Dedykuję Charlie. Za promienny uśmiech, za rozmowy na Skype, cierpliwość i czas, który poświęcamy na nasz wspólny projekt. Dziękuję :*
Popołudnie
z Louisem upływało spokojnie i wesoło. Nie narzekał już na ból nogi, leki
działały odpowiednio. Czułam się jednak nieswojo, kiedy sama musiałam
przeszukiwać szafki i jego lodówkę, bo poprosił żebym przyniosła jakieś chrupki
i coś do picia. To dziwne myszkować po mieszkaniu prawie obcej osoby.
Szybko
znalazłam to, czego szukałam i już miałam do niego wracać, gdy dokonałam
szokującego odkrycia. Po jednej z półek poruszałam się po omacku, ponieważ mój
wzrost nie pozwalał na swobodne obejrzenie jej zawartości, aż w końcu trafiłam
na coś zimnego. Pociągnęłam przedmiot w swoją stronę. Ku mojemu przerażeniu
okazało się, że Lou trzyma tam niewielki pistolet. Pisnęłam cichutko i
odłożyłam go na miejsce. Przez moją głowę natychmiast przeszło tysiące okropnych
wizji i myśli. Nie potrafiłam zrozumieć, po co mu broń w mieszkaniu. Czyżby
pomimo moich nadziei, jednak był związany ze światem przestępczym? Zaufałam mu
zbyt szybko? Chyba nie jestem aż tak naiwna. Wzięłam głęboki oddech, chwyciłam
za miskę z chipsami oraz sok i wróciłam do chłopaka. Siedziałam przy nim
bardziej spięta niż na początku i w końcu to zauważył.
-
Em, wszystko w porządku?- Spojrzał na mnie w taki sposób jakby usiłował
prześwietlić mnie na wylot.
Dłonie
zaczęły mi się pocić, więc splotłam palce ze sobą. Przygryzłam nerwowo dolną
wargę, starając się nie patrzeć mu w oczy.
-
Powiedz, o co chodzi – przysunął się bliżej, opierając się na rękach.
-
Do czego jest ci potrzebny pistolet?- Wypaliłam w końcu.
Mina
znacznie mu zrzedła, potarł dłonią prawy policzek i najwyraźniej zastanawiał
się nad dobrą odpowiedzią.
-
Tobie też nie mogę ufać, tak?- Podniosłam się z łóżka.- Nie próbuj kłamać. W
moim życiu ostatnio działo się zbyt wiele złych rzeczy – pokręciłam głową z
niedowierzaniem, cofając się do wyjścia.
-
Zaczekaj. Pozwól mi wyjaśnić – chciał się zerwać z miejsca, ale gips mu to
uniemożliwił, więc się zatrzymałam.- To nieciekawa okolica, jak już zdążyłaś
zauważyć. Potrzebuję tego tylko do obrony, nigdy nie zrobiłem nikomu krzywdy –
wyciągnął do mnie rękę, którą chwyciłam po chwili namysłu. Pociągnął mnie tak,
że usiadłam.- Mi możesz zaufać, nie zranię cię – wyznał tak cicho i delikatnie,
że serce mi zmiękło.
Jego
błękitne oczy wpatrywały się we mnie błagalnie i nagle nabrałam ochoty na to by
go pocałować. Kompletnie nie wiem, dlaczego, ale to był impuls. Powoli
zbliżyłam swoją twarz do jego i już miałam poczuć smak jego ust, kiedy on
najzwyczajniej w świecie, odsunął się, nie dopuszczając do tego.
-
Nie chcesz tego – ciepło się uśmiechnął, widząc mój skołowany wyraz twarzy.
Słowa
ugrzęzły mi w gardle, a policzki spłonęły solidnym rumieńcem. Zbłaźniłam się i
było mi ogromnie wstyd, więc czym prędzej zabrałam swoją torbę i wybiegłam
stamtąd. Jak mogłam wpaść na tak nienormalny pomysł? Mało mi kłopotów? Cholera,
idiotka ze mnie. Wyciągnęłam z torebki komórkę i zadzwoniłam do Tassie.
Umówiłam się z nią pod swoim domem. Całą drogę gorączkowo obwiniałam się w
myślach o to, co próbowałam zrobić. David chce ze mną być, ale ja go nie chcę.
