poniedziałek, 28 lipca 2014

13.




Krótko po tym jak pozbyłam się Zayna z pokoju, wpadł do niego mój tata. Przywitał się ze mną jak zwykle, zapytał, co słychać. Zachowywał się spokojnie jakby wszystkie jego problemy zniknęły.
- Mama tu była. Chciała wziąć resztę swoich rzeczy. Zabrałam jej klucze i powiedziałam, że wszystko jej wyślę - postanowiłam tego przed nim nie ukrywać.
- Dobrze zrobiłaś córeczko. Ma szczęście, że nie trafiła na mnie - warknął w niekontrolowany sposób.
- Ona naprawdę myśli, że jedno `przepraszam` wszystko naprawi. Liczyła na poprawę naszych relacji, ale jasno jej powiedziałam, że odkąd odeszła nie ma prawa niczego ode mnie wymagać - gdy mówiłam tata ścisnął moją dłoń by okazać mi swoje wsparcie.
- Miejmy nadzieję, że już się tutaj nie pojawi - przycisnął mnie do siebie.
- Zjesz coś?- Zmieniłam temat, uśmiechając się.
- Z tobą zawsze - potwierdził swój zamiar ruchem głowy.

*~*
Nareszcie mogłam odetchnąć. Nadeszły upragnione wakacje i wyniki egzaminów. Zdałam śpiewająco i wraz z Anastasią planowałyśmy niewielką imprezę z tej okazji. Siedziałyśmy na trawie w parku z zeszytami w rękach i zapisywałyśmy listę zaproszonych oraz inne organizacyjne sprawy. Miałyśmy zamiar zaprosić tylko kilka osób z roku, Louisa, którego noga była w znacznie lepszej formie, Nialla, Zayna i Davida. Tego ostatniego zapraszałyśmy z czystej grzeczności, bo swoimi materiałami pomógł nam w przygotowaniach do egzaminów. Wiedziałam, że to nie był najlepszy pomysł, ale nie wypadało postąpić inaczej.
- Zayn na pewno przyjdzie? - Zainteresowała się Ana.
- Mam taką nadzieję. Chociaż znając jego to może mu nieoczekiwanie wypaść coś niesamowicie pilnego - skrzywiłam się.
- Musisz mu powiedzieć jak ważna jest dla ciebie ta impreza. W końcu do licha jesteście parą - wyraziła swoją frustrację marszcząc brwi.
- Lou będzie?- Zignorowałam trafną uwagę przyjaciółki.
- Oczywiście. Obiecał - odpowiedziała melodyjnie.
- Jesteś z nim szczęśliwa?
- Pewnie. Po tym jak Liam wyjechał bez słowa, Louis jest najlepszym, co mnie spotkało - patrzyła na mnie rozmarzonym spojrzeniem.
- Jak cię zrani to skopię mu dupę, przysięgam - objęłam ją ramieniem.
- Zgadzam się - przytaknęła z entuzjazmem.
Poczułam jak w kieszeni wibruje mi telefon. Na początku nie zwracałam na to uwagi jednak, gdy powtórzyło się trzykrotnie wyciągnęłam komórkę i odebrałam połączenie.
- Dlaczego nie odbierałaś?- Podniesiony głos Zayna wcale mi się nie spodobał.
- Jestem zajęta. Poświęcam czas przyjaciółce - odpowiedziałam beztrosko.
- Tyle razy mówiłem ci żebyś odbierała, kiedy dzwonię! Jesteś kompletnie nieodpowiedzialna!- Ryknął do słuchawki.
- Tak nie będziemy rozmawiać. Zadzwoń jak przypomnisz sobie, kim dla ciebie jestem - odrzekłam w miarę spokojnie, chociaż miałam ochotę krzyczeć.
- Mint, nie waż się rozłączać!
- Na imię mam Emily - poprawiłam go i jak gdyby nigdy nic nacisnęłam czerwoną słuchawkę.
