air max 90, http://www.airmax90.us.com/
    prada outlet, http://www.pradaoutlet.us/
    tory burch outlet, http://www.toryburch.in.net/
    rolex watches uk, http://www.rolexwatches-uk.co.uk/
    links of london, http://www.linksoflondons.co.uk/
    louis vuitton outlet, http://www.louisvuittonus.us.com/
    true religion jeans, http://www.truereligionjeanscanada.com/
    michael kors handbags, http://www.michaelkorshandbags.in.net/
    lacoste polo shirts, http://www.lacostepoloshirts.cc/
    cheap nfl jerseys, http://www.cheap-nfljersey.us.com/
    the north face outlet, http://www.northface-outlet.cc/
    chanel outlet, http://www.chaneloutletstore.us.com/
    chanel handbags, http://www.chanelhandbags-outlet.co.uk/
    cai2015918

    OdpowiedzUsuń