Krótko po tym jak pozbyłam się Zayna z pokoju, wpadł do
niego mój tata. Przywitał się ze mną jak zwykle, zapytał, co słychać.
Zachowywał się spokojnie jakby wszystkie jego problemy zniknęły.
- Mama tu była. Chciała wziąć resztę swoich rzeczy.
Zabrałam jej klucze i powiedziałam, że wszystko jej wyślę - postanowiłam tego
przed nim nie ukrywać.
- Dobrze zrobiłaś córeczko. Ma szczęście, że nie trafiła
na mnie - warknął w niekontrolowany sposób.
- Ona naprawdę myśli, że jedno `przepraszam` wszystko
naprawi. Liczyła na poprawę naszych relacji, ale jasno jej powiedziałam, że
odkąd odeszła nie ma prawa niczego ode mnie wymagać - gdy mówiłam tata ścisnął
moją dłoń by okazać mi swoje wsparcie.
- Miejmy nadzieję, że już się tutaj nie pojawi -
przycisnął mnie do siebie.
- Zjesz coś?- Zmieniłam temat, uśmiechając się.
- Z tobą zawsze - potwierdził swój zamiar ruchem głowy.
*~*
Nareszcie mogłam odetchnąć. Nadeszły upragnione wakacje i
wyniki egzaminów. Zdałam śpiewająco i wraz z Anastasią planowałyśmy niewielką
imprezę z tej okazji. Siedziałyśmy na trawie w parku z zeszytami w rękach i zapisywałyśmy
listę zaproszonych oraz inne organizacyjne sprawy. Miałyśmy zamiar zaprosić
tylko kilka osób z roku, Louisa, którego noga była w znacznie lepszej formie,
Nialla, Zayna i Davida. Tego ostatniego zapraszałyśmy z czystej grzeczności, bo
swoimi materiałami pomógł nam w przygotowaniach do egzaminów. Wiedziałam, że to
nie był najlepszy pomysł, ale nie wypadało postąpić inaczej.
- Zayn na pewno przyjdzie? - Zainteresowała się Ana.
- Mam taką nadzieję. Chociaż znając jego to może mu
nieoczekiwanie wypaść coś niesamowicie pilnego - skrzywiłam się.
- Musisz mu powiedzieć jak ważna jest dla ciebie ta
impreza. W końcu do licha jesteście parą - wyraziła swoją frustrację marszcząc
brwi.
- Lou będzie?- Zignorowałam trafną uwagę przyjaciółki.
- Oczywiście. Obiecał - odpowiedziała melodyjnie.
- Jesteś z nim szczęśliwa?
- Pewnie. Po tym jak Liam wyjechał bez słowa, Louis jest
najlepszym, co mnie spotkało - patrzyła na mnie rozmarzonym spojrzeniem.
- Jak cię zrani to skopię mu dupę, przysięgam - objęłam
ją ramieniem.
- Zgadzam się - przytaknęła z entuzjazmem.
Poczułam jak w kieszeni wibruje mi telefon. Na początku
nie zwracałam na to uwagi jednak, gdy powtórzyło się trzykrotnie wyciągnęłam
komórkę i odebrałam połączenie.
- Dlaczego nie odbierałaś?- Podniesiony głos Zayna wcale
mi się nie spodobał.
- Jestem zajęta. Poświęcam czas przyjaciółce -
odpowiedziałam beztrosko.
- Tyle razy mówiłem ci żebyś odbierała, kiedy dzwonię!
Jesteś kompletnie nieodpowiedzialna!- Ryknął do słuchawki.
- Tak nie będziemy rozmawiać. Zadzwoń jak przypomnisz sobie,
kim dla ciebie jestem - odrzekłam w miarę spokojnie, chociaż miałam ochotę
krzyczeć.
- Mint, nie waż się rozłączać!
- Na imię mam Emily - poprawiłam go i jak gdyby nigdy nic
nacisnęłam czerwoną słuchawkę.
Wcale nie zdziwiło mnie to, że przez kolejną godzinę nie
odezwał się ani słowem. Okazało się, bowiem, że czekał na mnie pod domem.
- Chyba jest wściekły - skomentowała Tassie, gdy
zbliżałyśmy się do podjazdu.
- Ma problem. Nikt nie będzie na mnie krzyczał, może inne
to znosiły, ale ja nie będę - odpowiedziałam beznamiętnie.
Przyjaciółka pożegnała się ze mną i poszła w swoją stronę
a ja ominęłam bruneta i ruszyłam w kierunku drzwi wejściowych.