Louis się ze mną spotyka, ale nie chce pocałować, Niall mnie pocałował, ale
teraz ma gdzieś. Jest jeszcze Zayn, którego kompletnie nie potrafię rozgryźć.
To zdecydowanie za dużo jak na jedną dziewczynę. Dwóch ostatnich w ogóle nie
powinnam brać pod uwagę. Dlaczego? To chyba jasne. Po pierwsze są
niebezpieczni, a po drugie najwyraźniej Malik zostanie moim przyrodnim bratem.
Niedobrze mi się robi jak o tym pomyślę.
-
Nareszcie jesteś – usłyszałam zniecierpliwiony głos przyjaciółki.- Na piechotę
szłaś?- Zadrwiła.
-
A wiesz, że chyba tak?- Dopiero skojarzyłam, że w zamyśleniu spory dystans
pokonałam pieszo.
-
Stało się coś?- Przygryzła wargę idąc za mną do domu.
-
Zaraz ci opowiem – weszłyśmy do środka i od razu usłyszałam nawoływanie mojego
ojca.- Tak tato?- Zajrzałam do jego gabinetu.
-
Ciocia Sarah przysłała nam zaproszenia na bal dobroczynny. Nie chcę iść, sama
rozumiesz – spojrzał na mnie w przygnębiający sposób.- Myślę, że powinnaś iść
razem z Aną – zaproponował wyciągając w moją stronę dwie koperty.
-
Na pewno nie chcesz się rozerwać?- Podeszłam bliżej i usiadłam na jego biurku.
-
Nie. Nie martw się tak – słabo się uśmiechnął, wciskając mi w dłoń zaproszenia.
-
Chętnie zobaczę się z ciotką, dawno nie rozmawiałyśmy – zmieniłam temat by nie
sprawiać mu większego bólu, po czym pocałowałam go w czoło i dołączyłam do
szatynki czekającej za drzwiami.
-
Pójdziesz ze mną na bal?- Spytałam.- Kuzynka ojca, co roku organizuje imprezę
charytatywną.
-
Mówisz o księżnej Yorku?- Wyglądała tak jakby miała zemdleć.
-
Przecież wiesz, że jesteśmy spokrewnione – zaśmiałam się.
-
No tak, ale nigdy wcześniej nie miałam okazji pójść na bal i to w dodatku w
pałacu – pisnęła z radości.
-
Nie lubię takich sztywnych sytuacji, ale fajnie, że pojedziesz tam ze mną –
usiadłyśmy na moim łóżku.
Anastasia
wydobyła z koperty pięknie zapisaną, złożoną na pół kartkę i zaczęła studiować,
co jest na niej napisane.
-
Mamy problem. Tu jest napisane, że zapraszają z osobą towarzyszącą. Nie wypada
iść bez partnera – skrzywiła się.
-
W sumie masz rację, ale kogo mam zabrać? Przecież nie Davida, chociaż na pewno
by chciał – przewróciłam oczami.- Louis też odpada, bo ma złamaną nogę.
-
Chłopcy z uniwerka?
-
Daj spokój – wyśmiałam ją.
-
Masz rację – zrozumiała swój błąd.- Mam!- Oznajmiła triumfalnie.- Zadzwoń do
Nialla i Zayna.
-
Zadzwonić to ja mogę po psychiatrę, bo jest ci potrzebny – postukałam ją palcem
po czole.
-
Ale dlaczego? Przystojni są, na pewno świetnie prezentują się w garniturach –
poruszyła zabawnie brwiami.
-
Nie zabiorę kryminalistów do rodziny królewskiej – stwierdziłam z irytacją.
-
Nikt nie musi wiedzieć o tym, co robią. Pojedziemy tam, zabawimy się i wrócimy.
Wyluzuj Em – klepnęła mnie w udo. – Zresztą Zayn jest prawie twoją rodziną –
zaśmiała się diabolicznie.
-
Jesteś naprawdę chora, ale niestety nie mamy innego wyboru. W piątek mamy być u
cioci, bal odbywa się w sobotę, w niedzielę wracamy. Pasuje?
-
Jak najbardziej – potwierdziła energicznym ruchem głowy.- No dzwoń –
pospieszała mnie.
-
Teraz?- Wstąpiła we mnie ogromna nieśmiałość.
-
Nie. W 2080 roku. Przestań się zachowywać jak dziecko – fuknęła.- Chociaż może
najpierw opowiedz mi, co się stało u pana piłkarzyka – podskoczyła z
ekscytacji.
