piątek, 11 lipca 2014

11.



Edit: Zapomniałam dodać, że piosenka, o której mowa w tym rozdziale to 'More than this'.

Dedykuję pannie Fly Away z [nothing-happens-by-chance-flyaway], za wzruszający komentarz, dziękuję <3



Od feralnego balu minęło już kilka dni. Było mi ciężko ze świadomością swojej naiwności. Unikałam Nialla, Louisa i Zayna jak ognia, chociaż ten pierwszy był dla mnie miły, też mnie okłamał. Tęsknota za Shadowem wydawała się kompletnie idiotyczna, więc tłumiłam ją w sobie jak tylko mogłam. Oczywiście, dotarło do mnie, że się chciał żebym była bezpieczna, ale na miłość boską, są na to inne sposoby. Nie musiał od razu kłamać i podsyłać mi chłopaka, który mnie zauroczy. Anastasia wspierała mnie najlepiej jak umiała. Jednak z głupoty nie da się wyleczyć. Tacie rzecz jasna powiedziałam, że bawiłam się wybornie.
Przeszłam już przez kilka pierwszych egzaminów na studiach. Czekały mnie jeszcze dwa, z czego na jednym musiałam przedstawić kompozycję własną. Potrafiłam grać na wielu instrumentach, ale żadna melodia nie była dość dobra. Nie chciałam opierać muzyki na swoich obecnych przeżyciach, z opowieści innych studentów wiedziałam, że lepiej oceniane są weselsze kawałki. W zamkniętej przestrzeni mojego domu nie mogłam nic wymyślić, dlatego zabrałam zeszyt, długopis i gitarę nad pobliski staw myśląc, że śpiew ptaków czy inne odgłosy natury natchną mnie do działania. Usiadłam pod drzewem blisko wody i brzdąkałam cokolwiek żeby tylko się wczuć. Nie wiem, jak, ale nagle zaczęłam grać i podśpiewywać utwór Christiny Aguilery 'Fighter'. Potem zwolniłam tempo i zagrałam dla rozluźnienia ‘Impossible’ Jamesa Arthura. Słowa piosenki same wypływały z moich ust tworząc całkiem ładne wykonanie, chociaż nie byłam zadowolona ze swoich wysokich tonacji. Nagle dołączył do mnie męski zachrypnięty głos, który w zderzeniu z delikatnym utworem brzmiał nieco inaczej, ale i tak byłam w stanie go poznać.
- Zayn, nie śledź mnie to karalne - odezwałam się nawet na niego nie patrząc.
Odkąd wróciliśmy z posiadłości Windsorów, zdarzało się, że za mną chodził, ale sprytnie mu umykałam.
- To idź to zgłosić - odpowiedział zaczepnie.
- Chyba będę musiała. Nie przeszkadzaj mi próbuję zdać egzamin - machnęłam na niego ręką.
- Słabo ci idzie skoro grasz znane piosenki - trafnie zauważył.- Mogę ci pomóc.
- Ty i muzyka? Nie rozśmieszaj mnie - wybuchłam gromkim śmiechem.
- Daj gitarę - usiadł obok mnie.
Oddałam mu instrument, a on zagrał jakąś tylko sobie znaną przygrywkę i zaczął śpiewać coś, czego nie znałam. Podczas jego występu zapisałam sobie kilka nut i chwytów, które przyszły mi do głowy.
Rozluźniłam się słuchając jak jego ton głosu wibruje, podnosi się i obniża. Oparłam głowę o pień drzewa. Piosenka była piękna. O utraconej szansie na miłość. Najwyraźniej celowo wybrał akurat ten tekst.