- Mint! - Jego
zbulwersowany zachrypnięty głos próbował mnie zatrzymać.- Emily!- Tym razem się
odwróciłam i poczekałam aż podejdzie.
- Już ci przeszło? - Skrzyżowałam ręce na piersiach.
- Jesteś bezczelna - rzucił ozięble.
- I kto to mówi? - Prychnęłam wywracając oczami.
- Myślałem, że mój stary cię dopadł, rozumiesz? -
Szarpnął mnie za ramię z bezsilnym spojrzeniem.
Wpatrywałam się w jego zmartwione oczy przez kilka minut,
po czym najzwyczajniej w świecie przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił,
chowając twarz w moich włosach.
- Martwiłeś się o mnie - wzruszyłam się, obejmując go w
pasie.
- Można to tak nazwać - to przytulenie było inne niż
pozostałe, nie wyrażało pożądania tylko czułość, zwłaszcza, gdy poczułam jak
jego dłoń przesuwa się pomiędzy moimi łopatkami.
- Wejdziesz?- Zaproponowałam, przerywając niezręczną
ciszę.
- Jeśli zrobisz mi kawę i mnie pocałujesz to chętnie -
jego ciało zatrzęsło się od śmiechu.
- Z przyjemnością - weszliśmy do środka, usiedliśmy w
kuchni, a ja wstawiłam wodę na kawę.
Z ogromną chęcią i utęsknieniem wpiłam się w pełne usta
swojego chłopaka, co on odwzajemnił z oddaniem. Nie mogliśmy się od siebie
oderwać, jego dłonie z wyczuciem pieściły moje pośladki przez materiał spodni.
Posadził mnie na swoich kolanach, a ustami zjechał na policzek, linię szczęki a
potem na szyję. Doskonale znał moje czułe punkty, dlatego skupił się na
zagłębieniu tuż nad prawym obojczykiem. Wplotłam palce w jego ciemne gęste
włosy chcąc mieć go jeszcze bliżej siebie. Pocałunki z Zaynem nigdy nie były
niewinne, ale tym razem znał granicę i uszanował mnie, jako swoją dziewczynę
nie próbując zaciągnąć do łóżka. Gwizdek czajnika oznajmił nam, że czas przerwać
pieszczoty i zrobić kawę. Przyrządziłam mu szatana bez cukru i przenieśliśmy
się na kanapę.
- Pamiętasz o imprezie w piątek? - Zagadnęłam go.
- Pamiętam. Będę na pewno, obiecałem - otoczył mnie swoim
wytatuowanym ramieniem.
- Oby. Nie chcę żeby David myślał, że mnie wystawiłeś, bo
nie odstąpi mnie na krok.
- Tym bardziej będę - zacisnął szczękę.
- Jesteś zazdrosny – rzekłam, starając się ukryć
rozbawienie.
- Jesteś moja i żaden pan magister po studiach nie będzie
się koło ciebie kręcił - mruknął popijając ostrożnie swój napój.
- Nie martw się. Gdyby mnie interesował już od roku
byłabym jego żoną - zbagatelizowałam jego obawy.
- Oświadczył ci się?- Spytał zdziwiony.
- Kilka razy. Mój tata go lubi i uważa, że to dla mnie
dobra partia. On ma 26 lat i myśli już o dzieciach, o ślubie.
- A ty nie?
- Za dwa, trzy lata mogłabym mieć dziecko, ale małżeństwo
nie jest konieczne. A ty, co o tym sądzisz?- Skorzystałam z okazji, że chce
rozmawiać na temat przyszłości.
- Nie wiem czy byłbym dobrym ojcem.. - westchnął
podnosząc się z kanapy.- Nie mam dobrego wzorca w rodzinie - prychnął
ironicznie.- Ale jeśli już to chciałbym mieć córeczkę. Moje oczko w głowie -
nieświadomie się uśmiechnął i od razu pokochałam go mocniej i zapragnęłam mu o
tym powiedzieć.
- Kto wie co jest ci pisane?- Spytałam nie oczekując
odpowiedzi i wyciągnęłam do niego dłoń.
Chwycił ją i przyciągnął mnie do siebie. Dłuższą chwilę
patrzyłam mu w oczy, rozpływając się nad ich przepiękną barwą oraz faktem, że
nareszcie mam go przy sobie. Uznałam, że nadeszła odpowiednia pora, aby wyznać mu,
co czuję. Chciałam się dowiedzieć jak na to zareaguje, ale jednocześnie bałam odrzucenia.
W końcu nie był zwykłym chłopakiem tylko gangsterem, prawda?
- Wiesz Zayn, muszę ci coś powiedzieć... - zaczęłam, ale
nie dane mi było skończyć, bo mój ojciec nieoczekiwanie wpadł do przedpokoju.
Zamarłam w ramionach bruneta i nie zdążyłam nic zrobić,
bo gdy przekręciłam głowę zobaczyłam zszokowaną i niezadowoloną minę ojca. Jak oparzona
odskoczyłam od Malika, nie wiedząc, co powiedzieć.
- Tato... - odezwałam się cicho.
- Ty też postradałaś rozum? - Rzekł chłodnym, zawiedzionym
tonem.
- Nie. Nie rozumiesz. Nie wiesz jak jest - gorączkowo
próbowałam się wytłumaczyć.
- Wiem, co widzę Emily. Tak bardzo surowo oceniałaś
własną matkę, a robisz to samo. Wiesz jak to się nazywa? Hipokryzja - był
niesamowicie spokojny, chociaż wolałabym chyba żeby krzyczał.
- Zayn uratował mi życie, pamiętasz? Chroni mnie przed
swoim ojcem. Ufam mu - chwyciłam bruneta za dłoń.
- Jesteś taka naiwna Em. Nie pomyślałaś o tym, że
zwyczajnie cię wykorzystuje? Albo zrobi ci krzywdę albo zostawi, gdy się
znudzi. To kryminalista bez uczuć. Gdzie ty masz oczy dziewczyno? - Przyglądał
mi się surowo.
- Troszczę się o pana córkę i będę to robił nawet, jeśli
się to panu nie podoba - wtrącił się Zayn.- Zależy mi na jej bezpieczeństwie
równie mocno jak panu - dodał obejmując mnie ramieniem.
Zaskoczył tym zarówno mnie jak i ojca, bo przez kilka
minut w pomieszczeniu unosiła się krępująca cisza.
- Tak jak obiecałem, wyjeżdżam na kilka dni żebyś mogła
urządzić tą imprezę. Przemyśl sobie to wszystko i wiedz, że nie zaakceptuje
tego związku - jego głos uderzył w nas jak grom, po czym zniknął na schodach.
Oczy nieświadomie zaszły mi łzami. Było mi przykro, że
zawiodłam tatę i że nigdy nie polubi Zayna. Żeby się nie rozsypać, zaczęłam
zbierać brudne naczynia i zmywać je pod bieżącą wodą. Każda czynność była
lepsza od myślenia o ojcu. Malik pojawił się tuż obok mnie i oparł się
pośladkami o blat kuchenny.
- Chyba już pójdę - mruknął patrząc na mój profil.
- Tak będzie lepiej - pokiwałam głową zaciskając wargi w
wąską linię.
- Zadzwonię wieczorem - zbliżył się i ujął dwoma palcami
mój podbródek, przekręcił moją twarz w swoim kierunku i złożył na moich ustach
długi pocałunek.
Poczucie winy względem ojca nie pozwoliło mi pójść teraz
do jego gabinetu i ciągnąć niepotrzebną wymianę zdań. Wiedziałam jak się teraz
czuje. Zdradziłam go, w innym sposób niż mama, ale jednak. Doszłam do wniosku,
że nie będę go na siłę przekonywać do swojego zdania i porozmawiam z Aną.
*~*
Nadszedł dzień upragnionej imprezy. Po porannym, niezbyt
wylewnym pożegnaniu z tatą mój nastrój był daleki od dobrego a nietknięta
jajecznica przed moim nosem już dawno wystygła. Odliczałam minuty do przybycia
Anastasii, która miała mi pomóc we wszystkich przygotowaniach. Niezjedzone
śniadanie wyrzuciłam do kosza i siedziałam bezczynnie skulona na sofie.
Szatynka weszła jak zawsze, bez pukania krzycząc od progu, że czas na melanż.
- Jak się czujesz skarbie? - Spytała od razu, gdy mnie
zobaczyła.
- Jakoś. Tata ma być w poniedziałek wieczorem - nie
chciałam się żalić, zwłaszcza, że wysłuchiwała cierpliwie mojego płaczu
poprzedniego wieczoru.
- Póki catering nie przywiezie napojów i przekąsek,
przyniosłam ozdoby. Bierzmy się do roboty - oznajmiła sięgając do pierwszej
torby, wyciągnęła z niej długie serpentyny i zarzuciła mi je na szyję.- To
będzie świetne zakończenie tego roku akademickiego - przyznała z ekscytacją.
- Z pewnością - uśmiechnęłam się szeroko nie chcąc
sprawiać przyjaciółce zawodu.
Z werwą zabrałyśmy się za dekorowanie dużego salonu,
tarasu i przedpokoju. Miałyśmy przy tym mnóstwo zabawy. Zwłaszcza Ana, która
zamiast trzymać drabinę, na której stałam, smsowała ciągle z Lou i prawie przez
nią spadłam, co skwitowała wybuchem śmiechu.
- Skup się wariatko, bo chcę dożyć imprezy - zgromiłam ją
spojrzeniem.
Skończyłyśmy tuż przed przybyciem cateringu. Pan, który
to wszystko wnosił pochwalił efekt naszej pracy, co bardzo nas ucieszyło.
Pomógł nam rozstawić przekąski oraz napoje, życzył dobrej zabawy i zniknął za
drzwiami. Z zachwytem przyglądałyśmy się wystrojowi wnętrza, po czym
rozpoczęłyśmy akcję pt. „Ubrania i makijaż”. Zdążyłyśmy ze stylizacjami zanim
zjawili się pierwsi goście. David i kilkoro znajomych ze studiów powoli
rozkręcali imprezę. Dave stanął przy sprzęcie grającym i był DJem. Do godziny
21 zjawili się wszyscy, włącznie z kuśtykającym Louisem, tylko nie Zayn. W
zasadzie mogłam to przewidzieć. Nie mogłam na nim polegać, znów mnie zawiódł.
Robiłam jednak dobrą minę do złej gry. Norton wodził za mną wzrokiem.
Przeczuwałam, że tak będzie. Mówiłam Malikowi żeby był punktualnie, ale nie.
Zawsze było coś ważniejszego niż ja. Wychyliłam resztę drinka jednym łykiem i
przymknęłam oczy pod wpływem silnego pieczenia w gardle.
- Jak się bawisz?- David wyrósł przede mną jak spod ziemi.
- Świetnie, nie widać?- Uśmiechnęłam się kiwając nogą w
rytm muzyki.
- Ana ze swoim chłopakiem szaleje cały czas a ty stoisz z
boku, z czego wnioskuję, że kłamiesz – stwierdził błyskotliwie, pochylając się
w stronę mojego ucha.
- Ile razy prosiłam żebyś dał sobie spokój? Mam chłopaka
– strąciłam z biodra jego nachalną rękę.
- Jakoś go tu nie widzę – teatralnie się rozejrzał.
W odpowiedzi mruknęłam z niezadowoleniem i sięgnęłam po
kolejny kolorowy napój z alkoholem.
Kiedy już myślałam, że nie uwolnię się od namolnego niedoszłego
narzeczonego, usłyszałam trzask wejściowych drzwi. Z nadzieją zajrzałam do
przedpokoju, powstrzymując wybuch złości.
___________________________________________________________________
Dzień dobry! :)
Postanowiłam dodać rozdział z okazji moich urodzin. Mam nadzieję, że Was nie zawodzę swoją pisaniną :)
Jestem coraz starsza, a przyjemność z pisania dla Was jest coraz większa. Dziękuję wszystkim, którzy czytają moje wypociny.
Chciałam też trochę wstawić się za Emily, bo owszem cieszę się z tego, że wzbudza wiele kontrowersji, ale spójrzcie też na to wszystko z jej strony. Jest zwykłą, zagubioną młodą dziewczyną z problemami i zakochała się w chłopaku, który nijak do niej nie pasuje i nie okazuje jej uczuć. Trochę czasu minie zanim się dotrą :)
Tym akcentem skończę swoją gadaninę i jeszcze raz serdecznie zaproszę do zaglądania na bloga należącego do mnie i Charlie, jest to ff o Liamie www.the-hooker.blogspot.com
Całuję <3
___________________________________________________________________
Dzień dobry! :)
Postanowiłam dodać rozdział z okazji moich urodzin. Mam nadzieję, że Was nie zawodzę swoją pisaniną :)
Jestem coraz starsza, a przyjemność z pisania dla Was jest coraz większa. Dziękuję wszystkim, którzy czytają moje wypociny.
Chciałam też trochę wstawić się za Emily, bo owszem cieszę się z tego, że wzbudza wiele kontrowersji, ale spójrzcie też na to wszystko z jej strony. Jest zwykłą, zagubioną młodą dziewczyną z problemami i zakochała się w chłopaku, który nijak do niej nie pasuje i nie okazuje jej uczuć. Trochę czasu minie zanim się dotrą :)
Tym akcentem skończę swoją gadaninę i jeszcze raz serdecznie zaproszę do zaglądania na bloga należącego do mnie i Charlie, jest to ff o Liamie www.the-hooker.blogspot.com
Całuję <3