Patrzyłam
na swoje odbicie w lustrze i nie mogłam uwierzyć w to, co się dzieje. Dojrzałam
zarówno fizycznie jak i psychicznie. Byłam mamą, chociaż nigdy bym się tego nie
spodziewała. Moje ciemne włosy już jakiś czas temu podcięłam i sięgały teraz
tylko do ramion. Figurę miałam pełniejszą, piersi nieco większe. W pełni
akceptowałam siebie. Zerknęłam na prawą dłoń, na której widniał przepiękny pierścionek.
Tak.
Byłam
zaręczona. Z Niallem.
Byłam
z nim szczęśliwa, choć do tej pory nie poznał prawdy o tym, dlaczego dałam mu
szansę. Palcami rozprostowałam materiał kwiecistej sukienki, którą miałam dziś
na sobie. Nadal w moim sercu panowała pustka, ponieważ brakowało mi Zayna, ale
uczyłam się z tym żyć. Widok śmiejącej się córeczki był dla mnie wybawieniem,
cudownym lekarstwem.
-
Kochanie, zaraz podajemy tort. - Do sypialni wparował podekscytowany Horan w
koszuli w kratę i ciemnych jeansach. Jego czupryna, niefarbowana od dawna,
zaczęła ciemnieć i teraz miał spore odrosty. Wydoroślał, zmężniał i wciąż tak
samo mnie kochał.
-
Idę. - Poprawiłam włosy i podeszłam do niego.
Chwycił
pewnie moją dłoń i zeszliśmy na parter, do ogrodu, w którym była Anastasia z
Louisem oraz kilkoro znajomych ze swoimi dziećmi. Było głośno i wesoło. Właśnie
dziś moja mała Brookie kończyła cztery latka. Niesamowite jak szybko to
zleciało. Kruczoczarne, gęste włoski spięte w dwa kucyki, cudna różowa
sukieneczka i szeroki uśmiech po tacie. Bawiła się grzecznie z innymi dziećmi,
ale gdy nas zobaczyła podbiegła i wtuliła się w nasze nogi.
-
Skarbie. - Blondyn wziął ją na ręce.- Teraz pomyślisz życzenie i zdmuchniesz
świeczki, dobrze? - Ucałował jej czoło.
-
Dobrze tatusiu. - Pokiwała rezolutnie główką.
Wspólnie
podeszli do tortu, a ja ujęłam w dłonie aparat i zaczęłam robić zdjęcia. Lynn
wiedziała, kim jest jej biologiczny tata. Nie do końca rozumiała, dlaczego go
nie ma z nami, ale wiedziała, że bardzo ją kocha i parę razy byłam z nią u
niego na widzeniu. Zawsze z dumą obnosiła się wśród innych dzieci z faktem, że
ma dwóch tatusiów, co nieraz potrafiło mnie rozbawić.
Niall
genialnie sprawdzał się w swojej roli. Mała była jego oczkiem w głowie i często
jej pobłażał. Bywała psotna, ale on nie miał serca jej ukarać, a wtedy to ja
okazywałam się być tą zołzą, która musi zaprowadzić porządek.
Zayn
natomiast zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia. Brookie lubiła go
odwiedzać, ale nie zawsze od razu reagowała na niego tak, jak byśmy tego
chcieli. W końcu miała cztery latka, wszystko mogło jej się mieszać.
Niedawno
dowiedziałam się, że jakaś pani adwokat zaczęła zajmować się jego sprawą i
podobno dobrze jej szło. O niczym tak nie marzyłam, jak o jego wyjściu na
wolność, ale cholernie się tego bałam. W zasadzie moje życie było poukładane.
Miałam wspaniałego narzeczonego, śliczną córeczkę i nie potrzebowałam
zamieszania, które na pewno wprowadziłoby jego nagłe pojawienie się.
Nie
wiem, czego zażyczyła sobie moja księżniczka, ale podskoczyła z radości, gdy
usłyszała dzwonek do drzwi tuż po zdmuchnięciu świeczek. Pędem pobiegła w ich
kierunku, a ja przeprosiłam gości i podążyłam za nią.
