- Zostaw ją
w spokoju Mike! Przysięgam, że cię zabiję! - Krzyczał tak, że frustracja wręcz
wylewała się z niego.
- Chętnie
zabawię się z twoją małą zdzirą. Będzie błagać o więcej - wysyczał przez
zaciśnięte zęby i zabrał się za odpinanie swojego paska.
Krzyknęłam
rozpaczliwie, gdy boleśnie pociągnął mnie za włosy. Bałam się, że nie przeżyję
tego, co ma zamiar mi zrobić, a jednocześnie nie chciałam żeby Zayn był
zmuszony do poddania się.
- Dobrze!
Zrobię co chcecie tylko ją zostawcie! - Widać było po nim desperację i to, że
złość na byłego współpracownika dosłownie w nim kipiała.
W myślach
dziękowałam mu za to, chociaż nie byłam pewna, co do zadania, które będzie miał
wykonać. Wiedziałam, że naprawdę zrobi wszystko abym była bezpieczna.
Yaser
warknął na Mike`a a ten niechętnie odpuścił i wyszedł, mrucząc coś pod nosem.
- Masz
jeszcze trochę rozsądku - zaśmiał się pomagając mu wstać.- Twoja piękna
zostanie tu z Dannym żeby głupoty nie przychodziły ci do głowy a my sobie
porozmawiamy - rozwiązał go, na co Zayn od razu usiadł na łóżku i mocno mnie
przytulił.
- Dosyć tych
czułości. Interesy czekają - rzekł poirytowany senior.
- Nie martw
się. Wyjedziemy stąd - szepnął mi wprost do ucha i oddalił się wraz z ojcem.
Z Dannym
spędziłam kilka godzin. Stał przy oknie i w ogóle się nie odzywał. Zastanawiałam
czego oczekują od mojego chłopaka. On nie chciał już być częścią gangsterskiego
świata. Powiedział mi to, a ja mu wierzyłam. Powtarzał, że jest w stanie się
zmienić, właśnie dla mnie.
Gdy zaczęło
się ściemniać, w pokoju zjawili się nieoczekiwanie Louis i Niall. Wewnętrznie
ucieszyłam się na ich widok, ale starałam się tego nie okazywać, aby nie
sprowadzić na nich kłopotów. Blondyn wygonił Dana mówiąc, że jest potrzebny na
dole i zostaliśmy we troje.
- Co wy
tutaj robicie?- Wydusiłam ze zdziwieniem, patrząc na nich załzawionymi oczami.
- Zayn nas
wezwał. On pojechał z ojcem na akcję a nam kazał cię stąd zabrać i przygotować
wasz wyjazd - wyjaśnił szybko Horan obejmując mnie, po czym z łatwością uniósł
moje drobne ciało.- Zamknij oczy i nic nie mów - poprosił.
- Zaufaj
nam, po prostu udawaj martwą – dodał szorstko Lou.
Przełknęłam
głośno ślinę obawiając się dalszego ciągu tego koszmaru. Dokładnie wykonałam
ich polecenia. Niall szedł równo i spokojnie jakby nie czuł mojego ciężaru.
- A ty co z
nią robisz? - Usłyszałam głos Mike`a i z całych sił powstrzymywałam drżenie
wszystkich kończyn. Reakcja moje organizmu na tego osobnika była w takich
okolicznościach bardzo naturalna.
- Szef kazał
ją wykończyć i pozbyć się ciała – mruknął chłodno Nialler.
- Udusiłem
ją. Cicha i bezbolesna śmierć - odezwał się Tommo, beztroskim tonem.
- Wynieście
ją zanim zacznie śmierdzieć - pogardliwy ton Danny`ego sprawił, że ledwo
stłumiłam odruch wymiotny.
- A mogłem
ją mieć – westchnął z udawanym żalem Mike.
Bez
większych problemów wydostaliśmy się na zewnątrz, przynajmniej tak myślałam, bo
poczułam na policzkach powiew wiatry. Niall mógł swobodnie umieścić mnie na
tylnym siedzeniu swojego auta.
