Z samego rana pobiegłam na
uczelnię by zaliczyć dwa ostatnie egzaminy. Towarzyszyła mi Anastasia. Ona była
już wolna, zdała wszystko i cieszyła się jak głupia, że jeden z wykładowców
przepuścił ją tylko, dlatego, że miała bluzeczkę z dekoltem. Później wybrałyśmy
na się deser do pobliskiej kawiarni. Nienawidziłam stylu grzecznej uczennicy.
Biała koszula wpijała mi się pod pachami, spódnica mocno opinała pośladki, a
szpilki nie były zbyt wygodne. Zsunęłam je ze stóp i machałam nogami pod
stołem.
- Rozmawiałaś z ojcem?
- Tak, ale to nic nie dało.
Przynajmniej tak się zachowywał – fuknęłam z poirytowaniem.
- Mówiłaś o tym Zaynowi?
- Próbowałam się do niego
dodzwonić, ale nie odbierał, więc wysłałam smsa.
- Naprawdę chcesz zachować dla
siebie wszystkie pikantne szczegóły związane z Malikiem?- Poruszyła zabawnie
brwiami namawiając mnie do zwierzeń.
- Powiem ci tylko, że było
cudownie. Nie licz na więcej – szeroko się uśmiechnęłam.
- Zołza z ciebie, wiesz?
- Znajdź sobie chłopaka to nie
będzie ci się nudzić – szturchnęłam ją w bok łokciem.
- To nie takie proste. Odkąd Liam
wyjechał nie mogę wykrzesać z siebie swojego uroku – pokiwała słomką, którą
trzymała między palcami.
W tamtym momencie w kawiarni
pojawił się Louis. Nie zauważył nas, przykuśtykał do baru i z czarującym
uśmiechem poprosił kelnerkę o mocną kawę na wynos. Usiadł na wysokim barowym
stołku i oparł kule o ściankę lady.
- Mam pomysł – do głowy wpadł mi
genialny plan i pociągnęłam przyjaciółkę za sobą.- Cześć Lou – powitałam
chłopaka promiennym uśmiechem.
- Cześć dziewczyny – omiótł nas
wzrokiem.
- Nie mieliście okazji się bliżej
poznać, ale chyba się pamiętacie. Anastasia, Louis – wyrecytowałam bez zbędnych
wstępów.
Spojrzeli na siebie jednocześnie
i wyglądali jakby świat się dla nich zatrzymał. Błękitne oczy dziewczyny
wpatrywały się z uwielbieniem w niebiesko-zielone tęczówki chłopaka. Od razu
zauważyłam bombę chemiczną, która wybuchła między nimi. Szatynka otrząsnęła się
z letargu i krótko ucałowała Lou w policzek, w ramach przywitania, układając drobną
dłoń na jego ramieniu. Wyraźnie oboje byli sobą zauroczeni i żałowałam, że
wcześniej o tym nie pomyślałam. Szatyn odebrał od barmanki szczelnie zamknięty
kubeczek ze swoją kawą i zsunął się z krzesła.
- Wybaczcie, ale muszę lecieć.
Mam spotkanie. Jeszcze się zobaczymy – mrugnął porozumiewawczo nie do mnie,
lecz do Any, po czym powoli opuścił lokal i wsiadł do auta, w którym czekał na
niego kierowca.
- Nie mówiłaś, że jest aż tak
uroczy – westchnęła Tassie.
- Sama musiałaś tego doświadczyć
– stwierdziłam.
Wróciłyśmy na miejsce,
otrzymałyśmy nasze zamówienia i zaczęłyśmy jeść, ale moja przyjaciółka wydawała
się być wciąż gdzieś daleko myślami. Oparła podbródek o swoją dłoń, a jej
rozmarzone spojrzenie mówiło samo za siebie.
- Ana, zejdź z tych chmurek, dobrze?-
Pstryknęłam ją w ucho.
- Co?- Spojrzała na mnie
nieprzytomnie.- A tak. Mówiłaś coś?
- Nie. Po prostu potrzebuję teraz
mojej przyjaciółki – zaśmiałam się.
- Chodzi o Zayna. On jest
kompletnie nie z mojej bajki. Wyobrażasz sobie żeby chłopak po udanym seksie po
prostu wstał i cię zostawił?