Wcale nie zdziwiło mnie to, że przez kolejną godzinę nie odezwał się ani słowem. Okazało się, bowiem, że czekał na mnie pod domem.
- Chyba jest wściekły - skomentowała Tassie, gdy zbliżałyśmy się do podjazdu.
- Ma problem. Nikt nie będzie na mnie krzyczał, może inne to znosiły, ale ja nie będę - odpowiedziałam beznamiętnie.
Przyjaciółka pożegnała się ze mną i poszła w swoją stronę a ja ominęłam bruneta i ruszyłam w kierunku drzwi wejściowych.
 - Mint! - Jego zbulwersowany zachrypnięty głos próbował mnie zatrzymać.- Emily!- Tym razem się odwróciłam i poczekałam aż podejdzie.
- Już ci przeszło? - Skrzyżowałam ręce na piersiach.
- Jesteś bezczelna - rzucił ozięble.
- I kto to mówi? - Prychnęłam wywracając oczami.
- Myślałem, że mój stary cię dopadł, rozumiesz? - Szarpnął mnie za ramię z bezsilnym spojrzeniem.
Wpatrywałam się w jego zmartwione oczy przez kilka minut, po czym najzwyczajniej w świecie przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił, chowając twarz w moich włosach.
- Martwiłeś się o mnie - wzruszyłam się, obejmując go w pasie.
- Można to tak nazwać - to przytulenie było inne niż pozostałe, nie wyrażało pożądania tylko czułość, zwłaszcza, gdy poczułam jak jego dłoń przesuwa się pomiędzy moimi łopatkami.
- Wejdziesz?- Zaproponowałam, przerywając niezręczną ciszę.
- Jeśli zrobisz mi kawę i mnie pocałujesz to chętnie - jego ciało zatrzęsło się od śmiechu.
- Z przyjemnością - weszliśmy do środka, usiedliśmy w kuchni, a ja wstawiłam wodę na kawę.
Z ogromną chęcią i utęsknieniem wpiłam się w pełne usta swojego chłopaka, co on odwzajemnił z oddaniem. Nie mogliśmy się od siebie oderwać, jego dłonie z wyczuciem pieściły moje pośladki przez materiał spodni. Posadził mnie na swoich kolanach, a ustami zjechał na policzek, linię szczęki a potem na szyję. Doskonale znał moje czułe punkty, dlatego skupił się na zagłębieniu tuż nad prawym obojczykiem. Wplotłam palce w jego ciemne gęste włosy chcąc mieć go jeszcze bliżej siebie. Pocałunki z Zaynem nigdy nie były niewinne, ale tym razem znał granicę i uszanował mnie, jako swoją dziewczynę nie próbując zaciągnąć do łóżka. Gwizdek czajnika oznajmił nam, że czas przerwać pieszczoty i zrobić kawę. Przyrządziłam mu szatana bez cukru i przenieśliśmy się na kanapę.
- Pamiętasz o imprezie w piątek? - Zagadnęłam go.
- Pamiętam. Będę na pewno, obiecałem - otoczył mnie swoim wytatuowanym ramieniem.
- Oby. Nie chcę żeby David myślał, że mnie wystawiłeś, bo nie odstąpi mnie na krok.
- Tym bardziej będę - zacisnął szczękę.
- Jesteś zazdrosny – rzekłam, starając się ukryć rozbawienie.
- Jesteś moja i żaden pan magister po studiach nie będzie się koło ciebie kręcił - mruknął popijając ostrożnie swój napój.
- Nie martw się. Gdyby mnie interesował już od roku byłabym jego żoną - zbagatelizowałam jego obawy.
- Oświadczył ci się?- Spytał zdziwiony.
- Kilka razy. Mój tata go lubi i uważa, że to dla mnie dobra partia. On ma 26 lat i myśli już o dzieciach, o ślubie.
- A ty nie?
- Za dwa, trzy lata mogłabym mieć dziecko, ale małżeństwo nie jest konieczne. A ty, co o tym sądzisz?- Skorzystałam z okazji, że chce rozmawiać na temat przyszłości.