- Na razie
leż - przykrył mnie kocem i po chwili jechaliśmy ulicami Londynu.
Dopiero, gdy
po jakimś czasie się zatrzymaliśmy, pozwolił mi się podnieść. Uwolnił moje
dłonie i nogi z więzów, uśmiechając się łagodnie. Mój dobry Nialler wrócił.
- Zaynowi
nic nie będzie? - Zaniepokoiłam się stając niepewnie na miękkich jeszcze nogach
przed kamienicą, w której mieszkał Louis.
- Poradzi
sobie. Niedługo do nas dołączy, chodź - obaj chwycili mnie pod ramiona i
zaprowadzili do mieszkania Tommo na poddaszu.
Lou
poczęstował mnie porcją wczorajszej chińszczyzny, a Horan rozłożył na stole
swojego laptopa i zaczął w nim szperać, robiąc przy tym zamyśloną i skupioną
minę.
- Masz
wybrać miejsce, do którego pojedziecie. Na razie w kraju, bo nie wypuszczą was
za granicę - oznajmił przysuwając się do mnie.
Obejrzałam
kilka ofert. Biorąc pod uwagę ich sugestie wybrałam małe miasteczko Clevedon na
zachodnim wybrzeżu Anglii.
Chłopcy pogratulowali mi wyboru i poprosili
abym się trochę przespała, bo podróż będzie celowo kręta i wydłużona by nikt
nie mógł nas śledzić. Gdy ułożyłam się na łóżku Louisa, mimochodem
przypomniałam sobie żenującą próbę pocałowania go. Na stoliku obok spostrzegłam
zdjęcie Any, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że myśli o niej poważnie,
chociaż znając ją to pewnie sama je tutaj umieściła. No, ale nie schował go, a
to się liczyło.
Przez
dłuższy czas nie mogłam zasnąć. Mój umysł był przeciążony ostatnimi
wydarzeniami. Zamiast uciekać przed bandytami, którzy na pewno tak łatwo nam
nie odpuszczą i chronić Zayna przed aresztowaniem, powinnam przygotowywać
pogrzeb taty. Nawet nie mam czasu by spokojnie przeżyć żałobę, a dla psychiki
jest to niezwykle ważne. Czułam się tak jakbym zostawiała mojego ojca na pastwę
losu. W zasadzie powinnam się skupić na żywych, a nie martwych, ale straciłam
jedyną osobę, która była mi tak bliska. Rozdzierający smutek ogarnął mnie
dopiero teraz, kiedy zostałam sama z własnymi myślami. Wspomnienia chwil
spędzonych z tatą wracały za każdym razem, gdy przymknęłam oczy. Po cichu uroniłam
kilka pojedynczych łez i zacisnęłam powieki by móc się, choć trochę przespać.
Kiedyś musiałam dać swojemu organizmowi odpocząć, prawda?
~*~
Mój pierwszy
od dawna, tak głęboki sen, przerwały mi hałasy dobiegające z kuchni. Dyskretnie
podniosłam się do pozycji siedzącej i poprawiając włosy dostrzegłam Zayna, Louisa
i Nialla mówiących coś nerwowo szeptem.
- Nareszcie
jesteś – dałam im znać o tym, że już nie śpię i zerwałam się na równe nogi.
- Nie
podchodź, muszę się umyć – brunet cofnął się o krok, starając się schować ręce.
- Coś się
stało?- Przyjrzałam mu się i dopiero wtedy zauważyłam krew na jego dłoniach i
koszulce.- Powiedz, że to nie twoja krew… - poprosiłam.
- Nie. Nie
moja – odparł.
- W takim
razie czyja?- Skanowałam go wzrokiem i powoli domyślałam się, o co mogło
chodzić.- Ojciec kazał ci kogoś zabić, prawda?-
Tym razem to ja się cofnęłam z przerażeniem wymalowanym na twarzy.
- Emily, to
nie tak jak ci się wydaje – zaczął się tłumaczyć.
- Przestań!
