wtorek, 9 września 2014

17.





Gdzieś około południa, dnia następnego wciąż nie miałam żadnych wiadomości o tacie. Ani od Zayna ani od niego samego. Popadłam w melancholijny nastrój, bo obawiałam się najgorszego. Poprzednie popołudnie spędziłam z adwokatem taty u mężczyzny, który miał zlicytować mój dom. Ustaliliśmy, że da mi jeszcze parę dni ulgi ze względu na zniknięcie taty. Wszystko po kolei sypało mi się na głowę i już myślałam, że silne emocje mnie dziś opuszczą, gdy dostałam telefon z komisariatu. Miałam natychmiast się tam stawić. Na moje nieszczęście Ana miała rodzinną uroczystość i nie mogłam od niej żądać by pojechała ze mną, za to Zayn zaangażował się w poszukiwania i nie chciałam mu przeszkadzać. Z duszą na ramieniu i nadzieją na dobre wieści pojechałam na umówione spotkanie.
Tym razem zaszczycił mnie sam komendant i nie wiedziałam czy to dobrze czy źle. Przywitał się, ale był spięty jakby nie chciał mi o czymś powiedzieć.
- Niech pan w końcu coś powie. Znaleźliście mojego tatę?- Wybuchłam ze zniecierpliwienia.
- Można to tak nazwać panno Ferguson - wychrypiał a ja zamarłam.- Powiem wprost. Musi pani zidentyfikować ciało, które znaleźliśmy - dodał po chwili.
- Ciało?- Zesztywniałam wbijając się w krzesło.
- Proszę ze mną. Im szybciej to się stanie tym lepiej - wstał z miejsca i podszedł do drzwi.
Po kilku minutach bezsensownego wpatrywania się w szarą ścianę dołączyłam do niego. Szliśmy długim korytarzem na drugi koniec budynku, a zapach, który się tam unosił przyprawiał mnie o mdłości. Dotarliśmy do białych drzwi, które funkcjonariusz popchnął i weszliśmy do bardzo chłodnego pomieszczenia. Moje ciało pokryło się gęsią skórką, a oczy szczypały pod wpływem cisnących się pod powiekami łez. Policjant skinął na faceta w zielonym fartuchu, który podszedł do jednego ze stołów nakrytych workiem i odsłonił leżącego tam człowieka.
Nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam. Zrobiło mi się słabo i musiałam oprzeć się o ścianę, aby nie zemdleć. Nawet nie próbowałam powstrzymywać potoku łez, gdy czułam, że moje serce pęka na miliony kawałków. Posiniaczona i blada twarz mojego taty będzie prześladować mnie do końca życia. Rozpaczliwie chwyciłam jego chłodną dłoń i czule przytuliłam do niej swój policzek. Zanosiłam się płaczem tak bardzo, że cała się trzęsłam i ledwo łapałam oddech. Nikomu nie życzę przeżycia takiej chwili. Każda cząstka mojego ciała pulsowała od bólu, który mną zawładnął. Nie obchodziło mnie wtedy jak bardzo żałośnie mogłam wyglądać szepcząc w kółko, że go kocham. Za mało razy mówiłam to, gdy żył i żałowałam, że ostatnią naszą rozmową była kłótnia o Zayna.
- Mamy podejrzanego panno Ferguson, kwestia kilku dni, kiedy go znajdziemy. Jest mi bardzo przykro z powodu panu straty - nad głową usłyszałam głos komendanta.
- Kto to zrobił?- Spytałam nie odrywając wzroku od taty.
- Zayn Malik - na te słowa świat runął ponownie.