- Nie wiem czy byłbym dobrym ojcem.. - westchnął podnosząc się z kanapy.- Nie mam dobrego wzorca w rodzinie - prychnął ironicznie.- Ale jeśli już to chciałbym mieć córeczkę. Moje oczko w głowie - nieświadomie się uśmiechnął i od razu pokochałam go mocniej i zapragnęłam mu o tym powiedzieć.
- Kto wie co jest ci pisane?- Spytałam nie oczekując odpowiedzi i wyciągnęłam do niego dłoń.
Chwycił ją i przyciągnął mnie do siebie. Dłuższą chwilę patrzyłam mu w oczy, rozpływając się nad ich przepiękną barwą oraz faktem, że nareszcie mam go przy sobie. Uznałam, że nadeszła odpowiednia pora, aby wyznać mu, co czuję. Chciałam się dowiedzieć jak na to zareaguje, ale jednocześnie bałam odrzucenia. W końcu nie był zwykłym chłopakiem tylko gangsterem, prawda?
- Wiesz Zayn, muszę ci coś powiedzieć... - zaczęłam, ale nie dane mi było skończyć, bo mój ojciec nieoczekiwanie wpadł do przedpokoju.
Zamarłam w ramionach bruneta i nie zdążyłam nic zrobić, bo gdy przekręciłam głowę zobaczyłam zszokowaną i niezadowoloną minę ojca. Jak oparzona odskoczyłam od Malika, nie wiedząc, co powiedzieć.
- Tato... - odezwałam się cicho.
- Ty też postradałaś rozum? - Rzekł chłodnym, zawiedzionym tonem.
- Nie. Nie rozumiesz. Nie wiesz jak jest - gorączkowo próbowałam się wytłumaczyć.
- Wiem, co widzę Emily. Tak bardzo surowo oceniałaś własną matkę, a robisz to samo. Wiesz jak to się nazywa? Hipokryzja - był niesamowicie spokojny, chociaż wolałabym chyba żeby krzyczał.
- Zayn uratował mi życie, pamiętasz? Chroni mnie przed swoim ojcem. Ufam mu - chwyciłam bruneta za dłoń.
- Jesteś taka naiwna Em. Nie pomyślałaś o tym, że zwyczajnie cię wykorzystuje? Albo zrobi ci krzywdę albo zostawi, gdy się znudzi. To kryminalista bez uczuć. Gdzie ty masz oczy dziewczyno? - Przyglądał mi się surowo.
- Troszczę się o pana córkę i będę to robił nawet, jeśli się to panu nie podoba - wtrącił się Zayn.- Zależy mi na jej bezpieczeństwie równie mocno jak panu - dodał obejmując mnie ramieniem.
Zaskoczył tym zarówno mnie jak i ojca, bo przez kilka minut w pomieszczeniu unosiła się krępująca cisza.
- Tak jak obiecałem, wyjeżdżam na kilka dni żebyś mogła urządzić tą imprezę. Przemyśl sobie to wszystko i wiedz, że nie zaakceptuje tego związku - jego głos uderzył w nas jak grom, po czym zniknął na schodach.
Oczy nieświadomie zaszły mi łzami. Było mi przykro, że zawiodłam tatę i że nigdy nie polubi Zayna. Żeby się nie rozsypać, zaczęłam zbierać brudne naczynia i zmywać je pod bieżącą wodą. Każda czynność była lepsza od myślenia o ojcu. Malik pojawił się tuż obok mnie i oparł się pośladkami o blat kuchenny.
- Chyba już pójdę - mruknął patrząc na mój profil.
- Tak będzie lepiej - pokiwałam głową zaciskając wargi w wąską linię.
- Zadzwonię wieczorem - zbliżył się i ujął dwoma palcami mój podbródek, przekręcił moją twarz w swoim kierunku i złożył na moich ustach długi pocałunek.