Obiecałeś!- Wykonałam jeszcze kilka kroków i trafiłam na ścianę, a on podszedł
do mnie najbliżej jak mógł.
- Skarbie… -
uniósł zakrwawioną dłoń w stronę mojego policzka, zapominając o tym, w jakim
stanie jest.
- Nie
dotykaj mnie – warknęłam i wydostałam się spomiędzy ściany i jego ciała.
- Zrozum, że
wcale tego nie chciałem – mówił wodząc za mną wzrokiem.- Musiałem.
- Gdybyś nie
chciał to byś tego nie zrobił – schowałam się za plecami, Lou i Nialla.
- Zayn, weź
prysznic. Pogadacie później – odezwał się Tommo, a chłopak faktycznie odpuścił
i wyszedł, co nie było w stylu tego buntownika.
- W
porządku?- Spytał blondyn, odwracając się do mnie.
- Nic nie
jest w porządku – mruknęłam.- Gdyby nie to, że kocham tego kretyna, to olałabym
to wszystko – usiadłam przy stole znajdującym się na samym środku niewielkiego
mieszkania i oparłam podbródek na dłoniach.
- Nie martw
się pogrzebem. Pomogę Anastasii, ale podejrzewam, że nie dostaniemy pozwolenia
na jego odprawienie przez przynajmniej miesiąc, może nawet dwa – poczułam
dłonie Louisa na swoich ramionach.
- I właśnie
o to chodzi. Za dużo śmierci jest wokół mnie, a on w ogóle mi nie pomaga –
łkałam, chociaż nie miałam już siły płakać.
- Będzie
dobrze. Tylko wyjedźcie stąd jak najszybciej. Musisz dbać o swoje
bezpieczeństwo. Nie chcę żeby coś ci się stało - wyznał Niall, patrząc mi
prosto w oczy.
- Wiem -
pokiwałam głową ze zrozumieniem, obejmując go czule.
- Możemy
jechać - niezadowolony ton Malika sprawił, że prawie odskoczyłam od blondyna.
Chłopcy
zamienili ze sobą jeszcze kilka słów, po czym brunet chwycił nasze dwie nieduże
torby i puścił mnie przodem. Wynajęte auto stało pod blokiem, ale Zayn nie
pozwolił mi do niego od razu wsiąść. Przyparł mnie swoim ciałem do maski
samochodu i zmusił do patrzenia sobie w oczy.
- Wiem, że
cierpisz. Wiem, że przyczyniłem się do tego cierpienia. Proszę tylko o jedno.
Pozwól się chronić - brzmiał zupełnie inaczej niż zwykle.
- Boję się
ciebie. Zabiłeś człowieka - oddychałam coraz bardziej niespokojnie, strach
krążył w moich żyłach, bo wyobrażałam sobie jak krzywdził inną osobę.
- Zrobiłem
to żeby mnie puścili. Żeby ciebie zostawili w spokoju. Nie miałem innego wyboru
- był zdenerwowany, jego szczęka się zacisnęła a palce miażdżyły moje biodro.
- Chcę być w
końcu szczęśliwa i bezpieczna. Mam nadzieję, że przy tobie tak się poczuję –
westchnęłam z rezygnacją, wyszarpnęłam mu się i wsiadłam do auta.
Do Clevedon
jechaliśmy kilka godzin, Zayn przejeżdżał przez różne miejscowości tak, aby
mieć pewność, że nikt za nami nie jedzie. Całą drogę nie odzywaliśmy się ani
słowem, chociaż jego dłoń, co rusz lądowała na moim kolanie. Wiedziałam, że
czuję się winny, ale nie potrafiłam znieść myśli, że stał się taki jak jego
ojciec. Posunął się do morderstwa, więc nie miałam pewności czy nie zaszły w
nim nieodwracalne zmiany. Do tej pory nie zajmował się takimi poważnymi
przestępstwami. Chyba. Nigdy mi o tym nie opowiadał, a i ja nie chciałam
wiedzieć.