- Wena wróciła? - Zagadnął oddając mi gitarę.
- Mam już ogólny zarys, który mi pomoże. Dziękuję – odparłam od niechcenia.
- Co myślisz o mojej piosence? Sam ją napisałem – dumnie wypiął pierś.
- Piękna, ale nieprawdziwa. Musiałbyś mieć uczucia żeby poczuć ją tak naprawdę.
- Drażnisz mnie, Mint – zacisnął dłoń w pięść, kompletnie zmieniając nastawienie.
- Ty mnie też, mamy remis – odparłam złośliwie i zagrałam kilka dźwięków, po czym zapisałam wszystko skrupulatnie.- Siedź tu sobie jak chcesz, ja idę – podniosłam się do pionu i otrzepałam spodnie z piachu.
Zayn zrobił dokładnie to samo i przygwoździł mnie swoim ciałem do pnia. Jego oczy wyrażały skrajne emocje. Wydawał się być zły i zdesperowany. Usiłowałam wydostać się z jego uścisku, ale każdy mój ruch sprawiał, że ocierałam się o jego ciasno przylegające do mnie przyrodzenie.
- Robisz to specjalnie?- Wyszeptał wprost do mojego ucha.
- Puść mnie – jęknęłam z rezygnacją.
- Nie mam na to ochoty – chwycił mnie za kark, mało delikatnie, przez co pisnęłam z bólu.
- Chyba nie chcę wiedzieć, na co ją masz – mruknęłam patrząc mu w oczy z przerażeniem.
- Nie bój się, nie zrobię ci krzywdy.
- Jakoś ci nie wierzę – przymknęłam powieki i poczułam jak opiera swoje czoło o moje.
- Nie moja wina, że mnie pociągasz Mint – przygryzł skórę na mojej szyi, a ja wydałam z siebie cichy jęk i odruchowo uniosłam kolano ocierając je o jego rozporek.
Tym jednym gestem sprawił, że zapragnęłam go tak mocno, że aż zabrakło mi tchu. Byłam w stanie oddać mu się tu i teraz, a on doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Mógł mnie wykorzystać, a tylko mnie kusił. Chciałam w końcu poczuć jego wargi na swoich. Pomimo zła, które mi wyrządził czułam jak moje serce bije znacznie szybciej, a krew uderza mi do głowy. Sprawiał, że stawałam się słaba i po prostu nie mogłam się oprzeć. Która z nas by się oparła?
- Zayn… - wyszeptałam tak jakbym wydawała ostatnie tchnienie.
Opuścił dłonie wzdłuż swojego ciała, skorzystałam z okazji i zacisnęłam na nich swoje palce. Ustami wciąż pieścił moją szyję oraz okolice obojczyka. Podążał w stronę dekoltu, a gdy zatrzymał się tuż nad moimi piersiami zesztywniałam. Zauważył to i podniósł wzrok.
- Zabieram cię stąd – mruknął uwodzicielsko, zabierając ode mnie mój drewniany instrument.
Bezradnie pokiwałam głową. Poddałam się jego woli, splatając z nim dłoń. Poprowadził mnie do swojego Forda, w bagażniku umieścił gitarę, a przede mną otworzył drzwi od strony pasażera. Zatopiłam się w głębokim czarnym fotelu i podkuliłam nogi pod brodę.
- Nie bądź dziecinna, zapnij pas – pouczył mnie, wsiadając za kółko.