Poczucie winy względem ojca nie pozwoliło mi pójść teraz do jego gabinetu i ciągnąć niepotrzebną wymianę zdań. Wiedziałam jak się teraz czuje. Zdradziłam go, w innym sposób niż mama, ale jednak. Doszłam do wniosku, że nie będę go na siłę przekonywać do swojego zdania i porozmawiam z Aną.

*~*

Nadszedł dzień upragnionej imprezy. Po porannym, niezbyt wylewnym pożegnaniu z tatą mój nastrój był daleki od dobrego a nietknięta jajecznica przed moim nosem już dawno wystygła. Odliczałam minuty do przybycia Anastasii, która miała mi pomóc we wszystkich przygotowaniach. Niezjedzone śniadanie wyrzuciłam do kosza i siedziałam bezczynnie skulona na sofie. Szatynka weszła jak zawsze, bez pukania krzycząc od progu, że czas na melanż.
- Jak się czujesz skarbie? - Spytała od razu, gdy mnie zobaczyła.
- Jakoś. Tata ma być w poniedziałek wieczorem - nie chciałam się żalić, zwłaszcza, że wysłuchiwała cierpliwie mojego płaczu poprzedniego wieczoru.
- Póki catering nie przywiezie napojów i przekąsek, przyniosłam ozdoby. Bierzmy się do roboty - oznajmiła sięgając do pierwszej torby, wyciągnęła z niej długie serpentyny i zarzuciła mi je na szyję.- To będzie świetne zakończenie tego roku akademickiego - przyznała z ekscytacją.
- Z pewnością - uśmiechnęłam się szeroko nie chcąc sprawiać przyjaciółce zawodu.
Z werwą zabrałyśmy się za dekorowanie dużego salonu, tarasu i przedpokoju. Miałyśmy przy tym mnóstwo zabawy. Zwłaszcza Ana, która zamiast trzymać drabinę, na której stałam, smsowała ciągle z Lou i prawie przez nią spadłam, co skwitowała wybuchem śmiechu.
- Skup się wariatko, bo chcę dożyć imprezy - zgromiłam ją spojrzeniem.
Skończyłyśmy tuż przed przybyciem cateringu. Pan, który to wszystko wnosił pochwalił efekt naszej pracy, co bardzo nas ucieszyło. Pomógł nam rozstawić przekąski oraz napoje, życzył dobrej zabawy i zniknął za drzwiami. Z zachwytem przyglądałyśmy się wystrojowi wnętrza, po czym rozpoczęłyśmy akcję pt. „Ubrania i makijaż”. Zdążyłyśmy ze stylizacjami zanim zjawili się pierwsi goście. David i kilkoro znajomych ze studiów powoli rozkręcali imprezę. Dave stanął przy sprzęcie grającym i był DJem. Do godziny 21 zjawili się wszyscy, włącznie z kuśtykającym Louisem, tylko nie Zayn. W zasadzie mogłam to przewidzieć. Nie mogłam na nim polegać, znów mnie zawiódł. Robiłam jednak dobrą minę do złej gry. Norton wodził za mną wzrokiem. Przeczuwałam, że tak będzie. Mówiłam Malikowi żeby był punktualnie, ale nie. Zawsze było coś ważniejszego niż ja. Wychyliłam resztę drinka jednym łykiem i przymknęłam oczy pod wpływem silnego pieczenia w gardle.
- Jak się bawisz?- David wyrósł przede mną jak spod ziemi.
- Świetnie, nie widać?- Uśmiechnęłam się kiwając nogą w rytm muzyki.
- Ana ze swoim chłopakiem szaleje cały czas a ty stoisz z boku, z czego wnioskuję, że kłamiesz – stwierdził błyskotliwie, pochylając się w stronę mojego ucha.
- Ile razy prosiłam żebyś dał sobie spokój? Mam chłopaka – strąciłam z biodra jego nachalną rękę.
- Jakoś go tu nie widzę – teatralnie się rozejrzał.

W odpowiedzi mruknęłam z niezadowoleniem i sięgnęłam po kolejny kolorowy napój z alkoholem.  Kiedy już myślałam, że nie uwolnię się od namolnego niedoszłego narzeczonego, usłyszałam trzask wejściowych drzwi. Z nadzieją zajrzałam do przedpokoju, powstrzymując wybuch złości.

___________________________________________________________________
Dzień dobry! :)
Postanowiłam dodać rozdział z okazji moich urodzin. Mam nadzieję, że Was nie zawodzę swoją pisaniną :)
Jestem coraz starsza, a przyjemność z pisania dla Was jest coraz większa. Dziękuję wszystkim, którzy czytają moje wypociny.
Chciałam też trochę wstawić się za Emily, bo owszem cieszę się z tego, że wzbudza wiele kontrowersji, ale spójrzcie też na to wszystko z jej strony. Jest zwykłą, zagubioną młodą dziewczyną z problemami i zakochała się w chłopaku, który nijak do niej nie pasuje i nie okazuje jej uczuć. Trochę czasu minie zanim się dotrą :)
Tym akcentem skończę swoją gadaninę i jeszcze raz serdecznie zaproszę do zaglądania na bloga należącego do mnie i Charlie, jest to ff o Liamie www.the-hooker.blogspot.com
Całuję <3

3 komentarze:

  1. Na samym początku chciałabym Ci życzyć wszystkiego dobrego. Szczęścia, zdrówka i dużo miłości. Żebyś rozwijała swój talent i była zawsze uśmiechnięta. Spełnienia marzeń, kochana! ;*
    Co do rozdziału, to bardzo mi się podobał! Był naprawdę dobry :)
    Nawet Emily mnie tak nie irytowała jak zawsze :3
    Szkoda, że tata dziewczyny nie wspiera ją w związku z Zayn'em. Myślę, że z czasem jego nastawienie do tej sytuacji się zmieni i zaakceptuje chłopaka. Fakt, nie nastąpi to prędko. W końcu Zayn jest synem mężczyzny, który odebrał mu żonę i chciał skrzywdzić jego córkę.
    Uwielbiam Shadowa! Ciągle mnie zaskakuje swoją zmianą. Jest bardziej czuły i widać, że Em nie jest dla niego tylko seks-zabawką. Postawił się ojcu dziewczyny, co naprawdę mnie ucieszyło. Szkoda tylko, że nie jest w stanie dotrzymać swojej obietnicy i spóźnia się na imprezę Em, która jest dla niej bardzo ważna.
    Coś czuję, że David porządnie oberwie od Malika. To byłby ciekawy wątek. Najlepszy Zayn, to niebezpieczny Zayn :D
    Czekam z niecierpliwością na kolejny i życzę dużo weny!
    Jeszcze raz życzę wszystkiego dobrego <3
    Buziaki, @xAgata_Sz .xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej kochana!
    Jestem nieco spóźniona, ale przez praktycznie cały tydzień nie siedziałam tak dużo w internetach jak zazwyczaj i po prostu nie miałam jak przeczytać i skomentować, a co ważniejsze - złożyć Ci życzeń urodzinowych. Spóźnione, ale szczere sto lat, spełnienia wszystkich marzeń, dużo miłości, radości i wspaniałych przyjaciół!
    A przechodząc do rozdziału... Zayn ma tak zmienne humorki, że czasem po prostu za nim nie nadążam. Fatalnie zachował się względem Emily przez ten telefon, jakby był władcą i panem wszystkiego. Takiego Malika nie lubię, chociaż zdawałam sobie sprawę, że z jego przemianą w kogoś dobrego to może być ciężko, ale ostatnio naprawdę dawał sobie nieźle radę. Cieszę się jednak, że Em go spławiła w taki sposób i nie dała sobą pomiatać. W końcu jest dziewczyną Zayna i zasługuje z jego strony na szacunek. Rozumiem, że się o nią martwił i w ogóle, ale nie jest to powód, żeby traktować kogoś jak przedmiot. Mam nadzieję mimo wszystko, że ten facet się wyrobi i nie będzie już takich odpałów jak na przykład teraz z tą imprezą. Obiecał, że przyjdzie, a tutaj nagle się nie pojawia i uważa, że wszystko jest w porządku? Jest śmieszny. Ale w sumie końcówka może wskazywać na to, że Zayn się jednak raczył pokazać, no zobaczymy.
    Przykro mi trochę z powodu taty Emily. Musiał to być dla niego ciężki cios, kiedy zobaczył swoją córkę w ramionach Malika. Szkoda, że Em nie zdecydowała się wcześniej na to, by powiedzieć ojcu prawdę, mogłaby przynajmniej go na to przygotować. Wierzę w jego słowa, że nie zaakceptuje tego związku i coś mi się zdaje, że wynikną z tego niemałe problemy.
    Czekam na rozdział kolejny, dużo weny Ci życzę! Pozdrawiam x

    OdpowiedzUsuń
  3. Strasznie się cieszę, że Emily i Ana tak gładko zdały egzaminy. W sumie nie powinnam być zdziwiona, w końcu to zdolne dziewczyny, kto by sobie poradził, gdyby nie one :D Pomysł z zorganizowaniem imprezy na zakończenie roku akademickiego był według mnie strzałem w dziesiątkę. Każdy potrzebuje się wyluzować po nauce, a poza tym Em sporo ostatnio przeszła, wliczając w to oczywiście rozstanie rodziców, dlatego trochę zabawy wśród znajomych to dobry sposób na rozrywkę. Zaniepokoiła mnie tylko zapowiedziana obecność Davida, choć na początku starałam się tym nie przejmować. Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo podobało mi się zachowanie Zayna w tym rozdziale (oczywiście pomijając ostatnią scenę). Owszem, trochę chamsko na nią nakrzyczał przez ten telefon, ale moje serce, podobnie jak serce Emily, stopniało w jednej chwili, kiedy okazało się, że zdenerwowanie Malika jest spowodowane tylko i wyłącznie troską. Ten czuły uścisk, pocałunki, delikatniejszy niż zwykle dotyk... Z uśmiechem zaczęłam utwierdzać się w przekonaniu, że Zayn angażuje się w ten związek, ale nie fizycznie, tylko właśnie uczuciowo. Szkoda, że Em nie zdążyła mu wyznać miłość, bo ciekawa jestem, jakby na to zareagował. Jeśli zaś chodzi o zachowanie ojca głównej bohaterki to nie zaskoczyło mnie absolutnie, spodziewałam się czegoś takiego. W końcu zobaczył swoją pociechę w objęciach syna właśnie tego mężczyzny, do którego odeszła jego żona. Liczyłam na to, że słowa Zayna - które bardzo mi się spodobały - załagodzą sytuację, ale pomyliłam się. Cóż, mogę mieć jedynie nadzieję, że tata Em podczas swojego wyjazdu wszystko przemyśli i może spróbuje chociaż zaakceptować związek córki. Może jak zobaczy, że ona jest szczęśliwa z Malikiem, to zmieni zdanie.
    Strasznie się wkurzyłam, kiedy się okazało, że Zayn spóźnia się na imprezę. Przez chwilę po prostu się złościłam, nie rozumiejąc, jak brunet po raz kolejny może traktować ją tak lekceważąco, a potem zaczęłam się zastanawiać... czy coś mu się czasem nie stało? Tyle się ostatnio zmieniło między nim a Emily, Malik zaczął więcej rozumieć i wydawało mi się, że tym razem dotrzyma obietnicy. Czyżby to on wkroczył do domu tuż przed zakończeniem rozdziału? Oby, bo David jest naprawdę obrzydliwy i nie znoszę, kiedy jest w pobliżu Em.
    Rozdział bardzo ciekawy, oczywiście już czekam na ciąg dalszy i życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń