niedziela, 29 czerwca 2014

10.


Dla Ciebie, Charlie. Żebyś nie uschła z ciekawości :*

Kilka godzin przed balem spotkałam nielubiane kuzynki w ogrodzie. Zachowywały się bezczelnie jak zwykle. Jasno dawały mi do zrozumienia, że nie jestem tu mile widziana, bo nie pochodzę z rodziny królewskiej. Anastasia miała nawet spięcie z Beatrice, która usiłowała wywrzeć wrażenie na Maliku. Nigdy nie mogłam dogadać się z córkami mojej ciotki, ponieważ były rozpieszczone do granic możliwości. Otrzymywały wszystko, czego chciały, nikogo nie szanowały i nie znosiły odmowy.

Zayn był ponury i większość czasu spędził z swoim pokoju, rozmyślając. Przynajmniej tak twierdził Niall. Lunch zjedliśmy wspólnie z ciotką i jej byłym mężem. Potem służące zaczęły pomagać ich córkom w przygotowaniach do uroczystości, a ja i Tassie szykowałyśmy się w samotności. Nie znosiłam specjalnego traktowania, więc poprosiłam ciotkę żeby nie przysyłała nam nikogo do pomocy. Wracając z kuchni z sokiem pomarańczowym trafiłam na bruneta. W myślach karciłam się za to, że nie poszłam się kąpać, jako pierwsza.  Zatrzymał się tuż przede mną i onieśmielał mnie swoim spojrzeniem.

- Szukałem cię – bawił się końcówką swojego paska.
- I znalazłeś. Słucham – nerwowo zebrałam włosy i przerzuciłam je przez lewe ramię.
- Nie miałem pojęcia, jaką suknię wybierzesz na dzisiejszy wieczór, ale jak to zobaczyłem pomyślałem o tobie. Chciałbym żebyś miała to nas sobie podczas balu – wyciągnął zza pleców kwadratowe, płaskie pudełko.

Nie odezwałam się. Zamarłam odbierając od niego prezent i oglądając jego zawartość. Była to srebrna zawieszka w kształcie serduszka wysadzana maleńkimi mieniącymi się diamencikami, przyczepiona do czarnej tasiemki. Nigdy nie dostałam tak przepięknego naszyjnika. Nie wiem, jak to zrobił, ale idealnie wstrzelił się w styl sukienki, którą miałam założyć.

- Nie mogę tego przyjąć Zayn – zamknęłam pudełko.
- Nie podoba ci się?- Jego szczęka zacisnęła się znacząco.
- Jest cudowny, ale na pewno był bardzo drogi. Zresztą powinieneś to dać Anastasii. To jej dzisiaj towarzyszysz – próbowałam się wymigać.
- Wcale nie chciałem iść właśnie z nią. Poza tym kupiłem to z myślą o tobie – powiedział twardo.- Nie lubię nikogo o nic prosić. Po prostu to załóż – zabrzmiał jak oficer wydający polecenie służbowe.
- Musisz się nauczyć jak być miłym dla kobiety. Dziękuję za prezent – mruknęłam, wyminęłam go i wróciłam do sypialni.

Zatrzasnęłam za sobą drzwi, oparłam się o nie plecami i uniosłam głowę, przymykając oczy. W dłoni ściskałam podarunek, przeklinając pod nosem osobę, która mi go dała.

- Co tam masz?- Ana podeszła do mnie owinięta białym ręcznikiem, z mokrymi rozrzuconymi na ramionach włosami.
- Zayn mi to dał – podałam jej zawiniątko, a kilka sekund później usłyszałam jej pisk.
- To jest fenomenalne – stwierdziła z zachwytem.- Świetnie pasuje do twojej stylizacji, wiesz?
- Wiem. Co nie zmienia faktu, że wręcz nakazał mi założyć go na bal. Zachowuje się jakby wszystko mu się należało – fuknęłam.
- Taki już jest. Niegrzeczny i pociągający. Lubi mieć kontrolę nad tym, co się dzieje wokół niego. Dałabym wiele żeby szalał na moim punkcie – przyznała rozsuwając suwak pokrowca, w którym znajdowała się jej kreacja.
- Idę wziąć prysznic – zignorowałam jej ostatnie słowa i zniknęłam za drzwiami.