Posłusznie zrobiłam to, co kazał. Czułam się, co najmniej dziwnie. Wprowadził mnie w jakiś stan upojenia bądź odurzenia. Bez wątpienia stał się moim narkotykiem, którego wcale nie bałam się przedawkować. Przywiózł mnie do swojego mieszkania. Zaparkował auto przed budynkiem i zaprowadził na trzecie piętro. Nie wiedziałam, że tu mieszkał. Myślałam, że dom, w którym mnie przetrzymywał należał do niego.
Wnętrze było zdecydowanie męskie i surowe. Kolorystyka zamykała się w mocnej czerwieni, oślepiającej bieli i mrocznej czerni. Nowoczesny i minimalistyczny wystrój był jak najbardziej w jego stylu.
Stanęłam na pograniczu kuchni i salonu i przyglądałam się jak wyciąga butelkę tequili i rozlewa ją do dwóch krótkich, ale szerokich szklanek. Podał mi jedną, nie pytając w ogóle czy mam ochotę. Upiłam troszeczkę i zakrztusiłam się. Nie byłam przyzwyczajona do tak mocnych trunków, dlatego z podziwem wpatrywałam się w niewzruszony wyraz jego twarzy, kiedy za jednym zamachem wypił całą swoją porcję. Odstawiłam swoją szklankę, widząc jak zbliża się do mnie. Ze zdenerwowania przygryzałam dolną wargę i kręciłam kosmyk na palcu.
- Wyglądasz tak niewinnie, gdy się denerwujesz. Nic dziwnego, że nie mogę się powstrzymać – jego ramię oplotło moją talię i zmniejszyło dystans między nami.
- Nie robię tego celowo – odpowiedziałam cicho, otumaniona jego zapachem.
- I właśnie o to chodzi – jego usta ponownie znalazły się przy płatku mojego ucha.
- Nie skrzywdź mnie, proszę – załkałam żałośnie niczym mała dziewczynka.
- Nie mogę tego obiecać – wyznał szczerze i nareszcie zatopił swoje spierzchnięte wargi w moich.
Całował łapczywie, namiętnie, bez wytchnienia. Obejmował mnie mocno i prowadził w stronę swojego łóżka. Jego dotyk rozgrzewał mnie do czerwoności. Poczułam barierę tuż za swoimi nogami, a on popchnął mnie do tyłu. Okazało się, że była to krawędź jego rozłożonej kanapy. Zawisł nade mną i bawił się moimi włosami. Oparł się na przedramionach i zaniechał pocałunków. Wpatrywał się we mnie swoim diabolicznym spojrzeniem, bez słowa.
- Dlaczego przestałeś?- Spytałam niepewnie.
- Chcę zapamiętać twoją niewinność zanim ją z ciebie zedrę – wymruczał seksownie i pociągnął mocno za moją koszulkę.
Pozwoliłam by zdjął ją ze mnie i mógł podziwiać moje prawie nagie ciało.
- Lubię jak jesteś taka spokojna, ale muszę wyciągnąć z ciebie tą kocicę – wsunął dłoń w moje spodnie i delikatnie potarł moją kobiecość. Jęknęłam dość głośno, a cała moja wstydliwość uleciała daleko stąd. Zauważyłam, że się uśmiechnął, kiedy wbiłam paznokcie w jego boki. Podciągnęłam jego czarny t-shirt do góry. Uniósł ręce i przeciągnął go przez głowę. Jego nagi wytatuowany tors robił wrażenie. W szybkim tempie pozbył się naszych dolnych części garderoby. Był gwałtowny, ale nie sprawiał mi bólu. Ostatnie, co zapamiętałam przed pierwszą dawką przyjemności, to iskierki błyszczące w jego czekoladowych oczach.