- Pewnie, że nie. Dla mnie to nie
jest normalne.
- A ja musiałam go wręcz błagać
żeby wrócił do łóżka i mnie przytulił. Nie głaszcze, nie lubi czułych gestów.
Martwię się, że z jego strony to tylko zwierzęce pożądanie – napchałam sobie
deseru do ust.
- Em, nie oszukujmy się.
Jesteście dwiema różnymi osobowościach. Inne okoliczności miały wpływ na
kształtowanie się waszych charakterów. Nie oczekuj od niego by natychmiastowo
się zmienił. Bądź cierpliwa i pokaż mu o jaki związek ci chodzi. Będzie dobrze
skarbie - pogładziła kciukiem wierzch mojej dłoni.
~*~
Przez kolejny tydzień bardzo
brakowało mi Zayna. Z niecierpliwością oczekiwałam wyników moich egzaminów,
martwiłam się o tatę, a on nie odezwał się przez ten czas ani słowem. Nie
odpowiadał na moje wiadomości i nigdzie nie mogłam go złapać. Niall też nie
dawał znaku życia, a Louis był pochłonięty spotkaniami z Aną, która odwiedzała
go codziennie i sprawowała nad nim opiekę. Podczas każdej rozmowy ze mną
ćwierkała jak skowronek. Nie byli jeszcze parą, ale czułam, że ten stan jest
tylko przejściowy.
Zrobiłam zakupy spożywcze w
pobliskim markecie i wniosłam je do domu. Cisza wypełniająca wnętrze była nie
do zniesienia. Zawsze, gdy przekraczałam próg słyszałam roześmianych rodziców,
którzy lubili wspólnie gotować. Oboje wydawali się być tacy szczęśliwi i
zakochani pomimo tylu lat spędzonych razem. Nie mogłam uwierzyć, że tak nagle
zrobiło się tu pusto, zabrakło radości, do której się przyzwyczaiłam.
W kuchni powoli rozpakowywałam
artykuły i część z nich schowałam do lodówki. Zerknęłam na wyświetlacz w
telefonie, na którym wciąż nie pojawiła się żadna wiadomość od Zayna. Mój humor
uległ znacznemu pogorszeniu. Wiedział doskonale jak bardzo stresuje się
egzaminami i zostawił mnie z tym samą. Nagle usłyszałam zgrzyt klucza w zamku.
Spojrzałam w stronę przedpokoju spodziewając się zmęczonego ojca z nosem na
kwintę. Krew we mnie zawrzała, gdy ujrzałam moją matkę wystrojoną w najdroższe
markowe ciuchy. Od razu poczułam drogie perfumy. Nigdy się tak nie ubierała.
Widocznie uważała, że tata nie był tego wart.
- Cześć córeczko – powitała mnie
radośnie.
- Zdaje mi się, że już tutaj nie
mieszkasz. Oddaj klucze – odpowiedziałam chłodno.
- To też mój dom – stwierdziła
bezczelnie.
- Straciłaś do niego wszelkie
prawa z chwilą odejścia od taty – poinformowałam ją.- Przypomnieć ci może treść
intercyzy?- Jej usta otworzyły się szeroko ze zdziwienia.- Tak. Tata mi ją
pokazał.
- Chciałam zabrać resztę swoich
rzeczy – z miłej mamusi zmieniła się od razu w egoistyczną i zimną obcą
kobietę.
- Odeślemy ci je pocztą, a teraz
wyjdź – podeszłam do niej chcąc odprowadzić do drzwi.
- Słyszałam, że dogadałaś się z
Zaynem – na te słowa zrobiło mi się gorąco.- Wspominał coś ostatnio jak u nas
był.
- Może i tak. Nie twoja sprawa –
warknęłam.- Namów lepiej swojego kochasia żeby zostawił tatę w spokoju, dobrze?
Znowu mu groził – poinformowałam ją.
- Porozmawiam z nim –obiecała bez
przekonania i cofnęła się do drzwi.
- Oddaj klucze – wyciągnęłam dłoń
w jej stronę.
Spojrzała na mnie zniesmaczona,
oddała mi brzęczący pęk i wyszła poprawiając nerwowo torebkę na ramieniu.
