Dedykuję Birden, za wsparcie <3
Reszta weekendu minęła nam na
leczeniu kaca. Anastasia oczywiście namówiła mnie na wymianę numerów telefonów
z chłopakami poznanymi w klubie. Złapali ze sobą świetny kontakt. Za to Lou
zadzwonił do mnie by zapytać jak się czuję i zaprosić na randkę. Zgodziłam się,
inaczej Ana ukręciłaby mi głowę.
Poniedziałkowy poranek zbudził mnie
promieniami słońca zaglądającymi przez okno. Podniosłam się z wygodnego łóżka i
od razu przeszłam do kuchni by samotnie zjeść śniadanie. Później powędrowałam
do łazienki, wzięłam krótki prysznic, umyłam zęby i przebrałam się w zestaw
ubrań, który przygotowałam poprzedniego wieczoru. Zebrałam z biurka teczkę z
notatkami oraz duży, gruby zeszyt i wpakowałam to do karmelowego plecaka, po
czym zarzuciłam go na ramię. Zgarnęłam klucze oraz komórkę i wyszłam przed dom.
Na Tass czekałam około 10 minut i ruszyłyśmy w stronę uczelni. Ciągle
spoglądała na swojego IPhona oczekując odpowiedzi od brązowookiego. Miałam
wrażenie, że moje słowa odbijają się od niej jak od pola siłowego.
- Ana! Obudź się na litość boską -
szturchnęłam ją.
- Przepraszam, ale on jest taki
uroczy - zachwycała się.
- Nie mówię, że nie, ale chciałabym
żebyś się skupiła na mnie - parsknęłam śmiechem.
- Znam kogoś kto zrobi to lepiej -
dyskretnie wskazała Davida, który opierał się o swoje auto zaparkowane tuż pod
budynkiem uczelni.
- Myślałam, że już sobie darował -
zasłoniłam twarz dłonią.
- Cześć dziewczyny - przywitał się,
gdy podeszłyśmy bliżej i skierował swoje usta w stronę mojego policzka by
delikatnie go ucałować.
- Prosiłam żebyś tu nie
przyjeżdżał... Wszyscy potem o mnie plotkują - skrzywiłam się.
- Chciałem zapytać czy wszystko w
porządku. Dużo ostatnio przeszłaś - odpowiedział miłym tonem.
- Czuję się wspaniale - przyznałam.
- Dasz się zaprosić na lunch?
- Nie. Jestem już umówiona - nie
byłam pewna czy powinnam była mu to mówić.- A teraz wybacz, ale nie mogę się
spóźnić na zajęcia - spławiłam go delikatnie i odeszłam.
- On jest tak głupi czy uwielbia
dostawać od ciebie kosza? - Spytała Ana.
- Nie wiem - pokręciłam głową i
weszłyśmy do pierwszej z sal.
~*~
Pora lunchu nadeszła niezwykle
szybko. Louis miał czekać na mnie w restauracji nieopodal. Prawdę mówiąc
konałam z głodu i ulżyło mi, że będę mogła coś zjeść. Gdy dotarłam na miejsce,
moja randka siedziała już w przytulnym kącie. W dziennym świetle wyglądał
jeszcze lepiej. Koszulka z zabawnym napisem, jasne spodnie, trampki i śmiesznie
potargane włosy sprawiały, że jego chłopięcy urok wręcz się z niego wylewał.
Gdy mnie zobaczył, natychmiast
wstał, pochylił się i musnął ustami wierzch mojej dłoni. Był to bardzo
niecodzienny gest, którego się po nim
nie spodziewałam. Uśmiechnęłam się tylko, patrząc jak czeka aż usiądę a potem
sam zajmuje swoje miejsce. Niesamowicie miłe uczucie, kiedy młody mężczyzna w
tych czasach pamięta o dobrym wychowaniu.
- Jesteś głodna? - Patrzył na mnie
spod swojej brązowej grzywki.
- Jak wilk - przyznałam klepiąc się
po brzuchu.
- To na co masz ochotę?
- Zdaję się na ciebie -
odpowiedziałam przekornie.
- Przetestujesz mój gust, co?- Jego
uroczy śmiech rozniósł się po knajpie.
