Ted zjawił się w odpowiednim momencie. Nie zdawałam sobie
sprawy ile profesjonalista może zdziałać bez sprzętu szpitalnego. Musiał być
cenionym lekarzem, bo po kilku jego zabiegach Zayn był już całkowicie
przytomny, ból został uśmierzony morfiną, a poziom krwi uzupełniony.
Nieświadomie cały czas trzymałam dłoń Nialla w swojej. On doskonale wiedział
jak się czuję i okazywał mi wsparcie.
Patrząc na Zayna przez głowę przeszła mi myśl, że on się
nigdy nie zmieni. Nie będzie pasował do mojej idealnie zaplanowanej
przyszłości. Ziarno zła kiełkowało w nim zbyt długo. Kryminalna kartoteka zawsze będzie odciskała olbrzymie piętno na jego psychice.
Pytanie brzmi
następująco: jeżeli zdecyduje się na szaleństwo jakim jest zostanie z nim to
czy będę mogła w pełni zaakceptować go takiego jakim jest? A jeśli nie to czy
nie będę tego żałować? Pociągał mnie jak nikt inny, ale nie mogłam się kierować
popędem. Zresztą, nad czym ja się zastanawiam? Przecież jasno powiedział, że
mnie nie chce. Jego egoizm i to jak niebezpieczny mógł być działało na mnie
odstraszająco, ale musi mieć też dobrą stronę skoro mnie uratował.
Wyobraziłam sobie nas za 10 lat. On byłby gangsterem
siejącym postrach a ja zdradzaną matką jego dzieci, którym musiałabym
tłumaczyć, że tatusia nie będzie na przedstawieniu w przedszkolu, bo musi kogoś
pobić albo porwać. Błagam, coś takiego nie wchodziło w grę w moim poukładanym
życiu. Otrząsnęłam się z tych wizji, gdy usłyszałam, że Zayn coś do mnie mówi.
- Słucham?- Podeszłam bliżej.
- Zostaw mnie i Nialla samych, muszę z nim porozmawiać -
wyszeptał słabo.
Niechętnie wyszłam odprowadzając przy okazji Teda do
drzwi. Blondyn przysiadł przy kumplu i lekko się nad nim pochylił.
- Zrób wszystko żeby odeszła. Nie chcę jej tutaj – brunet
odezwał się po chwili zamyślenia.
- Czego ty od niej chcesz? Najpierw ratujesz jej życie, a
teraz zachowujesz się jak palant.
- Nie może tu zostać. Ona chyba coś do mnie czuje, a z
nami nie będzie bezpieczna. Lepiej będzie, jeśli wróci do domu, do swojego
życia – kręcił głową z niezadowoleniem.
- Polubiłeś ją, prawda?- Niall uniósł charakterystycznie
brwi.
- Idź do niej – przymknął powieki, poprawiając pozycję, w
której leżał.
Nialler ciężko westchnął, wstając z miejsca. Chciał coś
dodać, ale odpuścił sobie. Pojawił się w salonie, gdzie siedziałam skulona na
kanapie z brodą opartą na kolanie.
- Jak on się czuje?- Nie patrzyłam na niego, bo nie
chciałam żeby widział w moich oczach niepokój.
- Lepiej. Musi odpoczywać. Uważamy, że powinnaś wrócić do
domu, do rodziny – stał nade mną jak kat.
- Mogę, chociaż mu podziękować?- Spytałam z rozżaleniem.
- Poczekam na ciebie na ganku – pokiwał twierdząco głową
i wyszedł.
Z duszą na ramieniu zmierzałam do pokoju, w którym leżał
Zayn. Powstrzymywałam złe słowa, które cisnęły mi się na usta. Obiecałam sobie,
że tylko mu podziękuję i wyjdę. Po cichu zajrzałam do środka, spostrzegłam, że
nie śpi, więc weszłam. Kucnęłam przy nim i spojrzałam na jego bladą, zmęczoną
twarz.
- Nic nie mów. Już mnie tu nie ma. Chciałam tylko… -
zastanowiłam się jak to powiedzieć.- Dziękuję, że uratowałeś mi życie.
- Jasne, nie ma, za co. Trzymaj się Mint – uśmiech
przelotnie zawitał na jego ustach.
Jego zachowanie sprawiło mi przykrość jednak musiałam się
z tego otrząsnąć i powrócić do swoich bliskich. Tylko z nimi będę szczęśliwa.
Wszelkie emocje związane z tym, co działo się w ciągu ostatnich dni były bardzo
intensywne i gnieździły się gdzieś głęboko we mnie.
Nie zamierzałam udawać przy Niallu, że jestem zadowolona
z takiego obrotu sprawy, więc posłałam mu tylko wdzięczne spojrzenie. Bez słowa
wsiedliśmy do auta zaparkowanego przed domem. Całą drogę pokonaliśmy w zupełnej
ciszy, co w naszym przypadku było dziwne, ponieważ oboje lubiliśmy dużo mówić.
Nie zdawałam sobie sprawy, dlaczego jest taki przygnębiony.
Najwyraźniej Zayn podał mu mój dokładny adres, bo
wiedział, gdzie jechać i o nic nie pytał. Okolica, w której się wychowywałam
przywodziła na myśl miłe wspomnienia i powodowała przyjemne ciepło rozchodzące
się wokół serca. Mój dom zaprojektowany w pełni przez moich rodziców był duży,
nowoczesny, ale wnętrze było przytulne. Nie mogłam się doczekać momentu, w
którym przytulę mamę i zobaczę się z Anastasią.
Blondyn zaparkował na chodniku tuż przed posiadłością
mojego ojca. Wysiadł razem ze mną, ale stał po swojej stronie samochodu.
Oparłam się plecami o drzwi auta stając tuż obok niego.
- To może zabrzmieć jakbym potrzebowała psychiatry,
ale... Spotkamy się jeszcze?- Widziałam jak nerwowo przeczesał włosy palcami.
- Nie wiem, może - odpowiedział tajemniczo.
- Chciałabym od czasu do czasu cię zobaczyć - mówiłam
zgodnie z prawdą.
Przez otwartą szybę sięgnął do schowka i podał mi
wyciągniętą stamtąd kartkę.
- To jest mój numer. Zadzwoń, jeśli będziesz mnie
potrzebowała - uśmiechnął się promiennie.
- Na pewno zadzwonię - odwzajemniłam gest.- Pójdę już,
stęskniłam się za rodzicami - odepchnęłam się delikatnie od auta, ale
niespodziewanie znów zostałam do niego przyciśnięta ciałem Nialla.
Spojrzałam z zaskoczeniem w jego błękitne oczy i w ułamku
sekundy poczułam jego aksamitne wargi na swoich. Zamknął mnie w mocnym
aczkolwiek czułym uścisku i kontynuował, bo zareagowałam zgodnie z instynktem.
Nie zaprotestowałam, ale nie wiedziałam dlaczego. Całował łagodnie z wyczuciem,
nie wymuszał na mnie niczego. Wszystko działo się naturalnie.
- Uważaj na siebie Em - na koniec krótko musnął jeszcze
moją dolną wargę i odsunął się.
Wciąż zszokowana, pomachałam mu tylko i ruszyłam w
kierunku wejścia.
- Mamo, tato! Jestem! - odetchnęłam z ulgą i krzyknęłam
na całe gardło.
Pierwsza przywitała mnie rodzicielka, prawie płacząc
uścisnęła moją sylwetkę. Zasiadłyśmy w kuchni, gdzie nakarmiła mnie moim
ulubionym włoskim daniem. Poinformowała, że ojciec nie mógł wytrzymać tego
oczekiwania na mnie i wyszedł popracować. Gorączkowo opowiadała jak bardzo się
o mnie martwili. Wierzyłam jej, bo kochali mnie najbardziej na świecie. Z
nerwów na pewno wysprzątała mój pokój, bo taki miała zwyczaj.
- Ana była tu codziennie i wspierała nas. Zadzwoń do niej
- dodała na końcu swojej opowieści.
- Masz rację! - Z radością rzuciłam się w kierunku
telefonu stacjonarnego i wybrałam doskonale znany mi numer.
- Halo?- Usłyszałam głos przyjaciółki.
- Cześć Tassie, jestem już w domu. Wpadnij - odezwałam
się, ale w odpowiedzi dało się słyszeć jej dziki krzyk i upadającą słuchawkę.
10 minut później wbiegła do nas jak na skrzydłach i rzuciła mi się na szyję.
- Dobrze cię widzieć całą i zdrową Emi - odetchnęła z
ulgą.
- Mamo, będziemy u mnie - zwróciłam się do kobiety i
zabrałam Anastasię na górę.
Zajęłyśmy standardowe pozycje leżące na moim łóżku. Ja z
głową na poduszce a ona koło moich nóg.