W końcu
minęliśmy tablicę z nazwą naszego celu. Miasteczko wyglądało na prowincjonalne,
wszystkie domy miały wiktoriański styl. Na podwórkach biegały dzieci, wszędzie
było słychać szczekanie psów. Piękna okolica gdyby nie to, że nie jestem tu na
wakacjach.
Zajechaliśmy
pod niewielki domek z zaniedbanym ogrodem, prawie na końcu drogi. Zanim
wysiedliśmy, Malik chwycił mnie za dłoń i wsunął mi na palec obrączkę.
Spojrzałam na niego z kompletnym brakiem zrozumienia jego gestu.
- Tutaj nazywasz
się Anne Blake, jesteśmy świeżo po ślubie – wyjaśnił krótko.
- Zatem ty
jesteś… ?- Dopytywałam o szczegóły.
- Robert
Blake. Nie możemy wzbudzać podejrzeń, rozumiesz? Chętnie rozmawiamy z
sąsiadami, jak normalni nowożeńcy, ale nie opowiadamy za dużo żeby nie pogubić
się w kłamstwach. To dla naszego bezpieczeństwa – wciąż trzymał moje dłonie.
- Jasne, Rob
– wysiadłam i poczekałam aż on zrobi to samo.
W tamtej
chwili postanowiłam rozpocząć współpracę z Zaynem. Musiałam myśleć
przyszłościowo. W końcu chciałam uwolnić się od bandytów, odzyskać swój dom i
może mieć własną rodzinę? Zależało mi na tym, więc musiałam przestać złościć
się na swojego chłopaka.
Kiedy brunet
zabierał nasze rzeczy z bagażnika, na sąsiednim podwórku pojawiła się jakaś
kobieta. Przyglądała się nam z uwagą, więc pomachałam jej uśmiechając się
sztucznie i pocałowałam chłopaka w usta.
- Emily?-
Spojrzał na mnie z zaskoczeniem.
- Nie będę
się opierać mężowi – szepnęłam.- Będzie, co ma być. Taty już nie ma, ale wiem,
że chciałby żebym zadbała o siebie – poczekałam aż tym razem on mnie pocałuje i
weszłam do domu.
Rozejrzałam
się po zakurzonym wnętrzu i uśmiechnęłam się do siebie. Musiałam przyznać, że
było tu naprawdę ładnie. Mieliśmy tu spędzić tylko dwa góra trzy tygodnie, ale
mogłabym pokochać to miejsce.
- Kochanie –
odwróciłam się na dźwięk jego głosu.- Wciąż zastanawiam się, jak ze mną wytrzymujesz.
- Cóż… To
się chyba nazywa miłość – wtuliłam się w niego jak w pluszowego misia.
- To, co ty
na to żebyśmy skonsumowali ją w naszej nowej, małżeńskiej sypialni – gdy
uniosłam wzrok, dostrzegłam diabelski błysk w jego oku.
Jednym
ruchem porwał mnie w ramiona i pognał na piętro. Wpadł na oślep do pierwszego
lepszego pokoju i prawie rzucił mnie na łóżko. Pyłki kurzu od razu uniosły się
w powietrze, przez co musiałam odkaszlnąć by się nie udusić.
Intymny
nastrój wrócił niemal natychmiast w momencie zetknięcia się jego chłodnej,
szorstkiej dłoni z moją rozgrzaną, delikatną skórą. W pośpiechu zrzuciliśmy z
siebie ubrania, chcąc dać upust tłumionym do tej pory namiętnościom. Za każdym
razem, gdy czułam jego miękkie, wilgotne usta w zagłębieniu pomiędzy szyją a
obojczykiem, prężyłam się pod nim jak rozpieszczana kotka, wydając z krtani
pełne pasji jęki. Wcześniej nie zdawałam sobie sprawy z tego jak bardzo może mi
brakować jego umięśnionego ciała i rozpalającego dotyku. Skupiałam się na
emocjach w naszym związku, nie dostrzegając, że przyjemność, którą odczuwam
przy naszych igraszkach jest równie ważna i potrzebna. Łapczywe pocałunki
chłopaka opuściły moje usta oraz okolice szyi. Teraz czułam je na wrażliwej
skórze brzucha. Bez wyczucia zaciskałam palce na jego włosach bądź silnych
ramionach, wiedząc, że w takich momentach nie zwraca na to uwagi.