-
Nie uciekaj mi łobuziaro! - W ostatniej chwili pochwyciłam ją w ramiona i
wycałowałam po szyjce, na co zareagowała spontanicznym wybuchem śmiechu.
Wciąż
trzymając ją na rękach otworzyłam drzwi, a to, co zobaczyłam prawie zwaliło
mnie z nóg.
-
Tatuś!- Pisnęła dziewczynka. - Chciałam dwóch tatusiów na urodziny!- Ucieszyła
się, wyciągając rączki do Zayna.
Za
jego plecami stała seksowna blondynka, ubrana bardzo elegancko, której nigdy
wcześniej nie widziałam. Chłopak odebrał ode mnie małą i oboje weszli do
środka.
-
Nazywam się Miranda Norman. Broniłam pana Malika i jak widać, udało się –
powiedziała z dumą w głosie.
Nie
zareagowałam, bo wciąż nie mogłam uwierzyć w to, co widzę. Niall najwyraźniej
zaniepokoił się naszą nieobecnością, bo po chwili stanął tuż obok mnie,
obejmując moją talię. Zapoznał się z prawniczką, po czym kobieta pożegnała się
i wyszła nie chcąc zakłócać takiej chwili. Patrzyłam jak Zayn tuli do siebie
córeczkę i czułam jak moje serce bije w niekontrolowany sposób. Tak dawno go
nie widziałam, a teraz stał przede mną całkowicie wolny.
-
Kochanie, zabierzesz Brookie do gości?- Zwróciłam się do blondyna.
-
Jasne. Chodź mała, później pobędziesz z tatą. - Zabrał ją od bruneta i
zaprowadził na zewnątrz.
Przez
dłuższą chwilę panowała między nami krępująca cisza. Nerwowo przygryzałam wargę,
nie wiedząc, co powinnam powiedzieć. Przyjrzałam mu się dokładnie i
spostrzegłam kilka małych blizn na jego twarzy. Był ogolony, ładnie
przystrzyżony, a jego oczy lśniły dawnym blaskiem. Jego tors okrywała biała
podkoszulka, a na niej niechlujnie wisiała czerwona koszula w kratę. Czarne
spodnie zwisały tak jak zawsze. Cały on. Nic się nie zmienił.
-
Nie przytulisz mnie?- odezwał się lekko zachrypniętym głosem.
-
Nie powinnam. Mamy gości i muszę… - Zaczęłam się motać, próbując wymyślić
powód, dla którego nie mogę się do niego zbliżyć. To mogłoby mnie pogrążyć.
-
Daj spokój. Wiem, że tęskniłaś za mną tak samo mocno, jak ja za tobą. - Przybrał
swój bezczelny ton.
-
Nie zachowuj się, jak dziecko. - Poprosiłam, unosząc dłoń by go uciszyć.
Właśnie
wtedy musiał zauważyć pierścionek zaręczynowy. W zasadzie ciężko byłoby go nie
zauważyć, ponieważ Niall bardzo się postarał i kamień był naprawdę spory,
-
Oświadczył się?- spytał z rozgoryczeniem, zmieszanym z nutką rozbawienia.
-
Tak. Od półtorej roku jesteśmy zaręczeni. - Spojrzałam przelotnie na błyskotkę.
-
Łatwo ci to przyszło – stwierdził.
-
Rozstaliśmy się, nie pamiętasz? Sam pchnąłeś mnie w jego ramiona. Cierpiałam
bardziej niż sobie wyobrażasz, a ty masz czelność mówić, że było mi łatwo?!-
Starałam się nie krzyczeć zbyt głośno, ale sprowokował mnie. - To ja codziennie
musiałam tłumaczyć naszej córce, co się dzieje! To ja bez przerwy okłamuję
Nialla, więc przestań pieprzyć! - Warknęłam na niego. - Jeśli chcesz zostać na
przyjęciu, zachowuj się jak należy i nie wracajmy do tematu – ostrzegłam go i
ruszyłam do ogrodu.