- Nic ci się nie stało? No wiesz wtedy, kiedy cię
popchnęli?- Przypomniałam sobie.
- Nie. Potłukłam się tylko. Lepiej mów co tam zaszło.
Twój tata mówił, że chciałaś tam jeszcze zostać i pomyślałam sobie wtedy, że
wyprali ci mózg - stwierdziła.
- Przez pierwszy okres trzymali mnie w chłodnej piwnicy,
złapałam zapalenie płuc. Byłam im potrzebna żywa więc przenieśli mnie do
normalnego pokoju i dbali żebym wyzdrowiała. Potem jeden z nich chciał mnie
zgwałcić, ale lider bandy go pogonił. W dodatku naznaczył mnie - podniosłam się
i pokazałam jej malinkę, która powoli zanikała.
-Po co to zrobił?
- To był znak dla pozostałych, że należę do niego i nikt
nie ma prawa mnie tknąć.
- Potraktował cię jak rzecz, kretyn - syknęła ze złością.
- Ten sam kretyn pozwolił wpakować w siebie trzy kulki w
mojej obronie - wyznałam i czekałam na jej reakcję.
- Co?!- Gwałtownie się podniosła.
- Wtedy, gdy już miałam wracać do domu ojciec lidera do
mnie strzelił, a ten stanął przede mną...
- Dlaczego? To brzmi jak fabuła dobrego filmu akcji -
parsknęła z niedowierzaniem.
- Tego właśnie nie chciał zdradzić. W dodatku jego kumpel
był dla mnie bardzo miły. Zaprzyjaźniliśmy się, chyba.. Boże jakie to
popierdolone. Odwiózł mnie i pocałował.
- Opisz to! Wyjdzie z tego genialny romans - rzuciła z
entuzjazmem.
- Daj spokój. Mamy miłego Nialla, który okazał mi serce i
nie pasuje do swojego gangsterskiego świata oraz aroganckiego Zayna, który
uratował mi życie, ale kazał odejść. To nie jest śmieszne... - ostrzegłam
widząc jej marszczący się od śmiechu nos.
- Spodobali ci się obaj co w tym złego? - Prychnęła.
- To, że mnie porwali i są niebezpieczni, wariatko -
uderzyłam ją lekko z otwartej dłoni w czoło.
- Ja tam lubię niegrzecznych chłopców. Umów się z tym
Niallem, może go zmienisz i wyjdzie z tego tanie romansidło - roześmiała się, a
ja jej zawtórowałam, bo to brzmiało rzeczywiście zabawnie.
- Niby nie zaszkodziłoby mi spotkanie z nim, ale martwię
się, że tamten znowu by go uderzył...
- Bili się o ciebie?- Wyglądała jak podekscytowana
nastolatka.
- Tak jakby. Niall mnie przytulił, a nie wolno tego robić
jeśli należę do Malika. Chociaż jak wychodziłam to powiedział, że to cofa więc
może nic się nie stanie - zastanawiałam się głośno.- Nie wiem, to zbyt
ryzykowne jak dla mnie - pokręciłam przecząco głową.
- Ryzyko jest wpisane w nasz byt kochana. Pomyśl, że
jeden z nich może być tym jedynym - rozmarzyła Ana.
- Przemyślę to, ale na razie powiedz jak wiele mam do
nadrobienia materiału z zajęć - poprosiłam.
- Nawet o tym nie myśl. Mamy weekend, chodźmy się zabawić
- rzekła podnosząc się i zaczęła skakać po łóżku.
- W sumie, to dobry pomysł. Należy mi się coś po tych
traumatycznych przeżyciach - zgodziłam się z nią po chwili i ruszyłyśmy do
garderoby w poszukiwaniu odpowiednich strojów na wieczór.
~*~
Wieczorem kierowca mojego ojca podwiózł nas do
najbardziej ekskluzywnego klubu w mieście. Funky Buddha był naszym ulubionym
miejscem, bo pojawiało się tam wielu fajnych chłopaków.
Nasz wygląd wzbudzał zainteresowanie. Na ten wieczór
wybrałam beżową oficjalną koszulę, przełamałam to czarnymi, skórzanymi szortami
oraz ciężkimi, wysokimi, sznurowanymi butami za kostki oraz dodałam do tego
kopertówkę w kolorze koszuli.