- Jestem za
tym żeby pobyt w każdym nowym miejscu, rozpoczynać właśnie tak – usłyszałam
jego zachrypnięty szept tuż przy moim uchu.
- Nie gadaj
tyle Malik tylko działaj – zaśmiałam się, rzucając mu wyzwanie.
Podjął je
niemal natychmiast i zmierzył się z tym zadaniem tak, że tamtego dnia
kilkakrotnie szybowałam w chmurach za sprawą swojego mężczyzny.
__________________________________________________________
Cześć robaczki! <3
Wracam z nowym rozdziałem i małym opóźnieniem, ale póki co muszę korzystać z laptopa mojej mamy i trochę się to przeciąga.
Z tego, co widziałam po ostatnich komentarzach, zostałyście rozwalone zdarzeniami z poprzedniego odcinka. Przyznam, że zależało mi na takim efekcie, bo chcę żeby ta historia wzbudzała jak najwięcej skrajnych emocji. Życie Emily i Zayna w najbliższym czasie nie będzie łatwe, zbliżamy się do odcinków, które najlepiej mi się pisało. I jestem ogromnie ciekawa jak na nie zareagujecie :)
Dzisiaj pojawi się również odcinek na Hooker więc zapraszam serdecznie do komentowania obu blogów.
W razie pytań przekierowuję na ASK.FM
Całuję <3
__________________________________________________________
Cześć robaczki! <3
Wracam z nowym rozdziałem i małym opóźnieniem, ale póki co muszę korzystać z laptopa mojej mamy i trochę się to przeciąga.
Z tego, co widziałam po ostatnich komentarzach, zostałyście rozwalone zdarzeniami z poprzedniego odcinka. Przyznam, że zależało mi na takim efekcie, bo chcę żeby ta historia wzbudzała jak najwięcej skrajnych emocji. Życie Emily i Zayna w najbliższym czasie nie będzie łatwe, zbliżamy się do odcinków, które najlepiej mi się pisało. I jestem ogromnie ciekawa jak na nie zareagujecie :)
Dzisiaj pojawi się również odcinek na Hooker więc zapraszam serdecznie do komentowania obu blogów.
W razie pytań przekierowuję na ASK.FM
Całuję <3
Stało się dokładnie tak, jak przewidywałam - Zayn w końcu dał za wygraną i przestał opierać się ojcu, byleby tylko ochronić Emily. Nie dziwię się jego decyzji, pewnie każdy, komu zależałoby na drugiej osobie, postąpiłby tak samo, mimo to obawiałam się, do czego zostanie zmuszony przez Yasera. Na tę krótką chwilę odetchnęłam z ulgą, bo Em była bezpieczna, jednak i tak patrzyłam z niepokojem w przyszłość.
OdpowiedzUsuńKiedy pojawili się Niall i Louis, poczułam najprawdziwszą, autentyczną ulgę. Wiedziałam, że wyciągną Emily z tego obskurnego miejsca w taki sposób, że nikt się nie domyśli prawdy. Teraz Yaser i jego ludzie będą myśleli, że Mint nie żyje, co w gruncie rzeczy wiele ułatwi. Jak dobrze, że obaj zachowali zimną krew i bez większych problemów wykiwali zarówno Mike'a, jak i Danny'ego. Chociaż sytuacja Emily nieco się poprawiła, i tak bardzo jej współczułam. Taka prawda, że nie dostała nawet najmniejszej szansy na to, by w spokoju zmierzyć się ze stratą ojca. Ledwie umarł, a ona sama musiała uciekać, nie mogąc sobie nawet pozwolić na zorganizowanie mu pogrzebu. Louis i Ana z pewnością wszystkiego dopilnują, ale to nie to samo. Oby tylko ona i Zayn byli bezpieczni...