Zabolały
mnie jego słowa. Nigdy nie było mi łatwo. Wciąż nie jest. Żyłam w kłamstwie, w
które uwikłałam się właśnie przez niego. Sam kazał mi odejść, nie chciał o nas
walczyć. To, że wyszedł nie oznacza, że w tej sekundzie rzucę narzeczonego i
wrócę do przeszłości. Kochałam blondyna, na swój sposób oczywiście, ale nie
chciałam go ranić.
Moja
córeczka była szczęśliwa i to było najważniejsze.
Dla
niej mogłabym poświęcić nawet siebie.
***
Zayn
przystał na moje warunki i świetnie bawił się na przyjęciu. Robiłam dobrą minę
do złej gry, dopóki goście nie wyszli. Potem już nie było tak łatwo. Brookie
zabrała Malika do swojego pokoju żeby pokazać mu prezenty, jakie dostała, przez
co zostałam skazana na konfrontację z Niallem.
-
Jego powrót coś zmienia? Między nami?- Złapał mnie za rękę i przyciągnął do
siebie, tak abym usiadła na jego kolanach.
-
Szczerze? Nie wiem. - Patrzyłam mu prosto w oczy. - Wiem, że mnie rozumiesz. -
Pocałowałam go.
-
Oczywiście. Jestem w tym od początku, wiem ile was łączyło. Teraz macie jeszcze
Lynn. Kocham cię, ale jeśli poczujesz, że chcesz do niego wrócić, po prostu
powiedz. Nie zabiję ani jego ani siebie. To mój przyjaciel. - Zamrugał
powiekami. – Tylko o jedno cię proszę, nie okłamuj mnie. Nigdy.
-
Póki, co musimy się nauczyć żyć z nim pod jednym dachem, bo nie ma gdzie wrócić.
Będę z tobą szczera, obiecuję. – Westchnęłam, wtulając się w jego ciepłe ciało
jakby to miało zmniejszyć moje poczucie winy.
-
Wszystko będzie dobrze. Nie zamartwiaj się tak. - Ucałował wierzch obu moich
dłoni.
-
Jesteś niesamowity. – Nie mogłam powstrzymać spontanicznego uśmiechu, który
wkradł się na moje oblicze.
Jego
palce śmiało wsunęły się pod moją sukienkę i pogłaskały uda. Pocałował mnie i połaskotał
podniebienie swoim językiem, znacznie przedłużając pieszczotę. Obojgu nam z
pewnością przyszła do głów ta sama grzeszna myśl, ale nie mogliśmy jej wcielić
w życie, ponieważ przerwało nam znaczne chrząknięcie bruneta, schodzącego po
schodach. Poprawiłam się na kolanach Nialla i oparłam się plecami o jego klatkę
piersiową.
-
Mała zasnęła, miała dzień pełen wrażeń – poinformował, stając przed nami.
-
Wróciłeś wprost na jej urodziny, bardzo ją to uszczęśliwiło. - Uśmiechnął się
blondyn.
-
Gratulacje z powodu zaręczyn. - Spojrzał na nas spod swojej gęstej grzywki.
-
Dzięki – odparł Horan i nagle zrobiło się niezręcznie.
Wiedziałam,
że Malik poruszy ten temat, prędzej czy później. Mój narzeczony wyraźnie się
zestresował, zsunął mnie na fotel i poszedł na górę. Nie było mu łatwo,
rozumiałam to doskonale. Chciałam go wesprzeć, zapewnić, że wszystko się ułoży
i po prostu zapomnieć o istnieniu ojca mojego dziecka.
Po dłuższej chwili milczenia, podniosłam się z
miejsca i wyszłam do ogrodu, chcąc pozbierać zużyte naczynia. Byłam skrępowana
obecnością byłego chłopaka i nie miałam zamiaru przebywać z nim w jednym
pomieszczeniu. Jednak mogłam się spodziewać, że tak łatwo sobie nie odpuści.
Kilka sekund później pojawił się tuż za moimi plecami, czułam jego ciepły
oddech na karku.
-
Tęskniłem za tym zapachem – wyszeptał czule.