Po krótkiej wymianie zdań z policjantem postanowiłam sama rozmówić się z Malikiem. Wysłałam mu smsa z prośbą o spotkanie w parku niedaleko mojego domu. Po drodze wciąż płakałam, a oczy puchły mi coraz bardziej. Byłam zrozpaczona i wściekła. Modliłam się żeby powiedział mi całą prawdę. Pełna negatywnych emocji dotarłam na miejsce. Stał nad stawem, pod naszym drzewem i jak zwykle palił papierosa, przyjmując nonszalancką postawę. Gdy mnie zauważył, wyrzucił fajkę za siebie i odepchnął się od pnia.
- Zabiłeś go?!- Wyrzuciłam to z siebie nie dając mu dojść do słowa.- Powiedz prawdę!- Pięścią uderzyłam go w klatkę piersiową.
- O czym ty mówisz?- Szczerze się zdziwił.
- Znaleźli mojego tatę. Martwego - wydukałam przez łzy.- Zginął wtedy, gdy spóźniłeś się na moją imprezę. Odpowiedz! - Znów okładałam go dłońmi, chcąc sprawić mu ból a sobie ulżyć.
- Emily, uspokój się - stanowczo chwycił moje nadgarstki i przyciągnął do siebie.- Nic mu nie zrobiłem - patrzył mi prosto w oczy, dzięki czemu byłam przekonana, że nie kłamie.
Kompletnie bezsilna, znów zanosząc się płaczem, osunęłam się nieco w jego ramionach, a jego uścisk znacznie się zacieśnił chroniąc mnie przed upadkiem.
- Przysięgam, że nie mam z tym nic wspólnego - pocierał opiekuńczo moje plecy, podczas, gdy ja postradałam zmysły i zaczęłam pleść bzdury o tym, że muszę natychmiast wracać do domu, bo może to wszystko jest jedną wielką pomyłką i ojciec czeka tam na mnie. Zayn usiłował mnie uspokoić na wszystkie możliwe sposoby i w końcu odprowadził do posiadłości rodziców. Zostawił mnie w moim pokoju, a po chwili wrócił z kubkiem gorącej melisy.
- Napij się. Podobno uspokaja nerwy - powiedział zadziwiająco łagodnie, ale nie miałam głowy do tego żeby zastanawiać się skąd ta nagła zmiana.
Kiedy moja głowa powoli przestawała pulsować, na parterze rozległ się huk. Podskoczyłam ze strachu, a Zayn zmarszczył brwi i podniósł się do pionu i nasłuchiwał.
- Zostań tu. Sprawdzę, co się stało - ruszył w kierunku drzwi, chwytając swoją broń schowaną za paskiem jego spodni.
- Idę z tobą - natychmiast do niego dołączyłam, mimo, że odczuwałam dyskomfort względem pistoletu.
Ostrożnie zeszliśmy po schodach i od razu zauważyliśmy wybitą szybę w salonowym oknie. Na dywanie wśród kawałeczków szkła znajdował się spory kamień z przyczepioną kartką. Podniosłam go dopiero, gdy Zayn oznajmił, że jest bezpiecznie. Rozwinęłam skrawek papieru i odczytałam wiadomość.

` Ostrzegałem, że mu nie odpuszczę. Może chcesz do tatusia dołączyć? Mogę to załatwić. Nawet Zayn cię nie ochroni.`

Zasłoniłam twarz dłońmi i znowu się rozpłakałam.
- Wierzę ci Zayn, ale to się nigdy nie skończy - podałam mu kartkę.
Przeleciał po niej wzrokiem i zgniótł.
- Prędzej sam go zabiję niż pozwolę na to by cię dotknął -warknął.- Na razie zostaniesz u mnie a za kilka dni wyjedziemy. Mnie poszukuje policja, a nie mogę cię zostawić samej - stwierdził.
- Nie mogę wyjechać. Kto zorganizuje pogrzeb? Muszę się tym zająć.. - zaprotestowałam.
- Anastasia może to zrobić. Ze mną będziesz bezpieczna. Robię to dla nas, rozumiesz?- Osłonił moje dłonie swoimi kucając przede mną.
- Rozumiem - westchnęłam.
- Pójdziesz teraz do Any, ja cię spakuje i przyjdę, zgoda?
Przytaknęłam ruchem głowy i wstałam a on razem ze mną. Patrzył mi w oczy przez kilka sekund, po czym złożył na moich ustach czuły pocałunek.
W zaskakującym tempie znalazłam się w domu przyjaciółki. Była zszokowana moją opowieścią i mocno mnie przytuliła. Obiecała, że wszystkim się zajmie, a ja wiedziałam, że mogę na nią liczyć. Pożegnałam się i wyszłam na, zewnątrz aby poczekać na swojego chłopaka. Zamiast niego spotkałam Mike`a, Yasera Malika i kilku obcych osiłków.
- Otrzymałaś naszą wiadomość jak sądzę.. - mruknął Senior.
- Zgnijesz w więzieniu za morderstwo, zobaczysz! - Zarzuciłam mu.
Mike chwycił mnie za nadgarstki bym nie zbliżała się do jego szefa. Z oddali usłyszałam głos Zayna. Podbiegł do nas i wyrwał mnie z silnego uścisku, stawiając za sobą.
- Wybieracie się gdzieś? -Zaśmiał się starszy Malik, spoglądając na torbę, którą trzymał jego syn.
- Nie twoja sprawa - Shadow napiął wszystkie mięśnie i był gotowy do ataku.
Niestety Mike i reszta mieli już plan i szybko obezwładnili Zayna jednym celnym ciosem w głowę, po którym stracił przytomność. Próbowałam krzyczeć, ale jeden z osiłków zasłonił mi usta szmatą, która była czymś nasączona. Nie miałam czasu nawet pomyśleć, co to było, bo zasnęłam.