Jestem w absolutnym szoku na wieść o tym, do czego Malik został zmuszony. Od razu się domyśliłam, że ta krew na jego rękach nie należy do niego, tylko do kogoś, komu najprawdopodobniej odebrał życie. Ciężko mi znieść tą myśl. Ciężko mi wyobrazić sobie tego Zayna, który tak się zmienił w ciągu ostatnich tygodni, bo otworzył serce na miłość, jak kogoś zabija, a znając Yasera mogła to być nawet niewinna osoba. Wiem, że Malik nie miał lepszego wyjścia, jednak nie potrafię się z tym do końca pogodzić i całkowicie rozumiem tutaj reakcję Emily. I tak się dziwię, że później tak szybko zaakceptowała obecny stan rzeczy i pozwoliła sobie nawet na zapomnienie w ramionach chłopaka, ale w sumie kto w jej sytuacji nie chciałby choć na chwilę oddalić od siebie problemy. Obojgu udało się wyjechać, są na dobrej drodze, by wyjść z tego cało, więc mam nadzieję, że wkrótce wrócą na "stare śmieci", ale bez Yasera i jego zwolenników na karku.
Bardzo ciekawy rozdział, czekam na ciąg dalszy <3
Mocno trzymałam kciuki i wierzyłam, że Malik nie pozwoli, by ktoś skrzywdził Emily. Ucieszyłam się więc, że zaprotestował i przystał na warunki. Domyślałam się, że jego zadanie z pewnością będzie ciężkie, ale o tym później. Kiedy do akcji wkroczyli Niall i Louis wiedziałam, że sytuacja została opanowana. Na nich można liczyć bez względu na wszystko i właśnie tym zachowaniem i pomocą po raz kolejny to udowodnili. Świetne zagranie z fałszywą śmiercią i naprawdę dziwię się, że Mike tak łatwo dał się nabrać. No ale w końcu to kompletny kretyn, nie ma się co dziwić.
OdpowiedzUsuńMożna się było spodziewać, że to zadanie dla Malika nie będzie łatwe, jak już wcześniej wspomniałam, ale nie sądziłam, że chłopak posunie się do morderstwa. Z jednej strony cały czas myślał o Emily i o tym, żeby go wypuścili, a właśnie to zabójstwo było mu do tego potrzebne. Ale z drugiej strony... nie wiem, może mógł pomyśleć nad jakąś ucieczką? Zabił. To na pewno w jakiś sposób zostanie w jego psychice i kto wie, czy nie namiesza mu w głowie. Mam nadzieję, że nie. Rozumiem początkową reakcję Emily, sama byłabym w szoku. Ale kompletnie nie popieram, że tak łatwo się z tym pogodziła... Ta dziewczyna zaskakuje mnie za każdym razem :o Potem jak gdyby nigdy nic oddała mu się i o wszystkim zapomniała. No jest to jakiś sposób na problemy, ale nie można przecież pomijać faktu, że Malik zabił człowieka. Teraz chyba dopiero nadejdą porządne kłopoty.
Czekam na rozdział kolejny, dużo weny. Pozdrawiam! x
Piszę komentarz do tego rozdziału już drugi raz. Mam nadzieję, że przynajmniej teraz mi się uda go opublikować (jakoś nie chcę sprawdzać zasady "do trzech razy sztuka" ;p).
OdpowiedzUsuńKochana moja, kompletnie mnie zaskoczyłaś. Myślałam, że ta akcja porwania będzie trwała troszeczkę dłużej. No wiesz, trochę tortur i tym podobnych spraw. I choć nie byłabym pewnie zachwycona, czytając o tym, jak kaleczą mojego Zayna, to właśnie tak wyobrażałam sobie następny rozdział. Ale nic podobnego się nie wydarzyło. Malik odpuścił prawie że od razu. I na swój sposób było to po prostu urocze.
Coś czułam, że Horanek przybędzie na pomoc. Tyle że o Louisie jakoś kompletnie zapomniałam. Ich akcja ratunkowa bardzo mi się spodobała. Nieźle to wykombinowali. Moje kochane, pomysłowe chłopaki. :D
A potem przyszedł czas na kolejne zaskoczenie. Malik kogoś zamordował. Nieźle, nieźle... Aż zrobiło mi się gorąco.
Rozdział zakończyłaś takim małym "happy end'em", co oczywiście bardzo mi się spodobało. Co prawda, byłam w lekkim szoku, czytając, że Em zostawia wszystko i wyjeżdża z Zaynem. Ale z drugiej strony straciła rodzinę, więc może lepiej dla niej będzie, jeśli zacznie życie od nowa, w innym, miejscu. I przede wszystkim - miejscu, gdzie choć na jakiś czas będą bezpieczni.
Dziękuję za ten rozdział, kochana. Z wielką niecierpliwością czekam na następny. Mam nadzieję, że pojawi się prędko.
(Przepraszam za wszelkie błędy w komentarzu, ale tuż obok siedzi mój brat i mnie pogania, bo potrzebuje odzyskać swój komputer...)
Pozdrawiam i całuję,
Charlie
Wiedziałam, że gdy Zayn zgodzi się na warunki swojego ojca psychola, nic dobrego z tego nie wyjdzie. Ale przynajmniej Emily nie stała się krzywda i ten zboczony popapraniec musiał odpuścić. Ugh, naprawdę, gdybym tylko mogła powyrywać im nogi z dupy i może jeszcze milion innych tortur...
OdpowiedzUsuńW sumie nie wierzę, że te dwa dupki tak łatwo nabrały się na to, że Emily została uduszona. Ale najważniejsze, że Louisowi i Niallowi udało się ją wyprowadzić i bezpiecznie zawieźć do domu.
Chociaż muszę przyznać, że trochę się zdenerwowałam na Em, kiedy Zayn wrócił. Ja rozumiem, że mogła być zła, że chłopak kogoś zabił, ale no... nie miał innego wyboru, prawda? Zrobił to żeby jej nie stała się krzywda, żeby nie została zgwałcona przez tamtego idiotę. Więc powinna o tym pomyśleć, a nie od razu robić mu wyrzuty. To dla niego też musiało być trudne.
Cieszę się jednak, że udało im się wyjechać. Mam nadzieję, że ten czas który tam zostaną wystarczy, żeby coś się zmieniło i w końcu będą mogli wrócić do domu. W sumie to trochę zabawne, że muszą udawać małżeństwo, ale to chyba dobry pomysł. I jejku, podoba mi się ta chemia między nimi, naprawdę.
No cóż, czekam na następny i życzę dużo weny kochana! x
OdpowiedzUsuńWitaj!
Rozdział po prostu wow!
Dobrze, że Zayn się poddał to pokazało jak ważną osobą jest dla niego Emily. Liczy się dla niego jej szczęście, co oczywiście bardzo mnie cieszy. Gdyby się nie poddał to nawet nie chcę myśleć co by ten Mike jej zrobił..
Masz u mnie plusa, Shadow.
Super, że Louis i Niall pomogli jej się stamtąd wydostać i ogólnie, że pomagają.
W sumie to rozumiem postawę Em co do Zayn'a - zabił człowieka, który tak samo jak on miał prawo do życia.
Nowe tożsamości? Może być naprawdę ciekawie!
Uwielbiam kiedy są oboje tacy kochani!
Oby wszystko było dobrze, ale wiem, że prawdopodobnie nie będzie, bo senior Malik tak łatwo nie odpuści synowi..
Czekam na next!
Kocham, @youmakememad96 .xx
Naprawdę świetny rozdział :) Kojarzy mi się z filmami akcji lub kryminalnymi. Ta końcowa scena nie pasowała mi ze względu na to, że jeszcze niedawno wyznała, iż się go boi, ale w końcu są razem :p Daj znać kiedy pojawi się kolejny :) Zajrzyj do mnie :*
OdpowiedzUsuńhttp://korean-brother.blogspot.com/p/prolog.html
Czekam na the hooker jak i marked ♡♡♡
OdpowiedzUsuńKocham obydwa i obydwa sprawiają mi wiele wrażeń : )))