-
Zachowujesz się niestosownie. - Zacisnęłam palce na oparciu krzesła, przed
którym stałam. - Jak zwykle zresztą - dodałam spokojnym tonem, w myślach
wracając do wspomnień.
-
Spójrz na mnie Emily, proszę. - Myślałam, że się przesłyszałam, ale posłusznie
się odwróciłam. - Chcę odzyskać swoją rodzinę. Niall nie stanie mi na drodze. -
Jego czekoladowe oczy przewiercały mnie na wylot. Znów na zaczynał na mnie
działać, żołądek związał mi się w supeł. Muszę mu coś powiedzieć albo stanie
się coś, czego będę żałowała.
-
Myślisz, że po czterech latach możesz tutaj przyjść i tak po prostu rozwalić moje
poukładane życie? To niemożliwe. - Stanowczo zaprzeczyłam. Wiele kosztowało
mnie zebranie się na to, co powiedziałam.
-
Uczucie, które nas łączyło nie mogło wyparować. Byłaś i zawsze będziesz miłością
mojego życia. Nie chcę żałować, że nie zrobiłem nic abyś znów była moja. Nie
dostrzegłaś, jak bardzo dzięki tobie się zmieniłem? – Pogrywał sobie ze mną i
niestety miał rację.
-
Jestem zaręczona z twoim przyjacielem, pogódź się z tym i przestań udawać
romantyka, bo nigdy nim nie byłeś. - Z przeszywającym bólem w klatce piersiowej
wróciłam do porządkowania ogrodowego stołu, ignorując Zayna.
Nie
odzywał się już, ale pomógł mi w zmywaniu. Nigdy wcześniej nie przykładał się
do obowiązków domowych, więc zaskoczył mnie tym. Szczerze mówiąc, po tym, co od
niego usłyszałam miałam ochotę rzucić mu się w ramiona i wykrzyczeć, co czuję,
ale od razu pierścionek na serdecznym palcu zaczynał mi okropnie ciążyć,
przypominając o Niallu, który bez wahania obdarował mnie swoim zaufaniem i
bezgraniczną miłością. Nie potrafiłabym zranić Horana, chociaż już samo moje
perfidne kłamstwo zaliczało się do krzywdy. Nie mogę dopuścić do tego, aby Zayn
znów zawrócił mi w głowie, niczym naiwnej nastolatce.
Mieszkanie
z przeszłością i przyszłością pod jednym dachem będzie trudniejsze niż
myślałam.
____________________________________________________
Witajcie po dłuższej przerwie, kochani!
Była ona konieczna, ponieważ tak, jak już wspomniałam odkreślamy grubą krechą pierwszy etap w życiu Emily. Jak widać zaczęła kolejny i to w zupełnie niespodziewany sposób.
Do końca opowiadania nie zostało zbyt wiele rozdziałów, ale obiecałam sobie i kilku osobom, że dotrwam i nie poddam się.
Czekam na Wasze opinie i zapraszam również na nowy The Hooker, które pojawi się za parę chwil oraz na Wattpad - Illusion.
Całuję <3
Rozdział super !!! Czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuńPojawienie się Zayna w życiu Emily, Nialla i Lynn zmieni wszystko, jestem tego niemalże pewna. Mogą się oszukiwać, ale obecność Malika nie może przejść obok nich tak po prostu obojętnie. Em wciąż czuje coś potężnego do byłego faceta, co może niedługo stać się dla niej naprawdę bardzo uciążliwe. Powinna spokojnie nad wszystkim pomyśleć, zastanowić się, czego tak naprawdę chce od życia. Jest szczęśliwa z Niallem, nie mam co do tego żadnych wątpliwości, ale nigdy nie pokocha go w sposób, w jaki kochała (kocha) Zayna, okłamuje go więc, a miłość i wzajemne zaufanie nie może być budowane na takim fundamencie. Nie wiem, co zrobi, ani co powinna zrobić nasza bohaterka. Czekam zatem na dalszy ciąg i rozwój wydarzeń. Życzę dużo weny i czasu! Serdecznie pozdrawiam i przepraszam za długą nieobecność :*
OdpowiedzUsuń