Za to Anastasia założyła na siebie kremowy, lejący się
top, obcisłą brązową spódniczkę i jasne szpilki z żółtymi paseczkami. W środku
było już mnóstwo młodych ludzi. Pili, tańczyli i uwodzili. Usiadłyśmy w loży,
którą nam zarezerwowałam i zamówiłyśmy pierwszą partię alkoholu. Było duszno i
gorąco, ale DJ grał świetnie.
- Siedzicie tak całkiem same?- Zaczepił nas chłopak z
potarganymi włosami.
- Zgadza się - Tassie od razu przeszła do ataku.
- Tak się składa, że jestem tu z przyjacielem, który ma
urodziny. Pomyślałem, że przydałoby się nam towarzystwo pięknych kobiet i
zobaczyłem was. To nie przypadek - wyjaśnił seksownym tonem.
- Możecie się do nas przyłączyć - przyjaciółka się od razu
pożerają wzrokiem jego kumpla.
- Jestem Louis. A to Liam - przedstawił siebie i kolegę,
po czym usiedli między nami.
- Anastasia i Emily - dodała rozanielona Ana.
Szatynka rozsiewała swój urok, który bez wątpienia
zadziałał na jubilata. Jej perlisty śmiech przebijał się przez głośną muzyką,
aż w końcu oboje zniknęli w tłumie tańczących ludzi. Natomiast ja podrygiwałam
na siedząco w rytm melodii, dzierżąc w dłoni wysoką szklankę z kolorowym
drinkiem. Lou rozciągnął ramiona i jedno z nich ułożył na oparciu za moimi
plecami dążąc do objęcia mnie. Uśmiechnęłam się sama do siebie, gdyż w mojej
głowie pojawiła się myśl, że chyba naprawdę działam na facetów jak magnes.
David- współpracownik taty, obiecujący młody biznesman starał się o moją rękę
już od dwóch lat. Moi rodzice go popierali, ale ja po prostu go lubiłam, nic
poza tym. Nie robiłam mu nadziei, chociaż był bardzo przystojny, inteligentny i
taktowny. Zayn z kolei to niebezpieczny typ z kuszącym czekoladowym
spojrzeniem, a Niall był uroczy i nie nachalny. Za to nowy znajomy sprawiał
wrażenie interesującego i pewnego siebie. Mam, w czym wybierać, ale raczej nie
chcę. Powinnam to zaplanować, jednak spontaniczne gesty Malika i Horana, które
spotkały mnie do tej pory zmieniły odrobinę moje podejście. Oby wyszło mi to na
dobre.
- Więc Emily, często tu bywasz? Jeszcze cię nie widziałem
– zagaił chłopak.
- Kilka razy w miesiącu, czasem rzadziej. Studiuję i
przykładam się do tego – upiłam trochę napoju.
- Ja też studiuję. Public relations i gram w piłkę nożną.
- Ciekawie – pokiwałam głową z uznaniem.- Ja jestem na wydziale
muzycznym.
- Grasz czy komponujesz?
- Komponuję i czasem śpiewam – przyznałam z
zawstydzeniem.
- Mam nadzieję, że dane mi będzie kiedyś posłuchać czegoś
twojego. Wypijmy za to – uniósł swoją szklankę ku górze i stuknął moją.
Wspólnie z Louisem, Liamem i Anastasią spędziłam udany
wieczór. Bawiłam się bardzo dobrze i niesamowicie rozluźniłam, biorąc pod uwagę
ostatnie przejścia. Tassie była zauroczona swoim towarzyszem. Flirtowali ze
sobą aż leciały iskry. Kolega Lou nie mógł oderwać od niej ani rąk ani wzroku.
Wyglądała na szczęśliwą, że zyskała jego uwagę, więc z przyjemnością na nią
patrzyłam.
___________________________________________________________________
___________________________________________________________________
Witam :)
Wygląda na to, że to jeden z dłuższych odcinków w tym opowiadaniu. Nie wiem czy ciekawy czy nie, ocenę zostawiam Wam.
Żeby podkręcić atmosferę zdradzę Wam tylko, że Louis nie jest przelotną postacią i nie jest do końca tym za kogo się podaje :)
Zgadujcie xD
Powodzenia na egzaminach!