***

Pierwsze, co zauważyłam po przebudzeniu to, to, że siedziałam na łóżku, do którego byłam przywiązana, a naprzeciw mnie, pod ścianą siedział skrępowany, pobity i nieprzytomny Zayn. Zawołałam go kilka razy na tyle cicho żeby nie wzbudzać podejrzeń. Odetchnęłam z ulgą, gdy się poruszył i otworzył oczy.
- Zayn, wszystko w porządku?
- Tak. Nic ci nie zrobili?
- Tylko uśpili. Ironia losu, co?
- O czym ty mówisz?- Mrugał powiekami by odzyskać ostrość widzenia.
- Poznaliśmy się w takiej samej sytuacji. Z tym, że wtedy ty byłeś szefem - uśmiechnęłam się do niego tak jak lubił.
- Racja, ale teraz naprawdę grozi ci niebezpieczeństwo a ja nic nie mogę zrobić – ze zdenerwowaniem szarpał się ze sznurem, który okalał jego nadgarstki.
- Niall w końcu zorientuje się, że coś jest nie tak. Liczę na to - szepnęłam z nadzieją.
Zayn nie zdążył odpowiedzieć, bo do pomieszczenia wparował jego ojciec wraz z moim koszmarem i jeszcze jednym mięśniakiem.
- Sprzeciwiłeś mi się synu, a dobrze wiesz jak mnie to drażni - oznajmił opierając się o ścianę.- Chciałbym dać ci ostatnią szansę na powrót do korzeni.
- Nigdy w życiu!- Krzyknął wściekle.
- Utrudniasz mi sprawę - pokręcił głową.- Ale doskonale znam twój słaby punkt - skinął na Mike`a, który z zadowoloną miną usiadł przy mnie i położył swoją ohydną, wielką łapę na moim udzie.
Wzdrygnęłam się ze strachu, domyślając się, co planują. Tylko moja krzywda mogła go złamać. Widziałam jak oczy mojego chłopaka ciemnieją i pojawia się w nich furia.
- Nawet nie próbuj gnoju!- Usiłował zerwać swoje więzy.
- Nie ty wydajesz tutaj polecenia - warknął ten drugi osiłek wymierzając mu cios w twarz.
- Im dłużej będziesz odmawiał tym dłużej ona będzie cierpieć. Wybór należy do ciebie - oznajmił chłodno Senior.
Na te słowa Mike przyssał się do mojej szyi jak krwiopijca a jego dłonie z łatwością wsunęły się pod moją koszulkę. Jego dotyk mnie palił, ale starałam się nie płakać. Drżałam, ale nie z rozkoszy. Bardziej z przerażenia i obrzydzenia. Wierciłam się niespokojnie, chcąc utrudnić mu dostęp do najbardziej intymnych stref mojego ciała. Załzawionymi oczami zerknęłam na Zayna. Jego mięśnie były napięte. Przeczuwałam, że gdyby nie był związany to zabiłby go gołymi rękami.

- Tylko ty możesz ją uratować synu. Decyduj - prowokacyjnie patrzył brunetowi w oczy.