~*~

Upojne chwile z Zaynem wyczerpały mnie doszczętnie. Zasnęłam w jego nagich ramionach, ale obudziłam się sama. Przetarłam zaspane oczy dłonią i rozejrzałam się. Zegar wiszący na przeciwległej ścianie wskazywał 19:26. Cisza w mieszkaniu mogła oznaczać, że wyszedł, ale okazało się, że był w łazience. Ukazał mi się w samym ręczniku zawiązanym na poziomie bioder. Mrugnął do mnie naciągając świeże bokserki. Potem odwrócił wzrok i ruszył w stronę salonu.
- Zayn – zawołałam, unosząc się na łokciu.
- Tak?
- Nie poleżysz ze mną?- Spytałam z nadzieją.
- Może inni faceci tak robią, ale ja nie - zaprzeczył stanowczo.
Zmarszczyłam nos i wydęłam usta. Zrobiło mi się przykro, poczułam się wykorzystana. Nie dałam jednak za wygraną i spróbowałam znów.
- Chcę żebyś się ze mną położył - krzyknęłam by mieć pewność, że mnie usłyszy.
Nic nie odpowiedział, więc sięgnęłam po jego koszulkę, narzuciłam ją na siebie i z niezadowoleniem zauważyłam, że odsłania mi trochę pupę. Naciągnęłam ją mocniej i poszłam jego śladem. Stał przy otwartym oknie z papierosem.
- Zayn, proszę - zrobiłam niewinną minkę.
- Mint, doprowadzasz mnie do szału - spokojnie spalił do końca, zgasił i podszedł.- Tak bardzo ci na tym zależy?- Zmierzył mnie wzrokiem.
- Tak - uniosłam głowę by spojrzeć mu w oczy.- Zawsze tak to sobie wyobrażałam - zaciągnęłam go z powrotem do sypialni.
Każde z nas położyło się z innej strony. Leżał na plecach i spokojnie oddychał. Przysunęłam się do jego gorącego ciała, ułożyłam głowę na jego piersi i zaczęłam kreślić wzory opuszkami palców wzdłuż linii tatuaży. Gdy nadal się nie ruszył sama zarzuciłam na siebie jego rękę dając mu do zrozumienia by mnie objął.
- Zawsze jesteś taki nieczuły?- Fuknęłam.
- Mówiłem ci już, że nie jestem do tego przyzwyczajony - warknął.
- Po prostu mnie przytul - na te słowa zacieśnił uścisk i pogładził kciukiem moje ramię.- Tak lepiej - uśmiechnęłam się.
Osiągnęłam swój cel i byłam z tego niezwykle zadowolona. Jego bliskość wyzwalała w moim organizmie mnóstwo endorfin i niemal natychmiast zapomniałam o tym kim jest i jak bardzo go nienawidziłam jeszcze parę dni temu.
- Nie jestem typem faceta, których poznawałaś do tej pory. Nie jestem czuły ani romantyczny. Nie spodziewaj się tego - ostrzegł.
- Mimo to spróbuję pokazać ci mój punkt widzenia.
- Wiesz, że teraz jesteś już tylko moja? Zabiję każdego kto cię dotknie - był śmiertelnie poważny.
- Nie mów tak, bo zaczynam się ciebie bać - wzdrygnęłam się.- Nie chcę żebyś czegokolwiek mi zabraniał. Co zrobisz jeśli Lou albo Niall mnie przytulą? Przecież ich nie zabijesz.
- Związek ze mną to ryzyko i pewne zasady, których dla ciebie nie zmienię - upierał się.
- Skoro tak to ja wychodzę - podniosłam się i zebrałam swoje ubrania z podłogi.
- Mint, nie wygłupiaj się. Wracaj do łóżka - westchnął z poirytowaniem.
- Nie będziesz traktował mnie jak przedmiot - rzuciłam mu rozczarowane spojrzenie ubierając spodnie.
Włosy splotłam w koka, oddałam mu koszulkę i już w pełni ubrana ruszyłam do wyjścia.
- Mint!- Usłyszałam jak zrywa się z miejsca.
- Nie mam tak na imię - prychnęłam wiążąc w przedpokoju buty.
- Nie wychodź do cholery!- Uderzył pięścią w ścianę.
Nie mógł uwierzyć, że mam odwagę by go zostawić.
- Emily... - ton jego głosu złagodniał, a moje imię wypowiedziane przez niego poraz pierwszy było balsamem dla moich uszu.- Zostań - nareszcie poprosił.
- Zrobię coś do jedzenia – oznajmiłam.
- Mam pustą lodówkę, zamówmy coś. Na co masz ochotę? - Znieruchomiał, gdy pocałowałam go w policzek.
- Zjadłabym naleśniki z Pancakes World - stwierdziłam.
- Weź prysznic. Wszystkim się zajmę - klepnął mnie w pupę.