***


Tuż przed zejściem do wielkiej sali balowej obejrzałyśmy się w lustrze. Tassie założyła długą suknię w kobaltowym kolorze z głębokim ozdobnym dekoltem. Ramiona miała lekko odsłonięte. Jej smukłą szyję ozdobił delikatny, srebrny łańcuszek. Na nadgarstku błyszczała bransoletka z tym samym motywem, co wisiorek. Kolczyki w kształcie łez pięknie dopełniały całość, za to włosy miała wysoko i fantazyjnie upięte.

Moja suknia była zjawiskowa, chociaż nie wiem czy ja wyglądałam w niej tak dobrze. Była grafitowa, górną część pokrywał brokat, a dół był tiulowy. Stopy wsunęłam w delikatne kremowe szpilki, w uszy wpięłam ciemno, niebieskie kolczyki z srebrnymi obwódkami. Na ręku zapięłam bransoletkę z serduszkiem. Długo wahałam się na założeniem naszyjnika od Zayna, ale Ana w końcu mnie do tego namówiła i sama mi go zapięła. Opuściłyśmy nasz pokój, a na korytarzu dostrzegłyśmy dwóch młodych, eleganckich mężczyzn. Blondyn odwrócił się jako pierwszy, po czym szturchnął przyjaciela.

- Żaden komplement nie wyrazi mojego zachwytu - wykrztusił w końcu Horan, powodując mój zawstydzony uśmiech.
- Obie wyglądacie pięknie - Zayn omiótł nas wzrokiem i zatrzymał się na mojej szyi.

Wyraz jego twarzy mógł świadczyć o tym, że był zadowolony, że jednak mam na sobie jego prezent. Niall ucałował mój rumiany policzek i okręcił mnie dwa razy dookoła by obejrzeć całokształt. Trzymając się za ręce zeszliśmy do przybyłych już gości. Większość z nich miała szlacheckie pochodzenie i ogromne majątki. Orkiestra, którą wynajęła ciocia łagodnie przygrywała ze względu na rozmowy prowadzone przez śmietankę towarzyską. Moje kuzynki brylowały między przystojnymi szlachcicami, próbując zatrzymać ich przy sobie jak najdłużej. Nie były porażająco piękne, a urok nie szedł z nimi w parze, więc ich frustracja rosła z każdą sekundą.

Zaraz po tym jak Sarah przedstawiła mnie kilku ważnym osobom, zajęliśmy miejsca przy wyznaczonym stoliku. Kelner podał nam kieliszki wypełnione szampanem. Zayn uporczywie męczył mnie swoim palącym wzrokiem. Natomiast Niall poświęcał mi swoją całą uwagę. Powodował, że ten wieczór miał szansę być jak najbardziej udany. Pomimo zachowania Zayna, Anastasia rozsyłała wszystkim szerokie, szczere uśmiechy. Tak naprawdę byłam na niego zła. Mógłby chociaż udawać, że partnerka go interesuje, a nie na okrągło wpatrywać się we mnie. Najpierw kazał mi odejść, a teraz zachowuje się jak pies ogrodnika.

Sarah, jako organizatorka powiedziała na początek kilka słów do mikrofonu, po czym zaprosiła do zabawy. Blondyn od razu to wykorzystał i porwał mnie na parkiet. Umiejętności tanecznych nie można było mu odmówić. Potrafił prowadzić i poruszał się z gracją. Gdy znajdowałam się bliżej niego, prawił mi komplementy. Zerkałam raz po raz w stronę naszego stolika przy którym wciąż siedzieli Zayn i Tassie.