_________________________________________________________
 Witam.
Ten rozdział dodaję na szybko, bo mam problemy ze swoim laptopem i nie wiem kiedy będę mogła wstawić coś nowego. Oby to nie było nic poważnego. :)
Wasze komentarze zachwycają jakością, ale nie ilością i nie rozumiem dlaczego. Mam nadzieję, że się to zmieni :)
Całuję <3
ASK

5 komentarzy:

  1. Ten rozdział totalnie rozłożył mnie na łopatki. Kiedy Emily dostała wezwanie na komisariat, wiedziałam, że to nie mogło się dobrze skończyć. Ale nie sądziłam, że znaleźli ciało jej ojca. Głęboko wierzyłam, że mężczyzna przeżyje i jeszcze jakoś się wszystko ułoży. Ale niestety, Senior zgotował dla niego zupełnie inny los. Jest podłym draniem, który od razu rzucił podejrzenia na swojego syna. Byłam pewna, że Zayn nie miał z tym nic wspólnego. Jest jaki jest, ale nigdy nie byłby w stanie celowo skrzywdzić Ems.
    Nie wiem, czy ucieczka okazałaby się dobrym pomysłem, ale niestety się tego nie dowiemy. Ojciec Zayna jak zawsze o wszystkim pomyślał i nawet nie dba o to, że krzywdzi własnego syna. Jest po prostu chory psychicznie i powinno zamknąć się w go w więzieniu do końca życia. Aż boję się pomyśleć, co jeszcze mogłoby przyjść mu do głowy. Mike był ciosem poniżej pasa. Zayn aż się cały gotował i wierzę, że mógłby zrobić komuś krzywdę, gdyby tylko miał wolne ręce. Senior nim manipuluje, by znów pozyskać do w swoich szeregach. Jestem totalnie zmieszana, ale mam ogromną nadzieję, że Malik się zgodzi. Później jakoś się z tego wszystkiego wywinie, wierzę w to. Ale teraz najważniejsze jest to, by ten bydlak przestał dotykać Emily.
    Robi się coraz straszniej w tym opowiadaniu, powiem Ci. Jestem ogromnie ciekawa tego, co wydarzy się dalej. Dużo weny! Pozdrawiam x

    OdpowiedzUsuń
  2. Kompletnie mnie rozwaliłaś tym rozdziałem i chyba nie wiem, co powiedzieć. Tyle się działo, że czasem aż się gubiłam, poza tym nadal jestem w ogromnym szoku po tym, jak potoczyły się kolejne wydarzenia. Przede wszystkim absolutnie nie brałam pod uwagę opcji, że ojciec Emily może nie żyć. Podejrzewałam, że Malik senior go przetrzymuje, jednak oszukiwałam się, na dodatek bardzo skutecznie, że wkrótce mężczyzna wróci do domu, może w okropnym stanie, ale jednak żywy. Scena rozpoznania złamała mi serce, nawet nie potrafię sobie wyobrazić, jak musiała się w tamtej chwili czuć Em... Jeszcze te podejrzenia policji. Że niby Zayn to zrobił?! Ani przez ułamek sekundy w to nie wierzyłam! Główna bohaterka mogła mieć wątpliwości w takim stanie, więc to rozumiem, jednak ja nie posądziłabym go o nic w tej sprawie. Pewnie ten jego ojczulek pokierował wszystkim tak, by wszelkie podejrzenia padły na syna... Zayn próbuje się odciąć od własnego ojca, co zapewne tamtemu się nie podoba, stąd to całe zamieszanie. Tylko dlaczego muszą cierpieć za to niewinni ludzie? Wiadomość przesłana za pośrednictwem tego liściku rozjaśniła całą sytuację, utwierdziłam się w przekonaniu, że moje przypuszczenia były słuszne. Niestety Emily i Zayn popełnili błąd: powinni od razu zawiadomiśc policję. Dzięki tej przesłanej kartce i ich zeznaniom Zayn zostałby oczyszczony ze wszystkich zarzutów, nie musiałby uciekać przed ewentualnym aresztem. Niestety w emocjach postanowili uciekać i weszli prosto w ramiona swoich wrogów... Ostatni fragment już w ogóle zbił mnie z nóg. Jak można być takim okrutnym wobec własnego dziecka?! Czy ten facet nie ma żadnych uczuć?! Oczywiście jestem pewna, że Zayn nie zniesie widoku cierpienia ukochanej dziewczyny i zgodzi się na wszystko, co mu każą, byleby tylko Emily była bezpieczna... A oni mogą ją skrzywdzić tak czy siak. Co za impas ;/
    Jestem bardzo ciekawa, co wydarzy się dalej. Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć, kochana!
    Tak jak obiecałam - nadrobiłam zaległości. Lepiej późno niż wcale, prawda?
    Miałam kilka rozdziałów do przeczytania, jednak jakimś cudem zajęło mi to dosłownie chwilę. Nim się obejrzałam byłam już przy siedemnastce.
    Oczywiście, powinnam Cię zamordować za spojlerowanie, bo niestety czytając ostatnie kilka rozdziałów dobrze wiedziałam, że lada moment będziemy musieli się pożegnać z ojcem głównej bohaterki, no ale.
    Ostatni rozdział był dla mnie swojego rodzaju niespodzianką. Podoba mi się fakt, że tak jakby wróciliśmy do punktu wyjścia. Znowu jest porwanie. Niestety, jak to trafnie zauważyła Em, Zayn już nie pociąga za sznurki. Pozostaje więc mieć nadzieję, że zjawi się superbohater Niall i wszystkich uratuje. Albo ewentualnie Malik coś wymyśli. Być może się podda, by uratować swoją dziewczynę (bo, jakby nie patrzeć, chyba znów są razem, prawda?).
    Pozostaje mi cierpliwie czekać. Mam nadzieję, że już niedługo dodasz nowy rozdział i dowiemy się, co postanowił mój wspaniały (i niezwykle gorący) Zayn Malik.