-
A nic. Znalazłam u niego broń, wytłumaczył mi to dość logicznie, a potem
próbowałam go pocałować, a on się odsunął. Zupełnie nic wielkiego – wypowiedziałam
te słowa tak szybko, by przyjaciółka ich nie zrozumiała.
-
Zaraz, zaraz! Nie chciał się z tobą całować?!- Cała Anastasia, tylko to ją
interesowało.
-
Najwyraźniej nie jestem w jego typie – wzruszyłam ramionami.
-
Kretyn – skomentowała i rzuciła we mnie moją własną komórką.- A teraz dzwoń –
przyglądała mi się uważnie.
Westchnęłam
ciężko jak dziecko, któremu właśnie kazało się odejść od komputera i wybrałam
numer Horana.
-
Halo?- Po kilku sygnałach usłyszałam jego głos.
-
Cześć. Emily z tej strony – odezwałam się nieśmiało, kręcąc kosmyk włosów na
palcu.
-
Hej piękna – ucieszył się.- Co słychać?
-
Wszystko ok. Dzięki. Dzwonię, bo mam sprawę.
-
Dla ciebie wszystko – wyobraziłam sobie jak mruga przy tym zalotnie.
-
Wybieram się z przyjaciółką na imprezę dobroczynną mojej ciotki i poszukujemy
osób towarzyszących. Pomyślałyśmy, że może ty i Zayn…
-
Jasne, że z wami pójdziemy – przerwał mi w połowie.
-
Serio?
-
Kiedy jedziemy?
-
W ten weekend. Godzinę na zachód od Londynu.
-
Nie ma najmniejszego problemu. Nie lubimy garniaków, ale wy z pewnością
będziecie zjawiskowo wyglądać, więc się w nie wciśniemy – zaśmiał się uroczo.
-
Cieszę się. Dziękuję, że się zgodziłeś. Zadzwonię jeszcze.
-
Do usłyszenia Em – po tych słowach zakończyłam połączenie, czując po raz
kolejny tego dnia palące rumieńce.
-
No i załatwione. Jutro zakupy, tak?- Anastasia zacierała dłonie z zachwytem.
-
Na to wygląda – uśmiechnęłam się.
Przyjaciółka
gadała jak nakręcona o całej uroczystości, a ja znowu miałam wewnętrzny
dylemat. Nie do końca byłam zadowolona z tego pomysłu. Owszem sama idea
spotkania z ciotką była świetna, ale przedstawienie jej ludzi pokroju naszych
towarzyszy już niekoniecznie.
Były
mąż cioci jest synem samej królowej. Nigdy osobiście jej nie poznałam, a i jego
widziałam może ze dwa razy w życiu. Ich córki nie były zbyt sympatyczne, raczej
wyniosłe i dumne. Wystawne przyjęcie może się okazać klapą, jeśli coś pójdzie
nie tak, a tego chciałabym uniknąć. Modliłam się żeby zarówno Niall jak i Zayn
wiedzieli jak się zachować i nie stwarzali problemów. Sama często nie
wiedziałam jak mam zachowywać w towarzystwie znajomych ciotki, a co dopiero
oni.
Nie
ukrywam, że perspektywa zobaczenia eleganckiego oblicza Malika była kusząca. W
ogóle kolejne spotkanie z nim, nawet myśl o tym, przyprawiała mnie o dreszcze.
Nie mogłam uwierzyć, że ktoś tak zimny i wyrachowany mógłby działać na mój
organizm w ten sposób. Gdy przed nim stałam, słowa gubiły się nagle w drodze do
ust, dłonie się pociły, wargi drżały, a oczy nie mogły patrzeć nigdzie indziej
niż w jego magnetyzujące czekoladowe tęczówki. Pomimo jego niebywale
niebezpiecznej profesji, momentami wydawał się być zwyczajnym młodym
człowiekiem. Z jakimś celem w życiu. Z marzeniami. I przede wszystkim z
uczuciami, które chował jednak bardzo głęboko. Nie widziałam jeszcze jego
szczerego uśmiechu, a przecież coś musiało sprawiać mu radość, prawda? Jednych
cieszy zdany egzamin, innych miłość, której doświadczają, a jeszcze innych
taniec lub jazda na rowerze. Pytanie brzmiało: co powoduje, że przepiękne oczy
Zayna Malika błyszczą ze szczęścia, a jego kąciki ust unoszą się tworząc
zniewalający uśmiech?
________________________________________________________________
Cześć moi drodzy!
Wpadam tu do Was z nowym rozdziałem, bo bardzo podobały mi się Wasze poprzednie komentarze. To taka mała nagroda. Obyście ją polubiły :)
Całuję <3
________________________________________________________________
Cześć moi drodzy!
Wpadam tu do Was z nowym rozdziałem, bo bardzo podobały mi się Wasze poprzednie komentarze. To taka mała nagroda. Obyście ją polubiły :)
Całuję <3
Cześć!
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podobał.
Czyżby role się odwróciły i to Emily została spławiona? Wszystko na to wskazuje.
Tak to jest, jeśli przebiera się cały czas w mężczyznach.. Na koniec zostaje się całkowicie samym.
Louis ma pistolet. Trudno, żeby go nie miał skoro pracuje z niebezpiecznymi osobami.
Uważam, że Lou dobrze zrobił powstrzymując pocałunek.
Całym sercem kibicuję Emily i Zaynowi :D
Bardzo ucieszył mnie fakt, że zaproponowała Malikowi i Niallowi wspólne pójście na bal :)
Zayn się w niej zakochał. Czuję to i straszliwie się cieszę :) xx
Ogółem rozdział fantastyczny! Nie mogę się już doczekać nexta!
Życzę weny :*
@xAgata_Sz .xx
Takie nagrody to ja mogę dostawać. Codziennie!
OdpowiedzUsuńRozdział oczywiście bardzo mi się spodobał. Jestem nieco zdziwiona zachowaniem Louisa, ale znając Ciebie, to jeszcze nie koniec historii z piłkarzykiem. Myślę, że jest jakieś sensowne wytłumaczenie na to, dlaczego nie chciał się całować z naszą wspaniałą bohaterką.
Nie muszę chyba mówić, jak bardzo mnie cieszy to, że chłopcy idą z naszymi dziewczynkami na ten bal? Jestem ciekawa, co tam się wydarzy! Jestem pewna, że nas jakoś zaskoczysz.
Cóż mogę więcej powiedzieć? Dziękuję za wspaniałą dedykację. Jestem zaszczycona. ♥
Z niecierpliwością oczekuję następnego rozdziału. Dodawaj szybko, kochana!
Pozdrawiam ciepło!
Sieeeemaneczko! Pozdrawiam z mojej ostatniej godziny powrotu do domu i prawdopodobnie ostatniej godzinie, kiedy jestem trzeźwa. xD
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że ta Em to ma życie. Gdzie się nie ruszy tam jakaś pułapka a nią czeka. A to wszystko przez przeklętego Malika. Jak tylko pojawił się w jej życiu, wszystko po kolei upada niczym domek z kart.
Obserwują ją jakieś menty, próbujące się podlizać Zaynowi, a dwa - jest nietykalna. Oznaczona nie ma nawet pola manewru by się z kimś umówić, bo wszyscy wiedzą jak bardzo jej były porywacz jest niebezpieczny. Dorastającej nastolatce, w której buzują hormony musi być ciężko. Zwłaszcza to odrzucenie Louisa! Jak on mógł! No, ej. Niewinny buziak jeszcze nikomu nie zrobił krzywdy. Właśnie ją okłamałeś stary, mógłbyś chociaż dać jej buzi w zamian. Karmy planetarnej to nie wyrównuje, ale zawsze coś.
Bal! Maura lubi. <3 W przyszłości będę na ochotnika biegać na wszystkie biznesowe posiadówy. Obowiązkowo. Nawet jeśli mam się dorobić większych odcisków i dziur na stopach od szpilek. Tylko mnie nie będzie towarzyszył taki przystojny kolo jak Malik. A mogłoby to być podniecające. ^^
Do następnego! See U!
M.K
feedback-ff.blogspot.com
last-direction.blogspot.com
Cześć i czołem!
OdpowiedzUsuńMam trochę taki lekki bulwers po przeczytaniu tego oto rozdziału. I głównym powodem stała się Emily. Czy ta dziewczyna jest naprawdę aż tak bardzo naiwna? Nie chodzi mi tutaj o Louisa, do tego dojdę za chwilę, ale nie. Chodzi mi o to, że tak szybko zapomniała o tym, co zrobił jej Malik i teraz biegnie zaprosić go na to przyjęcie. To jest nienormalne! Przecież ten człowiek ją przetrzymywał, heloł. Była więziona. Zayn to przystojna sztuka, wiadomo, ale żeby od razu zabierać kryminalistę (tak, trzeba go tak nazwać) na przyjęcie do rodziny królewskiej to już lekka przesada. Powinna pójść tylko z przyjaciółką, ewentualnie z kimś, kogo DOBRZE zna. Czasem osoba towarzysząca tylko przeszkadza, a samemu można się bawić równie dobrze. No ale jak widać, Emily chyba totalnie wpadła w sidła Zayna i będzie wykorzystywała każdą okazję, byleby tylko zobaczyć go ponownie. Oby się kiedyś na tym nie przejechała.
Dobra, teraz Lou. W sumie nie zdziwiłam się, kiedy Em znalazła broń w jego mieszkaniu. My wiemy, że współpracuje z Zaynem, więc takie cacka na pewno są mu potrzebne. Naprawdę nie mogę się doczekać chwili, w której nasza bohaterka dowie się prawdy o Tomlinsonie - będzie się działo! Poza tym, brawo dla Lou za to, że nie poniósł się chwili i nie pocałował Em. To byłoby gorące, ja wiem, ale Emily chyba sama nie wie, czego chce i prawdę mówiąc cieszę się, że dostała kosza. Wiem, okrutna jestem, ale ta dziewczyna powinna oderwać się od tych ludzi. Szczególnie od Zayna.
No kochana, robi się coraz bardziej ciekawie, czuję, że będę się bulwersować jeszcze bardziej! Ale to dobrze, dobrze. Dużo weny na kolejne rozdziału, czasu i do szybkiego napisania. Pozdrawiam x
o jeju, jeju, jeju, dopiero dzisiaj zaczełam czytać i jest po prostu świeeetne, przeczytałam wszystko<3
OdpowiedzUsuńProoooszę niech ona będzie z Niallem, niech on i Zayan wyciągną się z tego gówna ale niech będzie z Niallem, jeju to by było cudowne<3
czekam na następny rozdział z niecierpliwością mam nadzieje ,że będzie szybko. Liczę na szybkiego nexta i życzę dużej weny i błagam ,żeby Emila była z Niallem, jejjuuuuu, to takie cudowne boże hagfavsklahj :( hahaha<3 świetny blog po prostu, świetny<3
Jak coś zapraszam też do mnie, ale w porównaniu do Ciebie to ja się chowam, haha:( jednak liczę ,że może coś Ci się spodoba<3
http://pamietnikpamietnikpamietnik.blogspot.com/
Gdyby tylko Emily wiedziała, dlaczego tak naprawdę Louis trzyma broń w domu... Na pewno odechciałoby się jej go całować. I nie, wcale nie jestem zazdrosna, że chciała to zrobić... Może tylko trochę, chociaż to dziwne, zwarzając na fakt, że to tylko fikcja, no ale... tak już mam, z moją głową od zawsze było coś nie tak.
OdpowiedzUsuńWracając jednak do tematu opowiadania... Zazdroszczę dziewczynom jednego. Że będą miały okazję uczestniczyć w takim balu. Cholera, od zawsze marzyłam, żeby być częścią czegoś takiego. I do tego ich osobami towarzyszącymi będzie Zayn i Niall. Oni. W garniturach. Matko, moja wyobraźnia działa i ugh, to taki piękny widok. Gdybym tylko mogła znaleźć się na miejscu dziewczyn...
Jestem też pewna, że Em w końcu odkryje, co tak naprawdę sprawia radość Malikowi. I kurde, wszystko, czego oczekuję od tego opowiadania to to, żeby byli razem. Po prostu Zayn i Em... od początku tej historii tworzą dla mnie parę idealną. No, pomijając może ten fakt, że Zayn jest kryminalistą, ale... to tylko sprawia, że staje się jeszcze bardziej seksowny. Więc... naszych bohaterów czekają trzy dni spędzone razem, podczas których może zdarzyć się naprawdę wiele i na to właśnie liczę, szczerze mówiąc. Dlatego z niecierpliwością czekam na następne rozdziały, żeby czegoś się dowiedzieć.
Całuję i życzę mnóstwa weny! x