Całuję <3
Powiem szczerze, że czytając pierwszą część rozdziału, jak zwykle przy twoim opowiadaniu, miałam w sobie wulkan różnych emocji. Na początku chciało mi się płakać. Naprawdę, jestem pewna, że kilka sekund dłużej, i potok łez wyleciałby na moje policzki. Na szczęście skończyło się tylko na zaszklonych oczach i drżącej wardze. Po prostu było mi tak jakoś... przykro. Nie chciałam, żeby Zayn kazał jej odejść. To głupie, po prostu głupie. Zakiełkowała we mnie nawet taka złość, że próbuje odizolować się od uczuć, które się w nim pojawiły. A jestem niemal pewna, że tak, że w jakiś sposób zaczęło zależeć mu na dziewczynie. No bo gdyby naprawdę był takim zimnym dupkiem, to nie uratowałby jej, prawda? Dlatego cholera zrobił błąd i będzie tego żałował!
OdpowiedzUsuńPotem miałam takie... WHAAAAAT. I rozerwałam się na dwie części. Jedna myśli sobie: omg, Niall ją pocałował i to było takie romantyczne, słodko. A druga krzyczy: Cholera, nie dotykaj jej, ona jest Zayna! A ty co kurde na to pozwalasz! Wstawiłabym w miejsce "kurde" przekleństwo, ale nie będę wulgarna.
Nieważne.
W każdym bądź razie naprawdę nie wiem, czy podoba mi się to, iż doszło do takiej bliskości między nimi... Naprawdę, chyba muszę się jeszcze poważnie zastanowić.
Kiedy w drugiej części pojawił się Louis {kiedy tylko przeczytałam te imię, moje serce zaczęło eksplodować i nieważne jaki on będzie, ma moje serce w całości}, myślałam o nim o jako dosyć sympatycznej osobie. Ale kurczę, musiałaś w notce od siebie napisać coś takiego i teraz już nic nie wiem! Najbardziej tylko nie chcę, żeby skrzywdził Emily i mam nadzieję, że do tego nie dojdzie.
No cóż, żeby dowiedzieć się więcej pozostaje mi czekać na następny rozdział, który mam nadzieję, że pojawi się jak najszybciej. Dużo weny kochana! x
Pierwsze co mi przyszło do głowy po przeczytaniu nazwy klubu, był LIAM. Haha. Mówisz że to Louis nie będzie przelotną postacią w tej historii, a ja mam wrażenie że bardziej główną postacią niż on jest Zayn i tak podejrzewam że właśnie ta dwójka spośród moich ulubieńców będzie miała ze sobą coś wspólnego. Pytanie ode mnie - Czy pojawi się tu Harry? A może coś przeoczyłam? Jeśli tak, wybacz ale jest już późno ;)
OdpowiedzUsuńTak czy inaczej rozdział świetny i chce się więcej także niecierpliwie czekam na kolejny odcinek.
Buziaczki ;*
@rckinlou
[pain-and-truth]
[graphic-soul]
Ten Ted to po prostu jakiś cudotwórca, Zayn i jego ludzie powinni go obsypać najlepiej szczerym złotem, bo to nie lekarz, a geniusz. Całe szczęście, że Malikowi udało się przeżyć coś takiego, po raz kolejny uciekł śmierci, chociaż tym razem był naprawdę blisko. Ta jego rozmowa z Niallem mnie jakoś specjalnie nie zdziwiła. Domyślałam się, że Zayn również polubił Emily, na dodatek na tyle, by odesłać ją jak najdalej od siebie i potencjalnych kłopotów. Bądź co bądź to szlachetne z jego strony.
OdpowiedzUsuńZ kolei późniejsze zachowanie Niallera kompletnie mnie zszokowało. Oczywiście wiedziałam, że blondyn najprawdopodobniej zakochał się w Em, jednak nie sądziłam, że zdobędzie się na taki odważny gest, ani że dziewczyna nie sprzeciwi się pocałunkowi, tylko go odda. Ciekawa jestem, co z tego wszystkiego wyniknie.
Emily nareszcie w domu! Wyobrażam sobie, z jaką ulgą przyjęli to jej rodzice, zresztą ja również się cieszę. Założę się, że wszyscy odchodzi od zmysłów, łącznie z Anastastią, po której od razu da się rozpoznać prawdziwą przyjaciółkę. Bardzo lubię ten fragment, w którym dziewczyny rozmawiają o chłopakach - taki lekki i zabawny, rozluźnił nieco atmosferę.
No tak, impreza to najlepszy lek na pozbycie się wspomnień z traumatycznych wydarzeń, chociaż ja podziwiam Emily, że miała siłę na wyjście z domu, zwłaszcza do zatłoczonego klubu. Bardzo się cieszę, że wprowadziłaś do opowiadania Louisa i Liama. Ten drugi wydał mi się w porządku, przynajmniej mam taką nadzieję, skoro on i Ana wpadli sobie w oko, zaś Lou, jeszcze zanim przeczytałam Twoją wzmiankę pod rozdziałem, wydał mi się jakiś podejrzany. Ciekawe, co to z niego będzie ;>
Bardzo fajnie się czytało, fabuła rozkręca się coraz bardziej. Czekam na ciąg dalszy <3
Ojoj!
OdpowiedzUsuńW głowie mam mętlik o jednym haśle: LOUIS
Kim on jest?
Czy jest zagrożeniem dla Emily?
A może również będzie walczył o jej serducho?
Aww.
Z każdym rozdziałem coraz bardziej się do niego przywiązuję. Nie wiem jak Ty to robisz, ale z kolejnymi postami objawiają się kolejne niespodzianki. A ja je wprost uwielbiam! Już nie mogę się doczekać kolejnego spotkania Emily i Zayna ! Agr!!!
Mam nadzieję, że niedługo kolejny!!!
Buziaki ♥
Zayn jest tutaj tym czarnym charakterem, jednak cieszę się, że wyszedł cało z tej opresji i nic poważniejszego mu się nie stało. Brawa należą się dla Teda, który wykonał tutaj kawał świetnej roboty! Szkoda tylko, że Malik ma taki a nie inny stosunek wobec Emily, ale zdecydowanie lepiej dla niej. Przebywając blisko nich, mogłaby naprawdę ucierpieć i kto wie, jak to wszystko mogłoby się skończyć.
OdpowiedzUsuńLubię Nialla w tym opowiadaniu. Pomimo tego, że jest wspólnikiem Zayna, naprawdę nie pasuje do całej tej gangsterskiej przygody. Pocałował Emily! Bardzo odważny krok, ale trzeba przyznać że przyjemny. Jestem ciekawa czy szybko się zobaczą no i co na to wszystko Zayn. Bo w końcu teraz, kiedy Em już nie jest ich kartą przetargową, to całe naznaczenie chyba nie obowiązuje. To byłoby totalnie bez sensu, bo dziewczyna nie mogłaby sobie życia ułożyć z nikim innym. A Malik ewidentnie nie chce mieć z nią nic wspólnego.
Lou wyraźnie zainteresował się Emily. Czyżby wynikło z tego coś więcej? I dlaczego mam wrażenie, że oni będą mieli coś wspólnego z Zaynem? No nic, czekam na rozdział kolejny, dużo weny życzę i czasu. Trzymaj się xx
Tess.
http://tajemnicze-serce.blogspot.com/
Droga Niezapominajko!
OdpowiedzUsuńLol, czemu mi zawsze zajmuje tyle czasu dotarcie i skomentowanie rozdziałów? Nie mam pojęcia. Muszę to jakoś naprawić, bo dłużej tak być nie może! To po prostu niedopuszczalne.
Jeden z dłuższych odcinków? A przleciałam przez niego w mgnieniu oka. Na prawdę przyjemnie mi się czytało i chyba muszę powiedzieć, że coś się u Ciebie zmieniło w stylu. Oczywiście na lepsze. xD
Ferguson jest jebnięta. Wybacz moje ostre słowa, ale jest. Nareszcie ma szansę wrócić do domu, spotkać swoich bliskich, uwolnić się od zbrodni, morderstw i reszty shitu, a on asobie ucina z Horanem pogawędki opierając sie o maskę samochodu. No syndrom Sztokholmski się uśmiecha pełną gębą.
Mam pewne wątpliwości co do postawy Malika. Czy to nie tak, że odsyła Emily, bo boi się swoich uczuć a nie jej? Słusznie się boi, bo kto to widział zakochanego gangstera?
Dobrze, że dziewczyna ma przyjaciół, którzy wspierają ją w trudnych chwilach, a po tym ja miną przedsiębiorą projekt odsunięcia przykrych wspomnień najdalej jak się da. Emily i Anastazja bawiły się dobrze w klubie. Tak dobrze, że sama bym się wybrała, ale Bóg jesden mi świadkiem, że miałam w tym miesiącu dość imprezowania.
Co będzie z naszym zestawem Lou & Li? Co oni nawyprawiają? Czy też mają coś wspólnego z przestępczym świadkiem?
Pewnie dowiem się w kolejnym rozdziale, na który czeeekam. I postaram się od razu skomentować jak się pojawi.
Pozdrawiam,
M.K
last-direction.blogspot.com
feedback-ff.blogspot.com