- Zatańczysz z Aną? Nie chcę żeby przez Malika miała przesiedzieć cały wieczór - poprosiłam blondyna.
- Jeśli tak bardzo ci na tym zależy to ok - złożył czuły pocałunek na linii mojej szczęki tuż pod uchem i odprowadził do stolika, po czym do żwawego tańca zabrał moją przyjaciółkę.
- Zepsujesz jej zabawę - odezwałam się oskarżycielskim tonem obserwując jak kończy swoją tequilę.
- Naszyjnik świetnie na tobie leży - unikał tematu, pochylając się w moim kierunku.
- Przestań - zaprotestowałam, czując oblewające mnie rumieńce.
- Niall może prawić ci komplementy, a ja nie?- Zapytał z udawanym niezrozumieniem.
- Bardzo się od siebie różnicie. Poza tym nie chciałeś mnie widzieć, więc w czym rzecz?- Zmarszczyłam brwi.
- Zawsze mogę zmienić zdanie i co wtedy? - Rzucił zaczepnie.
- Posłuchaj. Nialla traktuje jak kumpla pomimo jego zalotów, ale tak naprawdę jest ktoś na kim mi zależy i chciałabym zobaczyć co z tego wyjdzie, więc nie mieszaj mi w głowie, dobrze?- Usiłowałam go rozdrażnić.
- A kim ja jestem dla ciebie, Mint?- Jego chrypka w połączeniu z tym przezwiskiem mogła mnie zwalić z nóg gdybym tylko stała.
- Przyszłym pasierbem mojej matki - oznajmiłam dość chłodno.

Chciał powiedzieć coś jeszcze, ale były mąż ciotki poprosił mnie do tańca, a potem udałam się na taras by trochę ochłonąć. Przyjemny ciepły powiew musnął moją skórę. Gwiazdy cudownie roztapiały granatowe niebo swoim blaskiem. Wokół posiadłości był wielki las, po którym można jeździć konno. Nabrałam nieposkromionej ochoty, aby zrzucić niewygodne szpilki, wybiec na podwórze, wsiąść na konia i odjechać na nim daleko. Z dala od Malika. Bez wątpienia miejsce to można było nazwać zjawiskowym, a ja nie potrafiłam się tym cieszyć.

- Czekaliśmy na ciebie - znowu ten ochrypły bas.
- Musiałam się przewietrzyć.
- Nie martw się o przyjaciółkę. Drażni jedną z twoich kuzynek podrywając jej zdobycz i świetnie się przy tym bawi - dodał widząc moją zmartwioną minę.
- To dobrze - ucięłam.
- Kim jest ten ktoś na kim ci zależy?- Drążył.
- Nie znasz - fuknęłam odrzucając rozpuszczone włosy na drugie ramię.
- Powiedz – zażądał opierając się o barierkę.
- Jesteś bezczelny - zarzuciłam, patrząc mu prosto w oczy.- Ma na imię Louis - rzekłam z satysfakcją, że chociaż w tą sferę mojego życia Zayn nie ma wstępu.
Mój nastrój zniknął mgnieniu oka, bo brunet zaczął się śmiać. I to w dodatku bardzo ironicznie. Nie miałam pojęcia ci go tak rozbawiło.
- Lou nie kłamie, nie łamie prawa i jest delikatny. Twoje przeciwieństwo - prychnęłam, powodując, że jego wargi się zacisnęły a oczy pociemniały ze złości.
- Nie jestem gorszy od Tomlinsona!- Warknął.- Mało o nim wiesz - zbyt szybko znalazł się tuż przy moim ciele.
- O czym ty mówisz? Nawet go nie znasz - byłam święcie przekonana, że blefuje.
- Zabrał cię już do siebie? Powiedział, że uwielbia jakiś ckliwy musical? A znalazłaś broń? I co powiedział? Na pewno jakieś brednie o niebezpiecznej okolicy - nadal był zdenerwowany, a jego oddech przyspieszony.

Każde jego słowo zgadzało się z tym, co działo się, gdy byłam u Tommo. Skąd Zayn o tym wszystkim wiedział?

- Lou wszystko mi relacjonuje. Współpracuje ze mną, więc nie jest ani trochę lepszy ode mnie - wyjaśnił w końcu chociaż mętlik w mojej głowie wcale nie był mniejszy.
- Jest dobry. To się liczy – wymamrotałam, próbując ułożyć to sobie w głowie.
- Mała, naiwna Mint. Zakręcił się przy tobie, bo mu kazałem. – Rzucił kpiąco. - Mój ojciec jest w stanie nawet cię zabić by mnie zranić. Chciałem żeby cię chronił – ton głosu natychmiast się obniżył, a jego duża, ciepła dłoń otuliła mój policzek.
- Pan Malik i ludzkie odruchy? Kolejna gra pozorów - skomentowałam zrzucając z siebie jego rękę.- Nie można sterować życiem innych Zayn - oczy wyraźnie mi się zaszkliły.- Nie jestem twoją własnością - otarłam wierzchem dłoni jedną samotną łzę spływającą po moim policzku i odwróciłam się na pięcie z zamiarem odejścia.
- Nie skończyłem - szarpnął mnie za ramię.
- Ale ja tak. Jesteście popieprzeni. I ty i Louis - czułam jak mój makijaż przechodzi do historii.
- Nie płacz, bo nie wiem jak mam się zachować - wyglądał na skrępowanego moimi łzami.
- Rażą cię, bo płyną przez ciebie tak?-Szepnęłam z wyrzutem.
- Zatańcz ze mną - zaproponował desperackim tonem, wyciągając rękę w moją stronę.

Zawahałam się, ale serce kazało mi przy nim zostać. Drżące palce splotłam z jego. Odczytał to jako pozwolenie i przysunął moje ciało do swojego. Nasze lewe splecione dłonie przyłożył do okolic swojego szybko bijącego serca, a prawą objął mnie w talii, zatrzymując się na końcu kręgosłupa. Kołysał nas w nieznanym rytmie, łaskocząc swoim oddechem moje ucho. Od czasu do czasu, niechcący następował mi na palce, co zdradziło, że nie czuje się w tańcu zbyt dobrze. Trzymałam dosyć sztywną postawę jednak w końcu uległam jego piżmowym perfumom i ułożyłam głowę w zagłębieniu między jego szyją a obojczykiem.

- Jesteś okropny, wiesz?- Szepnęłam.
- Więc dlaczego nie odeszłaś?
- Już raz odeszłam, na twoje życzenie i chyba mam wyrzuty sumienia - powiedziałam zanim zdążyłam ugryźć się w język.

Momentalnie odsunął swoją twarz na kilka centymetrów i wpatrywał się we mnie przenikliwie. Opuszkami palców musnęłam skórę jego szyi na co zareagował dosyć dziwnie, bo odtrącił moją rękę. Znowu poczułam się jak kretynka i pospiesznie wróciłam na salę. Powiadomiłam Nialla i Anastasię, że źle się czuję i ruszyłam po schodach na górę. W pokoju przysiadłam na brzegu łóżka i wystukałam w telefonie smsa do Louisa.


'Wiem o wszystkim. Myślałam, że byłeś szczery. Teraz wszystko rozumiem. Nie dzwoń. Emily.'


Cała ta sytuacja była dla mnie jakimś koszmarem. Zaufałam Lou a on zwyczajnie mnie okłamywał. W pewnym sensie czułam się zdradzona choć miał czuwać nade mną. Mam pecha do facetów i tyle. Nie byłam przecież przedmiotem czy czyjąś własnością, do cholery! Moje uczucia znacznie mnie przerosły i miałam ochotę uciec stąd na koniec świata.


Naprzeciwko wisiało ogromne lustro. Spojrzałam na swoje żałosne oblicze. Zapłakane, czerwone oczy, rozmazany makijaż, lekko potargane włosy. Gdybym zobaczyła postać w takim stanie w sukni balowej w telewizji byłabym przekonana, że oglądam horror. Wszystko przez Zayna Malika. Pieprzonego egoistę i zimnego drania. Maniaka kontroli. Dopiero teraz dotarło do mnie jak dogłębnie jestem beznadziejna. Zakochałam się w osobie, która mnie krzywdzi ilekroć się pojawia.
_____________________________________________________________________
Witam ponownie!
Z okazji jedynego wolnego dnia w tygodniu i mojej przecudnej rozmowy z Charlie, postanowiłam dodać rozdział :)
Oby Wam się spodobał.
Komentujcie!
Całuję cieplutko <3

8 komentarzy:

  1. Z niecierpliwością czekam na każdy kolejny rozdział, a kiedy się pojawia czytam go jak najwolniej się da, by jeszcze go nie kończyć. Strasznie mi się podoba! Uwielbiam to jak piszesz i jak opisujesz wszystkie sceny, chcę tak umieć :< Scena, w której Emily się popłakała, a Zayn poprosił ją do tańca była niesamowicie urocza. Czekam na więcej i więcej! Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
    Pozdrawiam cię serdecznie i całuję x

    @rckinlou
    stranger-in-my-life.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem!
    Tym razem zobaczyłam powiadomienie o nowym rozdziale, więc od razu się zjawiam. Bez żadnego, wielkiego spóźnienia, ani nic w tym stylu. :P

    Ale do rzeczy.
    Po naszej rozmowie przez dłuższy czas zastanawiałam się nad tym, co wymyśliłaś. Niestety moje rozmyślania nic nie dały, bo w żadnym razie nie byłam bliska przewidzenia tego, co się stało.
    Dał jej prezent? Oczywiście, wspomniałaś w poprzednim rozdziale, że coś dla niej ma, ale przez to, jaki jest Malik nie sądziłam, że zdecyduje się jej to dać. Jakby nie patrzeć daleko mu do słodkiego chłopaka, który wręcza prezenciki uroczej dziewczynie. Ale to nie był jakiś tam "prezencik". O nie! No nieźle. Zdecydowanie spodobał mi się ten wątek.

    Prawda o Louisie wyszła na jaw. Tutaj moje przypuszczenia się nieco sprawdziły. Po ostatnim rozdziale podejrzewałam go o jakieś teorie spiskowe, gdzie pełniłby rolę "pracownika" Malika... Hmm. Mam jednak przeczucie, że to nie wszystko. ;P

    Końcówka trochę smutna, ale przecież nie może być cały czas bajkowo. Niech dziewczyna sobie trochę popłacze, może dzięki temu (jakimś cudem) zdobędzie siłę na zmierzenie się z Zaynem.

    Bal, bal i po balu.
    A teraz czekam na następny rozdział. A znając Ciebie, będziesz już teraz tylko pobudzać moją ciekawość. :D

    Pozdrawiam ciepło i wysyłam buziaki!
    @charlie_lina

    P.S! Dziękuję za wspaniałą dedykację. ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Hm. W sumie mam mętlik po przeczytaniu tego rozdziału i nie wiem, co napisać. Muszę się chwilę zastanowić, żeby nie powstało nic chaotycznego.
    Dobra, chyba jeszcze żadna główna bohaterka nie działała mi tak bardzo na nerwy jak Emily. Ona sama pakuje się w kłopoty, a później ma pretensje do wszystkich naokoło, tylko nie do siebie samej.
    Nie będę się po raz kolejny rozwodzić nad tym, że zabierając chłopaków, a w szczególności Zayna do ciotki, popełniła błąd. Już to wspominałam. Dostała prezent - ok, Malik zachował się naprawdę miło wobec niej, gdyby nie fakt, że niemal kazał założyć jej ten naszyjnik. Ale to Zayn, trzeba przywyknąć. Mimo wszystko, mnie również zaskoczył tym gestem, bo jeżeli chce, to potrafi być uprzejmy i nawet nieco romantyczny.
    Ale później przy tej ich rozmowie najbardziej zdenerwowała mnie Emily. Dowiedziała się prawdy o Louisie w nieprzyjemnych okolicznościach, ale mimo wszystko była tym tak przejęta, że nie zwróciła w ogóle uwagi na to, że Zayn przyznał, że zrobił to, by ją chronić. No ale nie ważne, i tak mógł to rozegrać w inny sposób. Sęk w tym, że Em tak się wściekała na Malika, mogła zabić go wzrokiem, a tutaj nagle znalazła się w jego ramionach i się do niego przymilała :o Dobra, oficjalnie - dziewczyno, zdecyduj się w końcu. Bo albo uważasz Malika za skończonego dupka, przestępcę i tak dalej i trzymasz się od niego z daleka, albo dajesz mu szansę i sprawiasz, że się zmienia powoli na lepsze. Pod koniec rozdziały mogliśmy się dowiedzieć, że Emily rzeczywiście zakochała się w Zaynie, więc podejrzewam, że sobie go nie odpuści. Nie wiem jeszcze do końca, czy widzę ich jako parę, ale może jeśli Malik zmieni swoje zachowanie i nastawienie to kto wie - mogę zostać ich największą fanką :D
    Kończę ten komentarz, bo jest już wystarczająco nacechowany różnymi emocjami. Fajnie, że stworzyłaś taką bohaterkę, która wywołuje u mnie cholerną złość i nieraz mam ochotę wejść do opowiadania i jej przypieprzyć. No ale zobaczymy, jak to się dalej rozwinie.
    Dużo weny, całuję <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku! Ile się tutaj działo :O
    Rozdział bardzo emocjonujący i przyjemnie mi się go czytało :)
    Nie rozumiem już ani Emily ani Zayna. Nikogo chyba już nie rozumiem..
    Emily jest podrywana przez Nialla i sama też daje - tak mi się wydaje - znaki, że jej to nie przeszkadza.
    Zayn to już w ogóle. Daje jej naszyjnik, prawi komplementy, tańczy z nią, a później jak za sprawą magicznej różdżki wszystko niszczy.. Dokładnie, zachowuje się jak pies ogrodnika. Mógłby też być przynajmniej odrobinę zainteresowany Tassie.
    Nie wiedziałam, że aż tak Malik będzie wkurzający i powie o sprawie z Louisem, jeszcze się z tego śmiejąc.
    Mimo wszystko mam nadzieję, że pomimo tych wszystkich przeciwności będą ze sobą, a jeśli nie to niech Zayn pozwoli jej odejść.
    Czekam na następny i życzę weny!
    Kocham, @xAgata_Sz . xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Siema, siema, siema!
    To ja! Nieskromna, niepunktualna w kwestii komentowania, ale niezastąpiona M.K!

    Nie powiem, dużo się w rozdziale dzieje nadęte kuzynostwo? Nie musisz mi nic mówić. Głowa mnie boli za każdym razem, gdy jestem zmuszona przebywać w jednym pomieszczeniu z moimi kuzynkami, które natura obdarzyła tak długimi nogami, że są modelkami. Ja i Emily mogłybyśmy się upić użalając się nad swoim ciężkim życiem. Ale jednego jej zazdroszczę - piękne suknie, wystawne bale i te wszystkie światła. Ach... Życie jak z bajki. Kto by tego nie chciał? No, może ja, bo chociaż nabiegam się w szpilkach co nie miara, ale lubię krótkie sukienki koktajlowe i spodnie. Wiec pass.

    Zayn - facet miliona zagadek. Tu laskę odpycha, tu ją przyciąga. W przypływie frustracji wyjawił nawet tajemnice Tomlinsona dziewczynie. Nie ładne zagranie. Ale kto by się spodziewał, że przestępca i bandzior będzie grał fair? No na pewno nie ja.

    Co robi Mint dalej? W sensie... chyba nie może być ze swoim soon-to-be bratem, co?

    Lofffki!

    M.K

    last-direction.blogspot.com
    feedback-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. W pewien sposób to urocze, jak bardzo Zayn broni się przed tym, że coraz bardziej zaczyna mu zależeć na Emily. Co prawda te jego zmiany nastroju mogą być męczące na dłuższą metę, mimo to lubię obserwować, jak najpierw udaje obojętnego czy bywa złośliwy, by niemal płynnie przejść do czułych gestów. Biedak najprawdopodobniej sam nie wie, co robi. Em i Anastasia na pewno wyglądały przepięknie na tym balu :) Wyobrażam sobie, że tym niezbyt zachęcającym kuzynkom musiało ostro pójść w pięty, kiedy zjawiły się takie wystrojone i ładniejsze niż zwykle. Reakcja chłopaków też była powalająca, ale co się dziwić? Szkoda tylko, że Zayn po raz kolejny pokazał się od takiej gburowatej strony. Wiedziałam od samego początku, że nie jest zadowolony z tego, że to właśnie Tassie jest jego partnerką, jednak mógł zachować odrobinę przyzwoitości i jakoś zabawić dziewczynę, zamiast rzucać te swoje nienawistne spojrzenia. Na szczęście Anastasia jest bardzo zaradna i spędzała fantastyczny wieczór bez jego większej pomocy.
    Ta scena z tarasu jest po prostu piękna. Od razu widać napięcie między Zaynem a Emily... Trochę szkoda, że akurat teraz wyszła prawda o Louisie, ale może lepiej teraz niż wcale? Jakoś za nim nie przepadam w tym opowiadaniu i wolałabym, żeby Em trzymała się od niego z daleka. Malik również jest niebezpieczny, ale ma w sobie coś pociągającego, czemu ulega również główna bohaterka. Ta ich relacja jest bardzo skomplikowana, jednak lubię o niej czytać. To coś niestandardowego, zamiast banalnego, gorącego romansu :)
    Cóż, czekam na ciąg dalszy, bo trzeba przyznać, że robi się coraz ciekawiej. Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej. Na początku chciałabym Ci bardzo podziękować za komentarz u mnie. Jak sama pewnie doskonale wiesz, jest to nieopisana radość i wielka motywacja, dlatego nie zamierzam Ci pozostać dłużna.
    Miałam pojawić się u Ciebie z komentarzem wcześniej i pewnie będziesz na mnie zła za to co napiszę, ale cholernie ociągałam się żeby wejść, przeczytać i napisać coś sensownego, ponieważ kiedyś, dawno temu, zanim jeszcze utworzyłam bloga, szukałam sobie opowiadań do czytania „na nudę” i z ciekawości, jak zwykle przeczytałam kawałek rozdziału. Nie wiedząc o co chodzi w opowiadaniu po prostu sobie odpuściłam oceniając wszystko zbyt pochopnie. A teraz, gdy napisałaś mi komentarz, jestem wręcz w stanie dziękować Ci za to do usranej śmierci, składać przed Tobą pokłony i zostać Twoją oficjalną najwierniejszą fanką! Nawet nie wiesz, jak mi jest teraz głupio za siebie, że od razu wtedy nie przeczytałam wszystkiego od początku do końca. Cały ten tekst był taki MAGICZNY. Raz mi się chciało płakać, raz zazdrościłam, innym razem byłam przerażona, a kolejnym rozpływałam się jak czekolada w upalny dzień! Cholera, nie wiem jak to zrobisz, ale chyba będę Cię zmuszać do szybkiego pisania i udostępniania kolejnych rozdziałów, bo mimo przeczytania dziesięciu od razu, nadal chcę więcej! :>
    Kurcze! Jesteś wspaniała dziewczyno! :>
    Ok, ale czas na treść, bo za bardzo rozlałam się z emocjami odnośnie całokształtu. Jeszcze dobrze nie zaczęłam a już przynudzam.

    Zacznę od Emily – Mimo tego, że dziewczyna pochodzi z bogatej rodziny i ma w niej nawet księżną, jest po prostu skromna. Przynajmniej według mnie. Nie wydaje mi się być rozkapryszoną panienką, która na każdym kroku podkreśla swoją wyższość nad innymi, a wręcz przeciwnie.
    Mimo tego, że współczuję jej tego całego porwania, a szczególnie sytuacji z Mike’em (o ile dobrze pamiętam, wybacz, nie mam pamięci do imion), kiedy to idiota próbował ją brutalnie zgwałcić, w pewnym sensie jej zazdroszczę i chciałabym być w jej skórze. Oczywiście nie myśl, że tego, co przed chwilą napisałam, tylko tego, że ma takie powodzenie wśród naprawdę przystojnych chłopaków, a jej życie toczy się jak w filmie akcji z domieszką romansu.

    Teraz napiszę o Niallu, bo wręcz nie mogę się powstrzymać! Tak bardzo mnie urzekła jego postać. Zakochałam się od samego początku. Idealnie go wykreowałaś! Mimo tego, że ma nieciekawe zajęcie i na pozór mógłby się wydawać kimś bez serca, chłodnym, a wręcz nawet zimnym bandytom, on jednak jest zupełnie inny. To ciepło jakie od niego bije, wręcz nie pozwala żeby napisać o nim jakiekolwiek złe słowo. Prawda jest taka, że to on najbardziej troszczył się o Emily, mimo tego, że Zayn mało brakowało i poświęciłby za nią życie.
    Tak bardzo podobała mi się scena, gdy Niall odwoził główną bohaterkę do domu i jak się żegnali. Ten pocałunek! Rozpłynęłam się przy tym :> Tak mi się przyjemnie zrobiło, że nawet sobie tego nie wyobrażasz. Cholera, dlaczego nie ja jestem główną bohaterką? xD

    Zayn z kolei jest naprawdę zimny i oschły. Chce mieć nad wszystkim kontrolę i ma charakter takiego władczego, że nie potrafi poprosić, a jedynie by rozkazywał. Ale ma też tam gdzieś w głębi takie iskierki ciepła w sobie, które czasami wychodzą z niego na zewnątrz. W każdym razie faktem jest to, że Zayn jest pociągający, a niestety większość dziewczyn jest skonstruowana w ten sposób, że patrzy właśnie na takich „Bad boy’ów”.
    Przeczuwam, że Emily właśnie z nim ułoży sobie życie. Ciągnie ją do niego i na odwrót, choć ze strony Zayna, mimo tego, że wszyscy to widzą, to jednak on za wszelką cenę się wypiera. Głupi. Oby Emily nauczyła go miłości i czułości!

    Anastasia jest taką fajną, cieplutką i wesolutką osobą. Bardzo podobała mi się scena z tymi wykładami, gdzie usnęła. :b Fajnie to wykombinowałaś. :>
    Myślę, że jako przyjaciółka spisuje się nieźle, a dodatkowo potrafi się odnaleźć w każdej sytuacji, co pokazała np. na tym balu… Potrafiła bawić się bez Zayna i brawa dla niej. Swoją drogą Zayn zachował się naprawdę chamsko ignorując swoją towarzyszkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do Louisa. Mimo, że chciał być lojalny wobec Zayna, po prostu zakochał się w dziewczynie, a ona w pewnym sensie też coś do niego poczuła. Szkoda tylko, że jednak okazało się, że to wszystko jeden wielki blef. Ale w sumie lepiej, że wydało się teraz niż później.

      Sytuacja z rodzicami Emily jest bardzo skomplikowana. Miłość jej mamy, wydaje mi się być nadchodzącym niebezpieczeństwem dla całej jej rodziny i dodatkowo dla Zyna. Oby się jednak opamiętała. Swoją drogą, jak można być aż tak naiwnym i związać się z kimś, kto wcześniej chciał skrzywdzić bliską osobę? To straszne!

      Ok, zmykam już, bo i tak nie zmieszczę się zapewne w jednym komentarzu. Co prawda jest wiele rzeczy, które chciałam jeszcze napisać, ale to już innym razem, bo nie chcę aż tak przynudzać.
      Jesteś świetna i proszę o informację o nowych rozdziałach!
      Aha, przepraszam za chaos i że komentarz jest taki ogólnikowy. Pisałam od razu wszystko co mi przychodziło na bieżąco do głowy.

      http://nothing-happens-by-chance-flyaway.blogspot.com/
      ściskam i życzę miłego dnia!

      Usuń