Zaśmiałam się uroczo i radośnie w drodze do łazienki. Byłam szczęśliwa? Chyba tak. Obecność Zayn sprawiała, że serce koziołkowało mi w piersi. Wstydziłam się powiedzieć mu, że go kocham, bo tak naprawdę liczyłam na to, że za jakiś czas zrobi to pierwszy. Nie zamierzałam się z tym spieszyć. Po kąpieli rozczesywałam mokre włosy. Usłyszałam znajomy męski głos. Z powrotem założyłam swoje jeansy oraz za dużą koszulkę bruneta i wyszłam na korytarz.
- Louis?- Zaskoczył mnie jego widok.
- Cześć Emily - wyglądał na zdziwionego moją obecnością.
Odłożył kule i usiadł na sofie.
- Nie wiedziałam, że go zaprosiłeś - podeszłam do Malika.
- Bo nie zaprosiłem. Zaraz przywiozą nam jedzenie - pocałował mnie gwałtownie.
Lou nie spuszczał ze mnie wzroku.
- Em, nadal się gniewasz?- Odezwał się.
- Oszukałeś mnie - rzuciłam z pretensją.
- Zayn też, a jak widać mu wybaczyłaś - zagiął mnie tym stwierdzeniem.
- Zrobiliśmy to by cię ochronić, nie bądź uparta - dodał brunet, strofując mnie jak dziecko.
- Dobrze. W porządku - machnęłam ręką lekko zirytowana, chociaż nie miałam ochoty tak łatwo odpuszczać.- Jak się czujesz?- Spytałam grzecznie.
- Lepiej. Właściwie jestem tu służbowo, ale chyba nie będę przeszkadzał.
- Jeśli to ważne to mów - zaciekawił się Zayn.
- Chodzi o waszych ojców. Znowu prowadzą ze sobą wojnę. Podobno Ferguson przestał płacić, sprowadzi na siebie kłopoty.
- Porozmawiam z nim. Nie chcę żeby coś mu się stało -zmartwiłam się i usiadłam obok szatyna.
-Tak będzie najlepiej - Lou objął mnie opiekuńczo, a Zayn chrząknął z niezadowoleniem.
- Przestań - zwróciłam uwagę Malikowi.
Zasępił się tylko i poszedł otworzyć drzwi, gdy tylko ktoś do nich zapukał.
- Naprawdę cię przepraszam za to kłamstwo. Polubiłem cię - Lou potarł moje ramię.
- Nie wracajmy do tematu. Zjem tylko i jadę do domu. Tata nie może być tak lekkomyślny tylko dlatego, że moja mama odeszła do pana Malika - zdenerwowałam się.
- Wytłumacz mu to na spokojnie. Pracujemy nad unieszkodliwieniem starego, ale to musi trochę potrwać.
W międzyczasie Zayn przyniósł nasze zamówienie do kuchni i rozłożył je na trzy talerze. Ustawił wszystko na stoliku przed nami i dosiadł się do mnie. Jedliśmy podczas gdy Tommo i Malik omawiali swoje tzw. interesy. Włosy miałam już suche, więc po zjedzeniu swojej porcji poprosiłam bruneta by oddał moją gitarę. Zamówił mi taksówkę i zszedł ze mną narzucając coś na siebie przed wyjściem.
- Zadzwoń gdyby działo się coś złego, ok? - Oparł mnie o drzwi auta, które przyjechało a dłonie wsparł tak, że byłam zamknięta w jego objęciach.
- Dobrze - pokiwałam twierdząco głową.- Kiedy się zobaczymy?
- Nie wiem. Odezwę się - odpowiedział po chwili.
- Będę tęsknić - wyznałam obserwując go uważnie.
- Do zobaczenia - zmysłowo mnie pocałował, po czym pochylił się w stronę kierowcy wręczył mu plik banknotów i podał mój adres.
Nie byłam zadowolona z jego odpowiedzi. Poczułam się nieswojo, ale w tamtym momencie musiałam skupić się na ojcu. Bardzo się o niego bałam. Załamał się i nie myślał racjonalnie. Nie dotrzymując warunków umowy z panem Malikiem sprowadził na siebie nie lada kłopoty.
Gdy dotarłam do domu, ojciec siedział jak zwykle w swoim gabinecie nad dokumentami. Weszłam tam i przywitałam się z nim.
- Tato, musimy porozmawiać - odwróciłam jego uwagę od papierów.
- Koniecznie teraz?
- Tak. Kochasz mnie?
- Oczywiście skarbie - zaśmiał się.
- To dlaczego chcesz mnie zostawić?
- O czym ty mówisz?
- Słyszałam, że nie płacisz już temu palantowi. Przecież wiesz czym to się skończy. Życie ci niemiłe?
- Córeczko - jęknął.
- Mama odeszła, nie wróci choćby nie wiem co. Mi też jest z tym ciężko - łzy zaczęły mi się zbierać w kącikach oczu.- Ale ciebie nie mogę stracić. Jesteś ostatnią bliską mi osobą. Nie narażaj się - usiadłam mu na kolanach wtulając się w niego jak mała dziewczynka.
- Lepiej się w to nie mieszaj. To ja muszę chronić ciebie, nie odwrotnie- pocałował mnie w głowę. - Idź do siebie, muszę jeszcze popracować.