    Pozdrawiam ciepło i wysyłam mnóstwo buziaków! ♥
    Charlie

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć kochana, przepraszam za tak duże opóźnienie, ale uprzedzam, że teraz niestety tak już będzie, że przychodzę z komentarzem dosyć późno. Powodem nie jest nic innego jak trzecia klasa technikum.. Mam nadzieję, że mnie zrozumiesz i nie będziesz się złośic. Spokojnie, komentarz zawsze zostawię pod rozdziałem :*

    Właśnie co do rozdziału..
    Jestem załamana. Nie mogę uwierzyć, że Senior Malik zabił ojca Emily! Matko co za bezduszny idiota z niego. Zabrał jej najważniejszą osobę w życiu. To jest naprawdę przerażające, co on potrafi zrobić. Jest naprawdę nie obliczalny!

    Od samego początku wiedziałam, że Zayn nie jest sprawcą tej katastrofy. Nie mógłby zrobić tego swojej dziedzinie. To byłoby niedorzeczne!

    Cholernie jest mi szkoda dziewczyny, ale wierzę, że jakoś sobie poradzi. Zayn jej na pewno pomoże przetrwać te ciężkie chwile. Dobrze, że jest przy niej.

    Kolejnym niebezpieczeństwem jest Mike.. Czuję, że on będzie już bliski zgwałcenia Em, ale w ostatniej chwili Shadow mu przeszkodzi. Miejmy taką nadzieję.

    Czekam na next i życzę mnóstwo weny <3

    Kocham, @youmakememad96 .xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Och, fajnie, że policja czasem się przydaje, ale w takim momentach jak ten działa mi tylko na nerwy. Nie podoba mi się, że uważają, iż to Zayn zabił ojca dziewczyny. Cieszę się, że Emily mu uwierzyła, oraz że znalazła w nim oparcie. To musiało być dla niej strasznie ciężkie. Nawet nie wyobrażam sobie, jaki to musi być ból, kiedy człowiek dowiaduje się o stracie swojego rodzica. Wiem jednak, że Em jest silną osobą i poradzi sobie z tym, prawda?
    Ojciec Zayna jest po prostu bezczelny i gdybym tylko mogła, sama zabiłabym go gołymi rękoma. Jak można być aż tak złym człowiekiem?! Z zimną krwią pozwala na zrobienie krzywdy swojemu dziecku, do tego zamyka go związanego i szantażuje. Och Zayn, błagam, nie przyłączaj się do niego. Proszęproszęproszę. Wiem, że Emily grozi niebezpieczeństwo, ale na pewno uda się to rozwiązać. Proszęproszęproszę. Po prostu jestem pewna, że nic dobrego by z tego nie wyszło.
    Normalnie jestem wściekła. Na starego Malika, na posranego Mike'a jeszcze bardziej. Niech on trzyma te swoje obrzydliwe łapska z daleka, do cholery jasnej!
    Ugh, czym prędzej muszę znać ciąg dalszy. Mam nadzieję, że nowy rozdział pojawi się jak najszybciej. Życzę więc dużo weny kochana x

    Ps: U mnie na blogu pojawił się nowy rozdział, serdecznie zapraszam ;) {boundaries-of-darkness}

    OdpowiedzUsuń