- Nie zaprzeczam ani nie
potwierdzam.
- Dyplomatyczna odpowiedź. Masz
punkt od Lou PRowca - stwierdził z uznaniem.
- Masz jeszcze jakieś wcielenia?-
Zaciekawiłam się.
- Mnóstwo - szepnął mrużąc zabawnie
oczy.
Potem zamówił nam włoskie dania,
kawę i ciastko na deser. Musiałam przyznać, że potrafił zadbać o dobre
samopoczucie dziewczyny. Zadawał trafne pytania i ciągle mnie rozśmieszał. Nie
wiedziałam jednak na ile to prawdziwe. Spotkanie mogłam zaliczyć do udanych , ale
niestety byłam zmuszona wracać na uniwersytet na pozostałe zajęcia. Jak na gentlemana przystało uregulował rachunek i podał mi swoje ramię, które z chęcią
chwyciłam, gdy zaproponował, że mnie odprowadzi. Policzki i szczęka bolały mnie
od śmiechu. Wciąż przychodziły mu do głowy nowe żarty i opowieści. Zaraził mnie
swoją pozytywną energią i uśmiech chyba długo nie zniknie z mojej twarzy. Kiedy
pojawiliśmy się pod moim wydziałem, w oddali dostrzegłam zadowoloną Anastasię.
Nie chciałam żeby zawstydzała mnie po raz kolejny, więc pożegnałam Louisa
krótkim całusem w policzek i wbiegłam po schodach.
- Nie musiałaś tego robić. Nie
miałam zamiaru podchodzić - fuknęła od razu.
- Obie dobrze wiemy, że miałaś -
spojrzałam na nią podejrzliwie.
- Jak było? - Odpowiedziała pytaniem
na pytanie.
- Zabawnie. Ma świetne poczucie
humoru - przyznałam.- A jak twoje relacje z Liamem?
- Zacieśniają się - zaświergotała
nawijając kosmyk brązowych włosów na palec.
- Nie rozpędzaj się za bardzo, ok?
Odstraszysz go zbytnią pewnością siebie - poradziłam jej.
- No jasne - prychnęła.- Kogo niby
odstraszyłam do tej pory?- Oczekiwała na odpowiedź z rękami wspartymi na
biodrach.
- Nie prowadzę spisu, a na pewno nie
zapamiętałabym wszystkich imion tych biedaków - roześmiałam się i czym prędzej
wcisnęłam się w tłum pozostałych studentów chcąc uniknąć jej ataku.
Ostatnie godziny na uczelni minęły w
ślimaczym tempie. Nudne wykłady ciągnęły się w nieskończoność, a Anastasia
prawie zasnęła. Będzie potem chciała pożyczyć notatki. Zawsze korzysta z moich,
bo inaczej nie zaliczyłaby ani jednej sesji. Na koniec ostatnich zajęć profesor
zadał pytanie w jej kierunku, więc dyskretnie ją wybudziłam, a ona niewiele
myśląc wykrzyknęła coś w rodzaju: „Muzyka łączy ludzi”. Cała grupa ją wyśmiała.
Nauczyciel uraczył ją gniewnym spojrzeniem i pozwolił na opuszczenie sali.
Wróciłyśmy razem pod mój dom, gdzie
się rozstałyśmy. Przekraczając próg domu usłyszałam podniesione głosy moich
rodziców, co ogromnie mnie zdziwiło, bo bardzo rzadko się kłócili. Musieli
znajdować się w gabinecie ojca, bo wszystko, co krzyczeli zdawało się być
stłumione. Zbliżyłam się do drzwi tego pomieszczenia i usiłowałam zrozumieć, o
czym mówią.
- Skoro wolisz do niego odejść to
proszę bardzo, droga wolna!- Ojciec uderzył pięścią w biurko.
- Przestań krzyczeć – odparła
stanowczo matka.- Zrozum, że po prostu już nie mogę dłużej udawać. Chcę z nim
być i tylko to się liczy – westchnęła.
- A ja i nasza córka? Już się nie
liczymy?- Warknął.
- To, że się rozstajemy nie znaczy,
że zapomnę o Emily – zaprzeczyła.
- Jestem ciekaw czy będzie chciała
cię znać po czymś takim. O ile w ogóle zamierzasz jej powiedzieć!
- Wszystko w swoim czasie.
- Nie waż się jej okłamywać! Chcę
zobaczyć jak zareaguje na wiadomość, że jej ukochana mamusia chce się migdalić
z panem Malikiem, który zlecił jej porwanie!
- Porwał ją przez ciebie! Oboje
dobrze o tym wiemy!- Odgryzła się matka.
Po ostatnim zdaniu zrobiło mi się
słabo, a oczy zaszły łzami. Moi rodzice się rozstają. Moja mama odchodzi. Woli
gangstera. Zabrakło mi tchu i już nie wiem, co działo się dalej.
Rodzice ocucili mnie jakiś czas
potem. Leżałam na salonowej kanapie i mrugałam powiekami, myśląc, że to, co się
zdarzyło było złym snem.
- Skarbie, nie chciałam żebyś dowiedziała
się o tym w ten sposób – szepnęła zatroskana matka.
- Czyli jednak? Zdradziłaś tatę i
odchodzisz, tak?- Gwałtownie się podniosłam.
- Kochanie, nie zamartwiaj się tym.
To sprawa między mną a mamą – wtrącił się ojciec.
- Jesteście chorzy, jeśli myślicie,
że odpuszczę!- Uniosłam się.- Nie wiem, co ci odbiło mamo, ale nie chcę cię
więcej widzieć – mruknęłam płaczliwie, wtulając się w ramiona taty.
Kobieta po chwili opuściła salon i
zniknęła na schodach. Było mi ogromnie żal mojego ojca. Nie dość, że odchodziła
od niego miłość życia, to jeszcze wybrała mężczyznę, który wykorzystał i
postrzelił własnego syna. Nie poznawałam jej. Co się stało z moim życiem? Do
tej pory wszystko tak idealnie się układało. Rodzice się kochali, byliśmy
szczęśliwą rodziną, aż tu nagle taki cios. Ulżyło mi, gdy mama wyszła z domu, a
ojciec postanowił zająć się sprawami zawodowymi. Poszłam do swojego pokoju i
usiadłam na parapecie, opierając czoło o chłodną szybę. W kieszeni spodni
zawibrował mi telefon. Odczytałam smsa.
Od: Louis
Było miło. Chciałabyś zobaczyć mój mecz? Zapraszam w piątek o 15.00 na miejski stadion. Całuję ;*
Od: Louis
Było miło. Chciałabyś zobaczyć mój mecz? Zapraszam w piątek o 15.00 na miejski stadion. Całuję ;*
Uśmiechnęłam się do siebie. Ten
człowiek miał w sobie coś, co sprawiało, że nie można było go nie lubić.
Do: Louis
Z chęcią Ci pokibicuję. Pokaż klasę, do zobaczenia ;*
Do: Louis
Z chęcią Ci pokibicuję. Pokaż klasę, do zobaczenia ;*
~*~
- Świetnie się spisałeś. Teraz mogę
bez problemu rozważyć przyjęcie cię do mojej grupy - Zayn chwalił nowy nabytek.
- Twój szacunek jest dla mnie
najważniejszy - przyznał chłopak.
- Zyskasz go jeśli będziesz chronił
cel przed moim ojcem. O wszystkim masz mnie informować, jasne?
- Oczywiście
- Tylko się nie zakochaj - ostrzegł
go.
- Jestem profesjonalistą - prychnął.
- Nie lekceważ jej uroku, Lou -
dodał i gestem dłoni wyprosił go z gabinetu.
Chłopak przysiadł na krześle i
pokiwał głową z zadowoleniem. Osiągnął swój cel. Będzie współpracował z
Shadowem. To dziwne, że odnoszący sukcesy piłkarz i dobry student marzył o tym
by znajdować się w grupie przestępczej, ale on zawsze lubił ryzyko i
adrenalinę. Niczego się nie bał, był zdecydowany w działaniu i niewzruszony. Rozumiał,
dlaczego Zayn oszalał na punkcie swojej naznaczonej, chociaż nie chciał się do
tego otwarcie przyznać. Zasłaniał się chęcią zemsty na ojcu, ale widać było, że
zależy mu na jej bezpieczeństwie. Rozbawiło go ostrzeżenie bruneta. On i
miłość? To zależność niewystępująca w jego naturze. Był wolnym strzelcem.
Sypiał z dziewczynami i je porzucał. Nie angażował się emocjonalnie, bo uważał,
że ma prawo się bawić. Jedna studentka z uroczym śmiechem tego nie zmieni. Co
najwyżej dostąpi zaszczytu uprawiania z nim seksu, a potem skończy jak reszta
jego zabaweczek. Malik nie zabronił mu kontaktów cielesnych. Poza tym nawet,
jeśli by to zrobił, to raczej nie przejąłby się tym specjalnie. Sam ustalał
sobie zasady, a miał ich niewiele. Zagryzł dolną wargę na samo wyobrażenie
nagiego, drobnego i jędrnego ciała ciemnowłosej wijącego się pod nim z
rozkoszy.
- Lou! Zbieraj się! – Do
pomieszczenia wpadł Niall.
- Mamy akcję?- Otrząsnął się z
erotycznej wizji.
- Tak – potwierdził.
- Słuchaj, kręciłeś z tą porwaną
dziewczyną?- Zapytał, wstając z miejsca.
- Tylko raz ją pocałowałem, ale
powiem ci szczerze, że już mi się odwidziało. Lubię być wolny. Po prostu jej
pomogłem – wzruszył ramionami.- Poza tym ona należy do Shadowa. To prawo jest
ważniejsze – przeładował broń, zablokował ją i schował za pasek spodni,
zakrywając koszulką.
- No tak – pokiwał głową ze
zrozumieniem i ruszył za blondynem.
___________________________________________________________
___________________________________________________________
Witajcie.
Nowy rozdział jest szybciej niż myślałam, że to dzięki osobie, której jest zadedykowany! Jej wsparcie mnie uskrzydla, dziękuję :*
Zaskoczone rolą Louisa? Oby! xD
Całuję mocno :*
Hej. :) Na początku chciałam Ci bardzo serdecznie podziękować za komentarz u mnie. :) Już dawno upatrzyłam sobie Twojego bloga i czytałam poprzednie rozdziały, wiec nie miałam problemu z nadrabianiem ich teraz.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się ta historia i postać Emily. Opowiadanie jest lekkie i proste do zrozumienia, więc tym bardziej miło się czyta. :)
Ok, przechodzę do rozdziału.
Ana wydaje mi się taką dosyć nadpobudliwą i szaloną osobom, ale mogę się też mylić - to tylko moje odczucie. ;) Podoba mi się moment, gdy usnęła na wykładach - genialny pomysł! ;)
Bardzo współczuję głównej bohaterce sytuacji z rodzicami, dowiedzieć się o czymś takim i ina dodatek w takich okolicznościach to nie jest nic miłego. Nic dziwnego, że tak mocno zareagowała na tę wieść. Mimo tego jednak w pewnym sensie nie rozumiem, jak mogła odrzucić matkę. Mam świadomość tego, że sprawa jest ciepła i mogła powiedzieć tak pod wpływem emocji. Jednak czyiś uczuć nie da się zmienić i powinna pogodzić się z tym, że jej mama zakochała się w kimś innym.
Spotkanie z Louisem było wyśmienite wręcz! Chłopak był naprawdę szarmancki, a w dzisiejszych czasach jest to niestety wielkim cudem, żeby jakikolwiek się tak zachowywał.
Szkoda tylko, że jest to zwykła intryga, a chłopak nie żywi do niej prawdziwych uczuć.
Przepraszam za takich chaos, ale mam dużo do nadrobienia, bo w końcu mam chwilę czasu i po prostu tak mam jak się spieszę. Mam nadzieję, że mi to wybaczysz. :> Obiecuję, że przy kolejnym rozdziale postaram się lepiej, aha i również proszę o informację . :>
fatal--love.blogspot.com
ściskam i życzę miłego dnia !
Coś tak przeczuwałam, że Lou będzie kręcił z Zaynem! Zaskakujesz mnie, naprawdę. W jednym opowiadaniu mamy słodkiego, uroczego i opiekuńczego Louisa, a w drugim bezwzględnego faceta, który wie czego chce i do czego dąży. Szczerze mówiąc, trochę się obawiam tego, co się stanie jeśli Lou w jakiś niepożądany przez Malika sposób dobierze się do Em, ale jak historia się potoczy, wiesz tylko i wyłącznie TY :)
OdpowiedzUsuńW tym rozdziale są dwa zdania, które sprawiły, że zaczęłam się śmiać, co w ostatnich dniach u mnie jest niezwykłą rzadkością:
"On jest tak głupi czy uwielbia dostawać od ciebie kosza?"
Właściwie nie wiem dlaczego, ale rozbawiło mnie to :D
No i "Na koniec ostatnich zajęć profesor zadał pytanie w jej kierunku, więc dyskretnie ją wybudziłam, a ona niewiele myśląc wykrzyknęła coś w rodzaju: „Muzyka łączy ludzi”." Tutaj, myślałam, że nie wytrzymam ze śmiechu :D
Rozdział poważny, ale również zabawny, moim zdaniem :D Jesteś naprawdę jedną z najlepszych autorek opowiadań, jaką znam :) Podziwiam cię :*
Całuję <3
| graphic-soul.blogspot.com |
Jejciu kolejna dedykacja ♥
OdpowiedzUsuńZaraz popłaczę się ze szczęścia! Brakuje mi słów,bo pod każdym rozdziałem musiałabym pisać to samo- cudowny, intrygujący :)
Normalnie się powtarzam ♥
Nie mogę się doczekać aż dodasz kolejny ! Proooszę zrób to szybko ♥
(nie bądź tak niedobra jak ja xd)
Strasznie się cieszę, że Anastasia i Liam nadal utrzymują ze sobą kontakt, mam nadzieję, że przynajmniej Payne nie ma jakiejś drugiej strony, tylko faktycznie jest dobrym, miłym chłopakiem, ponieważ Ana zasługuje właśnie na kogoś takiego.
OdpowiedzUsuńBardzo byłam ciekawa tej całej randki Louisa i Emily. Chociaż Lou wydał mi się sympatyczny, jakoś nie podobał mi się fakt, że postanowił umówić się z główną bohaterką. Po prostu od samego początku czułam, że coś jest nie tak, zwłaszcza, że nas uprzedziłaś, iż jest to bohater, który tylko na pozór wydaje się zwykłym, sympatycznym chłopakiem. Wszystko szło bardzo gładko, para zjadła wspólny posiłek, rozmawiała, śmiała się, generalnie było widać, że świetnie się bawią, czekałam jednak cały czas na tę Twoją bombę. Powiem Ci szczerze, że dużo bardziej zszokowało mnie zachowanie mamy głównej bohaterki, niż to, co potem wyszło w związku z Louisem. Jestem w głębokim szoku, że matka Emily postanowiła na stałe związać się z panem Malikiem. Taka patologia trochę, na miejscu jej męża chyba by mnie szlag trafił ;o Lou nawiązujący współpracę z Zaynem nie był dla mnie jakoś bardzo zaskakujący. Było wiadomo od dawna, że Malik nie zniknie z opowiadania, że to w zasadzie dopiero początek, a Tomlinson to świetny most łączący świat gangsterski z tym na pozór normalnym, w którym żyje Em. Zabolały mnie jednak słowa Nialla pod koniec rozdziału. Myślałam, że naprawdę zależało mu na Emily... Chyba, że skłamał, żeby udawać twardego. Zaczynam się przyzwyczajać, że w tym opowiadaniu nie można być niczego pewnym XD
Jestem bardzo ciekawa, co wydarzy się dalej. Czekam na ciąg dalszy <3
OOOO <333 Podoba mi się i czekam na następny *.*
OdpowiedzUsuń<3
Przeczytałam ten rozdział już tak dawno temu, ale oczywiście jak zwykle nie napisałam komentarza. Ach, chyba muszę zacząć robić to na bieżąco, bo inaczej się pogubię XD No ale nie ważne, przejdźmy do rozdziału.
OdpowiedzUsuńWiadomo, że Liam jest uroczy i wcale nie dziwię się Anie, że tak nałogowo spogląda na swój telefon. W końcu to Liam! No ale dobrze, że mają ze sobą tak dobry kontakt, może coś z tego będzie. Czego na pewno nie można powiedzieć o Davidzie i Emily. No współczuję chłopakowi, bo nie ma żadnych szans, a i tak wciąż na próżno się stara.
Dobra, postać mojego męża Tomlinsona w tym opowiadaniu nieźle mnie zaskoczyła, muszę Ci powiedzieć. Zayn go wynajął do ochrony Ems. To jest naprawdę urocze z jego strony, naprawdę. Będzie się działo, jak Louis faktycznie zakocha się w Emily. Bo coś mi się zdaje, że Zayn poczuł do niej jednak miętę, chociaż wiadomo, że na razie się do tego na pewno nie przyzna. Mama Emily też mnie nieźle zszokowała. Co ona wyrabia? Ja rozumiem, miłość nie wybiera i tak dalej, ale no przecież ten człowiek zaatakował jej córkę i postrzelił własnego syna! Ona ma klapki na oczach czy jak? Jestem pewna, że tego pożałuje któregoś dnia i wcale bym się nie zdziwiła, gdyby starszy Malik w końcu coś jej zrobił.
No kochana, czekam na rozdział kolejny, dużo się dzieje, bardzo, ale tak lubię. Weny, chęci i czasu! Trzymaj się ciepło x
Tak, to ja... Od tylu lat sama....! Dobra, trochę inaczej to leciało, ale oto jestem. Moje zapracowane, zmęczone i grube dupsko w końcu usiadło porządnie na krześle i skrobię dla Ciebie komentarz. Czyż to nie cudownie? No pewnie, że tak. Jeszcze tylko sobie podgryzę czereśnię i lecimy z koksem:
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że czytając to opowiadanie mam odrobinę mętlik w głowie, bo niedawno czytałam podobną historię, też z motywem Malika gangstera i wszystko mi się miesza. A w szczególności postać Liama P., który w tamtym dziele był skurwielem do potęgi entej, a tutaj jest widocznie słodziakiem, który nie mógł sie oprzeć wdziękom pięknej Anastasi. I oby nie miał w zapleczu swojej złej strony, bo szczerze mówiąc mam ochotę na odrobinę ckliwych momentów.
Wziiiiuuum! Rozmowa między dziewczynami bardzo naturalna, że aż mam ochotę odkopać mój licealny mundurek. Kij z tym, że miałam go na sobie tylko w dniu zaprzysiężenia na ucznia, gdzie część ceremonii przespałam, ale ciii.. Dobrze działa ta lekkość i kolokwialne słownictwo. Niektórzy zapominają, że jeśli kreujemy naszych bohaterów na młodych ludzi, to nie mogą oni się wysławiać jakby połknęli słownik. Tobie, kochanie zabieg udał się bardzo dobrze i wszyscy sobie doskonale zdajemy sprawę, że nasze bohaterki to młodziutkie, pełne zapału osoby.
Randka z Tommlinsonem. Zakładam, że jedyny powód dla którego Emily nie podała trupem z ważenia na widok tych przepięknych szarych oczu i słyszeć tą cudną gadkę to fakt, że musi być zabujana po uszy w Maliku. Zachowanie Louisa jest na prawdę słodkie i szarmanckie, aż trudno uwierzyć, że to wszystko ustawka zorganizowana przez podłego Zayna, który broni swojego terytorium.
Straszna sprawa z matka Em. Co teraz dziewczyna zrobi? Przecież to nie do pomyślenia. by jej własna matka tak po prostu odwróciła się od niej w kierunku człowieka, którego nazwać zwyrodnialcem to mało. Czy pokiereszowane serce Emily to wytrzyma? Dziewczyna wystawiona jest na na prawdę ciężką próbę.
No to klops. Zrobiłaś dużego klopsa w tym opowiadaniu i nie mam na prawdę pojęcia jak zamierzasz z tego wybrnąć. Myślę, że dalsza fabuła mnie zaskoczy. O co chodzi Zaynowi? I dlaczego wszyscy włażą mu w dupę?
Czekam na następny rozdział!
M.K
feedback-ff.blogspot.com
last-direction.blogspot.com