- Dobranoc tato - westchnęłam ciężko, całując go w policzek i poszłam do siebie.

___________________________________________________________
Witajcie w ten upalny dzień! :)
Po Waszych przemiłych komentarzach postanowiłam dodać jedenastkę, z której jestem bardzo zadowolona. Czytając ją przed dodaniem, miałam wypieki na twarzy i mam nadzieję, że Wy będziecie miały podobnie.
Oceniajcie i komentujcie :)
A ja lecę czytać blogi Tess oraz Aivalar <3
Całuję <3

7 komentarzy:

  1. Upalny dzień? :O U mnie leje od dwóch dni. No to teraz mam wielkie ZAZDRO. Wrócę z komentarzem pewnie niedługo, jak uporam się z szablonami :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak! Tak! Tak! *__* To najmilsza niespodzianka na ten wieczór. :) ! Jak mi miło :* Po raz kolejny się rozpływam, a nowy rozdział pojawił się szybciej niż bym się tego spodziewała, także jestem przeszczęśliwa!

    Zacznę tak od środka, bo na pewno mi to umknie, a w trakcie czytania cały czas o tym myślałam. Mam dwa porównania, co do Zayna:
    1. Zayn jest jak taki magnetycznie przyciągający robot – nie można mieć przy nim własnego zdania, widać, że wie, co robi z kobietami, ewidentnie uwiódł Emily, omamił ją swoim wdziękiem, nie potrafiła mu odmówić, no, bo niby jak, kiedy jest taki pociągający?
    2. Zayn jest jak takie „dziecko” – może to marne porównanie, ale tak jak i każdy maluszek uczy się pewnych rzeczy, wpaja mu się pewne wartości, tak i Emily chce wpoić mu wrażliwość i miłość. W końcu nie ma ich w sobie. To znaczy – niby kocha na swój sposób, ale nie można tego nazwać czułością, tylko „miłością”, która obraca się według jego zasad. Nie wiem, czy mnie rozumiesz, nie umiem tego inaczej wytłumaczyć. :x W mojej głowie układało się to wszystko jakoś ładniej i prościej xD

    I wracam już do opisywania wszystkiego od początku.
    Zayn jest dla mnie jedną wielką zagadką. W każdym rozdziale, coś na jego temat mnie zaskakiwało, czasami nawet oburzało, ale w tym przypadku jestem baaaardzo miło zaskoczona. Widzę, że podziela pasję z Emily. Śpiewa, gra na gitarze, ułożył nawet własną piosenkę… coś niebywałego sądząc po jego sposobie bycia.
    Uwaga Emily na temat tekstu piosenki ułożonego przez niego była jak najbardziej trafna. Bo skoro tekst był o utraconej miłości, co na dobrą sprawę może wiedzieć o tym Zayn? Chyba, że pisał go całkowicie poddając się wyobrażeniom na ten temat, to już inna sprawa.

    Baaaardzo chciałabym przedłużyć w tym rozdziale sytuacje intymną z udziałem Emily i Zayna. To wszystko było takie specyficzne… tak jak i ich relacja. Ale była w tym też magia! Mimo wszystko widać, że coś do siebie czują.

    Podoba mi się, że Emily już się go nie boi na tyle, by się mu postawić. Dopięła swego, chcąc by położył się obok niej. Niby drobnostka, ale od tego się zaczyna. Brawo Emily!