Trzasnęłam za nią drzwiami i ruszyłam z powrotem do kuchni poznęcać się trochę
nad ziemniakami i kotletami by ojciec mógł zjeść coś ciepłego po powrocie. Po
przyrządzeniu jego ulubionego dania udałam się do swojego pokoju i rzuciłam się
na łóżko. Włączyłam plazmowy telewizor wiszący na ścianie naprzeciwko.
Przeskakiwałam kanały dopóki nie zainteresowała mnie piosenka na jednym z
programów muzycznych. Postanowiłam wpuścić trochę powietrza i otworzyłam na
oścież drzwi balkonowe. Bosymi stopami stanęłam na kafelkach i wystawiłam twarz
do słońca. Miało być przyjemnie, a nieoczekiwanie oberwałam czymś prosto w
czoło. Maleńki kamyczek leżał teraz na podłodze obok mnie. Rozejrzałam się
wokół, pochylając się za barierkę i dostrzegłam Malika.
- Chciałem trafić w okno, nie
wiedziałem, że wyjdziesz – wytłumaczył się.
- Spadaj, nie mam czasu –
fuknęłam i wróciłam do środka nie zamykając drzwi.
Sapałam głośno, po raz kolejny
tego popołudnia gotując się ze złości. Najpierw bezczelna matka, a teraz
palant, który nie odzywał się od tygodnia. Cudowny dzień po prostu. Weszłam do
swojej łazienki i związałam włosy wysoko, prawie na czubku głowy. Pod nosem
nuciłam utwór, który aktualnie grali w telewizji. Byłam mocno zbulwersowana
kompletnym brakiem szacunku ze strony mojego chłopaka. Zaraz, zaraz. Czy mogę
go tak nazywać? To nie jest typ, który chodzi ze swoją dziewczyną za rękę.
Boże, co mnie w nim zauroczyło? Przecież nie mamy ze sobą nic wspólnego.
- Mint… - wzdrygnęłam się na jego
szept.
W lustrze przede mną odbijała się
jego postać, opierająca się o framugę.
- Porwanie, śledzenie a teraz
włamanie? Nieźle panie Malik – odrzekłam surowo.
- Złość piękności szkodzi – stanął
tuż za mną, jego przedramiona otoczyły moją talię, a dłonie splotły się na moim
brzuchu, jego pełne usta ledwie wyczuwalnie muskały skórę na moim ramieniu.
- Przestań... - próbowałam nie
poddać się zbyt łatwo jego pieszczotom.
- Moja Mint się złości - bawiła
go ta sytuacja, więc strzepnęłam z siebie jego ręce i odwróciłam się.
- Przypomniałeś sobie o mnie?
Super, ale teraz to ja nie mam ochoty z tobą gadać - byłam wystarczająco
zdenerwowana żeby go uderzyć, ale powstrzymywałam się.
- Byłem zajęty. Prowadzę
interesy, których nie mogę zaniedbywać - zaczął się irytować.
- Myślałam, że coś dla ciebie
znaczę - rzekłam głosem pełnym żalu.
- Nie będę rzucać swoich spraw,
bo tobie się to nie podoba - patrzył na mnie karcąco.
- W takim razie w ogóle się nie widujmy.
Albo nawet lepiej, odzywaj się do mnie tylko wtedy, gdy będzie ci potrzebna
seks-zabawka!- Podniosłam głos.
Mięśnie jego twarzy wyraźnie się
napięły. Spowodowałam niewysłowioną złość widoczną w jego oczach.
- Nigdy więcej tak nie mów -
odpowiedział poprzez zaciśnięte zęby.
- Ale tak właśnie się czuję! Chcę
cię widywać, regularnie. Mieć z tobą kontakt i otrzymywać od ciebie wsparcie.
Masz mnie kompletnie gdzieś! Mam tyle zmartwień a ty nie jesteś w stanie mnie
nawet przytulić, bo gangsterzy tak nie robią!- Oczy zaczynały mnie piec, bo łzy
próbowały się wydostać.
Wyszłam stamtąd i usiadłam na
łóżku. Gniew i stres zapanowały nad moim ciałem. Schowałam twarz w dłoniach i
oddychałam głęboko. Zawiódł mnie tak bardzo, że nie spodziewałam się tego, co
zrobił kilka sekund później. Nareszcie zachował się jak na opiekuńczego
chłopaka przystało, podniósł mnie do pozycji stojącej i mocno otulił ramionami,
w których czułam się bezpiecznie. Pozytywnie zaskoczona, uśmiechnęłam się pod
nosem i przycisnęłam swoje ciało do jego zacieśniając uścisk.
- Martwiłam się, że coś ci się
stało - wyszeptałam przymykając powieki.
- Ale jestem cały. Musiałem
pojechać na kilka dni do Bradford. Następnym razem cię poinformuję, zgoda?-
Jego głos był znacznie spokojniejszy niż wcześniej.
- Zgoda - obdarzyłam go
niewinnym całusem w policzek, po czym
pociągnęłam go za sobą na łóżko.
Jego refleks spowodował, że w
porę podparł się na łokciach aby mnie nie przygnieść. Byłam pewna, że dostrzega
w moich źrenicach iskierki radości. Przyglądał mi się z zainteresowaniem a jego
dłoń błądziła pod moją koszulką w okolicach brzucha i krawędzi spodni.
- Nie dzisiaj – mruknęłam,
doskonale wiedząc, do czego zmierza.
- Dlaczego? – Jęknął.
- Bo mój tata niedługo wróci i
nie może cię tutaj zobaczyć.
- Uwiniemy się szybciej niż
myślisz – jego gorący oddech owiał moje ucho.
- A może tak włączę jakiś film?-
Zaproponowałam.
Niechętnie na to przystał.
Puściłam pierwszą lepszą komedię i wtuliłam się w jego umięśniony tors. Nie
odpowiadało mu takie spędzenie popołudnia. Czułam jego zesztywniałe ciało. Nie
rozumiałam, z jakiego powodu tak bardzo nienawidził bliskości.
- Zayn?- Uniosłam głowę by na
niego spojrzeć.
- Tak?
- Lubisz mnie dotykać?
- Uwielbiam.
- Ale tylko w jednoznaczny
sposób, tak?
- Dobrze wiem, o co ci chodzi.
Nigdy nie byłem związany z czułą, normalną dziewczyną.
- Uznam to za komplement –
uśmiechnęłam się do niego szeroko.
- Jeśli tak bardzo jest ci to
potrzebne, postaram się. Dla ciebie – takie słowa płynące z ust Zayna Malika były
balsamem dla mych uszu.
Z radości przycisnęłam swoje
wargi do jego i ucałowałam je namiętnie. Uśmiech na jego obliczu, który
sprowokowałam swoim spontanicznym gestem był nie do opisania. Pierwszy raz widziałam,
że jest ze mną szczęśliwy. I to uczucie dodawało mi skrzydeł.
Niestety nawet te najlepsze
chwile muszą kończyć się w najmniej spodziewany sposób. Donośny głos mojego
ojca sprawił, że zadrżałam z niepokoju. Nie mogłam pozwolić na to by zobaczył
mnie z Zaynem. Nie zniósłby tego.
- Idź już – zerwałam się z łóżka.
- Znudziłaś się moją osobą?-
Zaśmiał się, wstając.
- Tata nie może cię tu nakryć. To
byłby dla niego zbyt wielki cios, po tym, co zrobiła mama. Idź, proszę –
oparłam dłonie na jego klatce piersiowej.
- W porządku. Zadzwonię –
obiecał, a ja przyjrzałam mu się podejrzliwie.- Przysięgam – westchnął
pochylając się w moją stronę.
Po upragnionym pocałunku zniknął
w ten sam sposób, w jaki się pojawił.
________________________________________________________
Witam!
Odcinek pojawia się dziś, ponieważ chciałabym coś ogłosić.
Z dumą informuję, że projekt, który przez ostatni czas szykowałam z Charlie, jest na tyle gotowy, że zdecydowałyśmy się opublikować prolog. Tak więc serdecznie zapraszam, w imieniu swoim jak i mojej współautorki na www.the-hooker.blogspot.com
Prosimy o szczere opinie, bardzo nam na tym zależy.
Po tej reklamie, chciałam podziękować Wam za przemiłe komentarze pod ostatnim postem. Moje serce rośnie, gdy je czytam, a uśmiech nie schodzi mi z twarzy. Cieszę się również, że główna bohaterka wzbudza w Was tyle skrajnych emocji, o to mi chodziło :)
Całuję <3
________________________________________________________
Witam!
Odcinek pojawia się dziś, ponieważ chciałabym coś ogłosić.
Z dumą informuję, że projekt, który przez ostatni czas szykowałam z Charlie, jest na tyle gotowy, że zdecydowałyśmy się opublikować prolog. Tak więc serdecznie zapraszam, w imieniu swoim jak i mojej współautorki na www.the-hooker.blogspot.com
Prosimy o szczere opinie, bardzo nam na tym zależy.
Po tej reklamie, chciałam podziękować Wam za przemiłe komentarze pod ostatnim postem. Moje serce rośnie, gdy je czytam, a uśmiech nie schodzi mi z twarzy. Cieszę się również, że główna bohaterka wzbudza w Was tyle skrajnych emocji, o to mi chodziło :)
Całuję <3
Pierwszy raz zdarzyło mi się tak, że po prostu nie cierpię głównej bohaterki. Serio ona mi cholernie działa na nerwy! Na miejscu Malika od razu bym od niej uciekła. Ugh, nie lubię jej!
OdpowiedzUsuńOkej, chce go zmienić i wgl, ale bez przesady! Nie będzie z nią oglądał filmów, mówił czułych słów. Halo, on jest gangsterem! Potrzeba na to czasu, a nie tak wszystko na hop siup.
A jej matka jest nie lepsza. Obie są siebie warte i żadnej z nich nie lubię.
Przepraszam, jeśli Cię uraziłam. Naprawdę nie o to mi chodziło. Chciałam się tylko podzielić swoją opinią.
Czekam na nn i życzę weny!
Buziaki, @xAgata_Sz .xx
Szybki pomysł z zapoznaniem Anastasii i Louisa, jak widać przyniósł idealne korzyści dla wszystkich. Są sobą zauroczeni i spędzają ze sobą wiele czasu. Emily świetnie to wymyśliła. Dzięki temu i jej przyjaciółka i Louis są szczęśliwi. :)
OdpowiedzUsuńZayn faktycznie nie zachował się w odpowiedni sposób nie odzywając się do Emily po tym wszystkim, co się między nimi zdarzyło. Być może, gdy do niej przyszedł, była nieuprzejma, ale moim zdaniem miała do tego pełne prawo. Pewnie czuła się wykorzystana i w pewnym sensie dobrze, że nie pozwoliła, by ponownie się do niej dobrał. A niech ma nauczkę. :>
Zayn jest takim totalnym przeciwieństwem „romantycznego faceta”. Widać, że nie jest oswojony do obdarowywania kogoś uczuciem, czułymi gestami lub po prostu swoim czasem… Mam nadzieję, że dzięki Emily, jednak to wszystko ulegnie zmianie.
Z jednej strony rozumiem Emily, że tak traktuje swoją mamę, żywi do niej nienawiść i nie chce jej znać, ale z drugiej strony z kolei powinna brać to pod uwagę, że jest to nadal jej mama. Mimo tego, że jej rodzice rozstali się właśnie z winy jej rodzicielki, powinna być troszkę łagodniejsza. Rozumiem jej ból związany z tym i złość, że związała się z mężczyzną, który chciał skrzywdzić Emily i ograbić z pieniędzy jej ojca, ale no cóż… to wciąż jej matka.
Kurczę, znów nie mogę się doczekać na kolejny rozdział. :>>
Tymczasem, jeśli masz chwilę to zapraszam do mnie na rozdział drugi.
http://nothing-happens-by-chance-flyaway.blogspot.com/
miłego dnia. :*
Jak tylko Emily, w rozmowie z Anastasią tuż po egzaminach wspomniała, że nie może się dodzwonić do Zayna, to od razu wyczułam, że coś jest nie tak. Obawiałam się, że potraktował ją jak pierwszą lepszą i po tym, co się wydarzyło, zniknie z jej życia... Tak jakby dziewczyna miała mało kłopotów w związku z rozstaniem rodziców i zatargami z Malikiem. Hm, Ana jakoś mi do Louisa nie pasuje - oczywiście dało się wyczuć między nimi tę chemię, zresztą jak widać ich relacja szybko się rozwinęła, aczkolwiek jakoś bardziej widziałam Anastasię u boku Liama, sama nie wiem dlaczego. Może to przez to, iż nie do końca ufam Lou po tym, co się wydarzyło i potrzebuję czasu, żeby zaakceptować go na nowo.
OdpowiedzUsuńMilczenie Zayna trwało coraz dłużej, a ja niecierpliwiłam się coraz bardziej. Kiedy Em w tracie przygotowywania obiadu dla taty usłyszała dźwięk otwieranych drzwi, miałam nadzieję, że jakimś cudem Shadow dostał się do mieszkania, żeby się z nią zobaczyć, a tu taka nieprzyjemna niespodzianka. Próbowałam niedawno jakoś tłumaczyć występki mamy głównej bohaterki, starałam się dostrzec jej motywy, wedle których nie chciała skrzywdzić córki, ale po jej zachowaniu z tego rozdziału skreśliłam ją zupełnie. Co za wyrachowana, egoistyczna kobieta! Zastanawiam się, czy zawsze taka była, tylko udawała kogoś zupełnie innego, czy może przebywanie w towarzystwie Malika tak na nią działa. W każdym razie jestem dumna z Emily, że nie obchodziła się z nią tak jak z dzieckiem, tylko wprost powiedziała, co sądzi, a na dodatek zażądała klucze do domu. Niech babsko się nie dziwi, że córka tak się do niej odnosi, zasłużyła sobie.
Nareszcie zjawił się Zayn! Co prawda nieco mnie zirytowało jego nonszalanckie zachowanie, jak gdyby przez ostatnie dni Emily nie próbowała się do niego dodzwonić, ale w sumie, tak jak powiedziała wcześniej Ana, on potrzebuje czasu. Po raz pierwszy wchodzi w poważną relację z dziewczyną, podszytą uczuciami, nie tylko pożądaniem i zapewne nie zdaje sobie sprawy, że ktoś może się o niego martwić i potrzebować regularnego kontaktu. Na szczęście chyba zaczyna to do niego docierać, z czego bardzo się cieszę ;3 Czułe gesty przychodzą mu coraz bardziej naturalnie, więc liczę na to, że on i Emily znajdą wspólne szczęście bez względu na różnice, które ich dzielą.
Rozdział świetny, czekam na ciąg dalszy <3
Typowe zachowanie "jakiegoś" faceta po tak namiętnej nocy - nie odzywa się, olewa dziewczynę i sprawia wrażenie, jakby to się w ogóle nie wydarzyło. Malik zachował się w ten sam sposób, ale miałam jednak przeczucie, że nie będzie w stanie zrezygnować z Em. No cóż, lepiej dla niego, bo inaczej mogłoby być z nim bardzo źle.
OdpowiedzUsuńAnastasia i Louis? NIE. Stanowczo nie. Okej, może i Tomlinson jest miły i tak dalej, to jednak szkoda mi w tej sytuacji Liama. No ale zobaczymy jak to się dalej potoczy. Matka Emily jest naprawdę bezczelna. Najpierw zrobiła swojemu mężowi i córce takie świństwo, związując się z kryminalistą, a później przychodzi do domu z podkulonym ogonem i uważa, że wszystko zostanie jej wybaczone? Naiwna.
Cieszę się, że w końcu Zayn raczył się pojawić. Pomimo, że Emily z początku się na niego wściekała, wystarczyły drobne gesty, miłe słówka i od razu było lepiej. Ale nie ma się czemu dziwić, w końcu każda dziewczyna pragnie być doceniana. Malikowi być może przychodzi to z wielkim trudem, bowiem po raz pierwszy ma styczność z taką dziewczyną, ale jak się chce, można dokonać wszystkiego. Mam więc nadzieję, że Zayn tego nie spieprzy, bo od początku obawiałam się tego związku i nie popierałam go. Niech no tylko spróbuje coś wywinąć.
Kochana, dużo weny Ci życzę i serdecznie pozdrawiam! x