    Odwiedziny Louisa musiały być szokiem dla obydwu stron. Z pewnością Louis poczuł się gorzej widząc Em w domu Zayna, w jego koszulce… z pewnością dopowiedział sobie swój scenariusz nie znając szczegółów. No, ale cóż na to poradzić? Przecież Zayn go ostrzegał przed miłością do Emily. Chociaż z drugiej strony tego uczucia (niestety bądź stety) nie da się pohamować.
    W każdym razie ważne, że ją przeprosił za tą całą sytuację, mimo tego, że po prostu chcieli ją chronić!

    Co do rodziców Emily – nadal nie mogę zrozumieć jej mamy. Czy ona jest naprawdę taka ślepa? Czy nie widzi, że u swojego bądź co bądź męża rozrastają się kłopoty? Że Emily będzie cierpieć jeszcze bardziej przez jej kochanka-gangstera? Nie pojmuję jej i szczerze współczuję tacie Emily. Próbuje zapomnieć zatapiając się w wir pracy… z pewnością nie jest mu łatwo.

    Ok, uciekam już. Znów się rozpisałam i znów napisałabym jeszcze więcej, ale nie chcę Cię zanudzić.
    Zakochuję się normalnie w tym opowiadaniu coraz bardziej! Oszzz…. Rozdziały powinny być dłuższe :DD

    Achh! I jeszcze wspomnę, póki mi się przypomniało, że nie wiedząc czemu, przy całej tej gorącej atmosferze panującej po między Emily i Zaynem, pomyślałam o Niallu. Mam do niego taką delikatną słabość, może to dlatego i troszkę pożałowałam, że to drugie pukanie do drzwi nie oznaczało właśnie blondaska. :)

    http://nothing-happens-by-chance-flyaway.blogspot.com/
    buziak :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Na samym wstępie pragnę Cię przeprosić, że przez sporą ilość czasu nie odzywałam się na tt, ani nie komentowałam rozdziałów.
    Przez jakiś czas w ogóle nie wchodziłam na blogosferę, bo po prostu miałam już dość. Teraz wróciłam do blogosfery. Znowu piszę, czytam i komentuję. :)

    Nie lubię tego w jaki sposób Zayn traktuje Emily. No jasna cholera, skoro już się pieprzą itd. to mógłby trochę wyluzować. Przecież widzi, że Emily za nim szaleje, a i tak udaje zimnego drania.
    Mimo to, podobały mi się ich wspólne sceny. Emily jest trochę naiwna. Rozumiem, że go kocha... no ale mogłaby się ogarnąć i pokazać mu kto tu rządzi. Dobrze, że w końcu wstała i zamierzała wyjść, tym samym pokazując mu, że nie ma nad nią takiej władzy. Powinien mieć do niej wiecej szacunku, skoro wie, ile dla niej znaczy.
    Znowu wojna, ech, czuję, że nie będzie kolorowo. Boję się o Emily, i to strasznie, dlatego czekam na ciąg dalszy!
    Gorąco pozdrawiam i życzę mnóstwo weny. :))

    Zapraszam;
    selvine.blogspot.com
    silence-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytając rozdział cały czas miałam motyki w brzuchu.
    Zayn ty zakochany dupku! Wiedziałam, że ci na niej zależy! Teraz jeszcze czekam na oficjalne: Kocham cię, Mint! Haha! Birden:1 Zayn:0.
    Jeej !
    Ale mam tylko obawy, czy Zayn nie wykorzytał Emily...A co jeśli tak zrobił? O nie! Wtedy mnie popamięta!

    Życzę kochana duuużo weny i mam nadzieję, że niedługo przekonamy się o zamiarach Zayna ♥

    Buziaki ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj kochana!
    Rozdział był po prostu c u d o w n y !
    Jestem zaskoczona postawą bohaterów.
    Myślałam, że wszystko potoczy się zupełnie inaczej. Wyczuwałam jakąś napiętą sytuację pomiędzy Mint a Shadowem, a okazało się zupełnie inaczej! Nawet przez myśl mi nie przeszło, że wylądują razem łóżku ( przynajmniej nie w tym rozdziale) :)
    Wielkie brawa dla Ciebie za tę niespodziankę :*
    Początek bardzo podbił moje serce. To było naprawdę urocze, kiedy Zayn przedstawił jej samodzielnie skomponowana piosenkę. Musiałoby to wyglądać cholernie uroczo.
    Muszę przyznać, że jeszcze nie spotkałam się z tak irytująca bohaterką, jaką jest Emily. Serio nie rozumiem jej postępowania. Praktycznie sama wpakowała się chłopakowi do łóżka, z czego oczywiście był zadowolony.
    Jednak pomimo jej głupoty, cieszę się, że jest szczęśliwa i przebaczyła Lou. Jego jak i Niall'a jest mi najbardziej szkoda.
    Czekam na next i życzę weny! :)
    Buziaki, @xAgata_Sz . Xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Mówiłaś, że to ja Cię zaskoczyłam rozdziałem na RJS, ale Ty zdecydowanie to przebiłaś! Serio, siedziałam i wywalałam gały, nie do końca wierząc w to, co się dzieje XD Podoba mi się, jak stopniowo ukazujesz tę wrażliwszą część Zayna, zwłaszcza kiedy przyszedł nad jezioro i zainspirował Emily do napisania własnego utworu. Jak sobie go wyobrażę grającego na gitarze i śpiewającego More than this... <3 Chociaż na miejscu głównej bohaterki też dostawałabym szału, gdyby ktoś ciągle za mną chodził, to jednak to stalkowanie Zayna jest całkiem urocze. Krąży wokół niej, gotów ochronić w razie potrzeby, a przede wszystkim pragnąc jej towarzystwa, do czego z trudem się przyznaje. Aż westchnęłam, gdy przycisnął ją do tego drzewa i zaczął całować. Cóż, wcale się nie dziwię Em, że pozwoliła mu na te pieszczoty; nie mam też pretensji o to, co stało się później. Cholernie mnie to zszokowało, ponieważ wydawało się, że nasza bohaterka jest nieco bardziej asertywna, aczkolwiek jak sama wspomniała: która zdołałaby się oprzeć? Poza tym Malik, bez tych swoich kumpli wokół, jest całkiem miły. Widać, że nie wie, jak ma się zachować w obecności Emily. Dotąd wszystkie dziewczyny interesowały go wyłącznie fizycznie, natomiast teraz zaczął czuć coś więcej, co go krępuje. Już nie jest taki pewny siebie, bo to niecodzienna sytuacja. Ale myślę, że z biegiem czasu będzie bardziej naturalny. Wizyta Louisa również była niezłym zaskoczeniem, wydawało mi się, że będzie wściekły na widok Zayna i Emily, ale najwyraźniej jego zamiary względem niej były czysto przyjacielskie. Może zdołam się do niego przekonać :) Co do tej afery między ojcami... Mam złe przeczucia, bardzo złe. Ale zobaczymy, jak to się potoczy :)
    Rozdział świetny, oczywiście czekam na ciąg dalszy i życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
  7. CZEMU WSZYSCY NA ŚWIECIE UPRAWIAJĄ SEX TYLKO NIE JA?
    Cholera jasna, nawet postacie fikcyjne mają więcej uciechy z życia niż ja.

    Jeśli sądziłam, że relacje Mint-Malik nie mogą być bardziej popieprzone, to się myliłam. Och, jak bardzo się myliłam. Bardzo, bardzo. Twoja bohaterka jest taka... Pojebana. W każdym tego słowa znaczeniu. Tu mięknie, bo Zayn, a chwilę potem ma ochotę go zabić. Niech się laska w końcu zdecyduje czego chce. Bo nikt za nią nie nadąży.

    Cieszę się, że Malik ma swój charakter i nie zmienił się tylko dlatego, że miał małe tet-a-te z główną bohaterką. Nadal jest skurwysynem. I bardzo, bardzo dobrze.

    Po ostatniej scenie spodziewam sie sporych kłopotów nie wydaje mi się by bezpieczeństwo było w tej chwili zapewnione Em. Poza tym wydaje mi się, że po ostatniej nocy to mała Mint może chronić ojca dużo lepiej niż on sam.

    Poooozdrawiam i całuję!

    M.K
    feedback-ff.blogspot.com
    last-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń