czwartek, 7 sierpnia 2014

14.



Przyglądałam mu się dłuższą chwilę i zauważyłam, że jest podenerwowany. Zmarszczył charakterystycznie nos i gładził dłonią swój kark, zerkając na mnie. Obrzuciłam go zawiedzionym spojrzeniem. Zastanawiałam się, jakiej wymówki użyje tym razem.
- Miałeś być punktualnie – zarzuciłam mu od razu.
- Wiem, wiem. Miałem coś bardzo ważnego do załatwienia – mruknął posępnie, a kilka sekund później na jego twarz wstąpił szeroki uśmiech.
- Z czego się cieszysz?- Skrzyżowałam ręce na piersiach.
- Seksownie wyglądasz – chwycił mnie za biodra i przyciągnął do siebie.- Zresztą to impreza, bawmy się – pokiwał głową w rytm muzyki.
- Jesteś nienormalny – nie mogąc dłużej się powstrzymywać, zaśmiałam się, wprowadzając go do salonu.
David automatycznie zmierzył go niezbyt przyjemnym spojrzeniem, czym Zayn zupełnie się nie przejął. Brunet przywitał się z Louisem i Aną, potem zapoznałam go z kilkorgiem moich znajomych ze studiów, podałam drinka i usiedliśmy w kącie, na fotelu. Ściślej on na nim siedział a ja zajmowałam zaszczytne miejsce na jego kolanach. Czułam się trochę jak jego maskotka, bo jego ręka spoczywała władczo na wcięciu mojej talii, a jego wzrok odstraszał potencjalnych rozmówców. Gdy Malik skończył pić kolejną porcję alkoholu, ruszyłam do tymczasowego barku by przynieść coś jeszcze i wtedy Dave mnie zaczepił.
- Teraz zadajesz się z takimi ciemnymi typami, tak?- Oparł się bokiem o blat.
- Nic ci do tego – fuknęłam zalewając wódkę sokiem.
- Pyskata się zrobiłaś, on tak cię zmienił. Nie byłaś taka wcześniej – zauważył.
- Nie wiem, do czego dążysz – zerknęłam na niego.
Nie zdążył się odezwać, bo tuż za moimi plecami pojawił się Zayn. Był spięty i bałam się, że mogą mu puścić nerwy.
- Odpuść sobie, jasne? Emily należy do mnie. Mam ci to wbić do głowy własnoręcznie?- Warknął, zarzucając ramię na mój kark.
Jakkolwiek bezosobowo to nie zabrzmiało, nie zadziałało. Chłopak przyjął postawę sugerującą gotowość do konfrontacji. Mierzyli się spojrzeniami, niby przez kilka sekund, a dla mnie to trwało wieczność.
- Puszczasz się z agresywnymi gorylami, a mogłabyś mieć intelektualnego przystojniaka – wyznał zaczepnie i z wyższością, za co oberwał od Zayna z prawego sierpowego. Ledwo go zatrzymałam, bo chciał przygnieść rywala do podłogi i dalej okładać. Moi koledzy ze studiów wyprowadzili go w międzyczasie za drzwi.
- Co to miało być? Kupiłeś mnie jak pieska na wystawie?- Oburzyłam się, gdy mój chłopak odetchnął.
- O co ci chodzi?- Znowu przybrał ten posępny wyraz twarzy.
- Nie należę do ciebie, rozumiesz? Związek nie polega na posiadaniu tylko na byciu ze sobą, ale właściwie… - zamyśliłam się.- Kogo ja chcę oszukać? Wmawiam sobie, że między nami może być normalnie, ale nigdy nie będzie – stuknęłam dnem szklanki o blat tak mocno, że jej zawartość się wylała.
Odeszłam zostawiając go w osłupieniu. Może tata miał rację? Może wcale mu nie zależało? Chciał mieć maskotkę to ją sobie sprawił. Chociaż właściwie to mnie obronił, nie pozwolił, aby tamten mieszał moją osobę z błotem. Nie zadbał o siebie, lecz o mnie. Cholera, to takie skomplikowane.
 Wyszłam do ogrodu, przysiadłam na bujanej ławce i zapaliłam papierosa. Dziwne, że nagle naszła mnie ochota na palenie. Nigdy tego nie robiłam, a wszystko przyszło tak naturalnie.
- Nie wiedziałem, że palisz – tuż obok mnie pojawił się Louis.
- A ja nie wiedziałam, że mnie śledzisz – burknęłam nieprzyjemnie.
- O co poszło?- Przysiadł obok mnie i zaczął się odbijać stopami od ziemi by nas rozhuśtać.
- O to, co zwykle. Traktuje mnie jak swoją własność… Niestety to się chyba nie zmieni… - zaciągnęłam się jeszcze dwa razy, a niedopałek zgasiłam w pobliskiej popielniczce.
- Mogłaś się spodziewać takiego zachowania. Zayn nie jest stworzony do bycia w związku – pouczył mnie.
- Myślałam, że mu na mnie zależy. Miałam nadzieję, że go zmienię. Przecież miłość zmienia ludzi – pod wpływem emocji powiedziałam o kilka słów za dużo ujawniając swoje uczucia.
- Kochasz go?- Zdziwił się Lou.
- Nie słuchaj mnie, jestem pijana – machnęłam ręką, przymykając oczy.
- Em, spójrz na mnie – pochylił się w moją stronę i chwycił dwoma palcami mój podbródek.
Zatonęłam w jego szaro-błękitnych tęczówkach i wiedziałam, że od razu się zorientował, co czuję. Przytulił mnie do siebie, uśmiechając się uroczo.
- Jak tak na mnie patrzysz, to mam ochotę cię pocałować, nie rób tak – zaśmiał się, łaskocząc mnie w bok.
- Przysięgam, nigdy więcej – schowałam twarz w jego ramieniu, chcąc ukryć swoje zażenowanie.
W drzwiach tarasowych pojawił się nieźle pijany Zayn. Nie zataczał się, co prawda, ale bełkotał coś pod nosem.
- Tommo, odczep się od mojej dziewczyny, co? Twoja panna cię szuka – warknął.
- Uspokój się. Emily, ma ci coś do powiedzenia – popatrzył na mnie dając znak, że powinnam się przyznać do swoich uczuć i wrócił do środka.
Brunet usiadł obok, objął mnie ramieniem i czekał aż się odezwę.
-Nie chcę być twoją zabawką, Zayn… - w końcu odważyłam się odezwać.
- Nie jesteś.
- Nie rozumiesz. Zależy mi na tym żeby być dla ciebie kimś więcej. Ja…
- Czekaj, czekaj – przerwał mi w połowie.- Zrywasz ze mną?- Wzburzył się.
- Pewnie powinnam, ale nie umiem. Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłam, ale to była dla mnie nowa sytuacja. Nie wiem czy będziesz pamiętał jutro to, co powiem teraz, ale mogę się już nie zdobyć na to wyznanie – podniosłam wzrok tak żeby patrzeć wprost w jego czekoladowo-złote oczy.- Kocham cię. Jestem pewna, że całkowicie i nieodwołalnie się w tobie zakochałam – z serca spadł mi ogromny ciężar, gdy to powiedziałam jednak martwiłam się jego reakcją.
Wpatrywał się we mnie nieobecnym spojrzeniem przez kilka minut. Nie wiem czy zastanawiał się nad odpowiedzią czy też pytanie jeszcze do niego nie dotarło, ale cierpliwie czekałam aż coś powie. Miałam wrażenie, że alkohol przejął nad nim kontrolę, bo mrugał powiekami i przetarł dłonią twarz, wstając.
- Powiesz coś czy będziesz tak stał?- Upomniałam się.
- Dobry żart, Mint. Naprawdę dobry żart – zaśmiał się głośno i zataczając się, wrócił do środka, zostawiając mnie kompletnie zdruzgotaną na tarasie.
Stojąc tak ze szczęką na kafelkach i łzami spływającymi mimowolnie po policzkach, zastanawiałam się czy to rzeczywiście miało miejsce czy uroiłam to sobie w swojej chorej głowie. Najpierw poczułam nieznośny ból w okolicach serca, potem obezwładniającą bezsilność, a na koniec ogromne pokłady złości.
Weszłam do środka po kolejne dwa drinki, po czym postanowiłam zrobić coś, co na 100% wkurzy Zayna. Zadzwoniłam do Nialla, zaprosiłam go i to z nim miałam ochotę spędzić resztę wieczoru. Czekałam na niego godzinę, obserwując swojego chłopaka z drugiego końca salonu. Mogłam sobie oszczędzić widoku Zayna ostro flirtującego z moją koleżanką Debbie. Oboje byli mocno wstawieni, ale mieli siłę i trzeźwe umysły, aby się całować. Praktycznie wszyscy wiedzieli, że jesteśmy razem, a on tak bardzo mnie upokorzył. Poczułam się niepotrzebna na swojej własnej imprezie, a co ważniejsze w życiu Malika.
Kątem oka spostrzegłam zbliżającego się Nialla. Miał na sobie koszulę w kratę, ciemno jeansową kurtkę i czarne spodnie.
- Przepraszam, że nie było mnie wcześniej – próbował się wytłumaczyć, co kompletnie mnie nie obchodziło.
- Nieważne. Mam dosyć patrzenia jak ten palant robi ze mnie kretynkę – wychyliłam kolejną szklankę mocnego alkoholu.
- Jesteś już nieźle zalana, skarbie. Chodź stąd – pociągnął mnie w kierunku tarasu i tam posadził z powrotem na huśtawce, po czym zajął miejsce obok mnie.
- W zasadzie to sama ją z siebie zrobiłam – kontynuowałam swój pijacki wywód.- Wyznałam mu miłość, chciałam go zmienić, ale nie. Emily Ferguson jest skazana na porażkę od samego początku – machnęłam ręką ze złością.
- Zakochałaś się w nim?- Spytał z niedowierzaniem.
- Kilka drinków temu byłam tego pewna – panicznie się roześmiałam.
- On nie umie kochać, Em. Nigdy nie doceniał tych dziewczyn, które chciały z nim być a nie go mieć – stwierdził chłodno.
- A ty? Doceniłbyś mnie?- Uniosłam głowę by móc spojrzeć mu w oczy.
- Już dawno cię o tym zapewniałem. Jesteś wyjątkowa, a Zayn to kretyn – patrzył na mnie w ten sam uroczy sposób, co wtedy, gdy przesiadywał ze mną na ganku w leśnej chacie.
- Wyglądasz jak Furby, wiesz?- Opuszkami palców dotknęłam jego policzków.
- Mam ochotę cię pocałować – zakomunikował oblizując wargi.
Alkohol krążący w moich żyłach zadziałał w tamtej chwili na korzyść Nialla. Impulsywnie uniosłam się do takiego poziomu, aby swobodnie objąć jego twarz dłońmi.
Blondynowi najwyraźniej spodobała się moja inicjatywa, bo jego dłonie zawędrowały na moje plecy i przycisnął mnie do siebie. Z niecierpliwością wyczekiwałam chwili, w której nasze usta się połączą. Nie pomyliłam się. Jego pocałunki tak bardzo różniły się od porywczych i gorących pieszczot Zayna. Były tak spokojne i czułe, że w myślach błagałam żeby nie przestawał. Moja pijana w trupa osobowość mocno zwariowała. Przez Malika pozbyłam się większości skrupułów. Nauczyłam się z nim walczyć. Nie umiałam jednak wybić go sobie z głowy. Mój umysł otrzeźwiał na tyle by zakończyć upojne chwile z Niallem. Z zawstydzenia schowałam twarz w dłoniach. Chłopak objął mnie i przechylił w swoją stronę.
- Przepraszam. Nie powinienem cię całować. Jesteś pijana i skołowana - zrobiło mu się głupio.
- Dobrze usłyszałem? - Nad naszymi głowami rozbrzmiał wściekł bas Zayna.- Odpowiadaj! Pocałowałeś ją?- Szarpnął go za koszulkę.
Horan ostrożnie mnie od siebie odsunął i wstał. Patrzyli na siebie przez kilka minut, wyglądało to podobnie jak w przypadku ataku na Dave’a, a atmosfera zgęstniała jak na pstryknięcie palcem. Brunet porządnie się zamachnął i wymierzył cios kumplowi, który pod jego wpływem z powrotem opadł na huśtawkę. Pochyliłam się nad nim i pogładziłam po twarzy, a gdy Malik szykował kolejny atak, stanęłam między nimi.
- Dość Zayn! Wynoś się cholerny hipokryto! - Z nerwów łzy znów cisnęły mi się do oczu.
Chłopak spojrzał na mnie wściekle i boleśnie chwycił za moje przedramię.
- Bronisz go?- Warknął.
- Sama mu na to pozwoliłam - powiedziałam twardo.
- Przecież jesteś... - zaczął.
- Kim? Twoją dziewczyną? Nie. Nie możemy być razem. Powiedziałam, że cię kocham, wyśmiałeś mnie. Mieliśmy się bawić razem a tymczasem poszedłeś podrywać i całować moją koleżankę! Nie zraniłeś mnie tak bardzo nawet, gdy mnie uderzyłeś! Zostaw nas w spokoju!- Wyszarpnęłam ramię i odepchnęłam go od siebie.
- Emily, daj spokój - od razu złagodniał i próbował mnie udobruchać
- Wyjdź... - Zachwiałam się z powodu sporej ilości wypitego alkoholu i potem straciłam kontakt ze światem.




Przytomność odzyskałam dopiero rano, gdy ostatni goście opuścili mój dom. Rozejrzałam się wokół mrugając powiekami. Byłam w swojej sypialni, a tuż obok leżała Anastasia. Zbudziła się, gdy jęknęłam z bólu, próbując się podnieść. Kac morderca zawładnął całym moim ciałem.
- Lepiej nie wstawaj. Sporo w siebie wlałaś - mruknęła szatynka, unosząc się na łokciu.- Ludzie bawili się świetnie. Nawet nie zauważyli, co się działo na tarasie - dodała.
- Zayn całował się z Debbie a ja z Niallem - powoli wszystko do mnie docierało.
- To już wiemy. Oni chyba to sobie wyjaśnili, ale i tak kazałam im wyjść. Jesteś w stanie mu to wybaczyć?
- Boli mnie głowa. Przełóżmy tą rozmowę na później - zwlekłam się z łóżka i powoli dotarłam do łazienki, gdzie wzięłam odprężającą kąpiel.
Owszem przesadziłam wczoraj z piciem i nie postąpiłam rozsądnie posługując się Niallem w ramach zemsty, ale to Zayn mnie sprowokował. Nienawidziłam osoby, którą się przez niego stałam. Miał na mnie tak ogromny wpływ, że sama siebie nie poznawałam. Dawna Emily nie byłaby zdolna do takich posunięć.

________________________________________________________________
Witam ponownie kochani!
Jestem zawiedziona ilością komentarzy pod poprzednim rozdziałem. Nie wiem, czy to moja wina i powinnam coś zmienić, czy po prostu nie macie czasu żeby naskrobać małą wiadomość.
Jeśli powinnam coś zrobić z fabułą, mówcie. Będzie mi łatwiej.
Przepraszam za jakiekolwiek błędy.
Nie wieszajcie psów na Em po dzisiejszym odcinku. To tylko zagubiona, młoda dziewczyna.
Wyjdzie na prostą, obiecuję.
Całuję <3

6 komentarzy:

  1. Malik jesteś okropny, no!
    Jak dziewczyna wyznaje Ci miłość, to powiedz jej również co czujesz. Zachowałeś się strasznie.
    W tym rozdziale zrobiło mi się jej szkoda, naprawdę.
    To najgorsze co może być, kiedy wyznajesz komuś miłość, a on Cię wyśmiewa. No szkoda mi jej..
    Louis i Niall są dobrymi przyjaciółmi. Potrafią się zaopiekować Em.
    Horan dostał za to, że pocałował Emily, tak? W takim razie Em powinna skopać tyłek Malikowi, bo jak widać w dupie mu się poprzewracało.
    A ten Dave szmaciarz? Jeszcze większa szumowina.
    Emily musi teraz być silna i nie załamywać się.
    Trzymam kciuki, żeby wszystko się ułożyło!
    Rozdział jak zawsze perfect!
    Czekam na kolejny i życzę weny <3
    Buziaki, @xAgata_Sz .xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale Zayn zjebał akcje :\ za grosz nie ma uczuć no ni chujutki :\.
    I dobrze, że Emily pocałowała Niall'a może do Malika coś w końcu by dotarło a nie :D.
    Czekam na następny! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Em... Temu kretynowi nalezy sie nauczka. W koncu cos go musi zlamac. Kiedys wyzna Ci, co czuje.
    MALIK, TY IDIOTO, W DUPIE CI SIE POPRZEWRACALO???!!! OGARNIJ SWOJE SEKSOWNE CZTERY LITERY!!! Albo odpusc, zapomnij o niej i daj jej normalnie zyc. Niall sie nia zaopiekuje.
    Horan, prosze, badz przy niej. Emily Cie potrzebuje.
    A Dave ma spieprzac pole orac! No chyba, ze ego zaslania mu droge. W takim razie wszystko stracone.

    Czekam na kolejny. Buzka!! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem totalnie skołowana po tym rozdziale, albo raczej: zmieszana i nie bardzo wiem, co myśleć, chodzi mi tutaj zarówno o Emily, jak i Zayna. Jedynie co do Davida nie mam żadnych wątpliwości - nie lubię gościa i wątpię, że kiedykolwiek polubię. Ważniak się znalazł, a jego ego jest chyba większe od niego samego. Nie będę tęsknić, jeśli już więcej się nie pojawi. Już bym wolała, żeby Em została starą panną, niż żeby zadawała się z kimś takim, naprawdę.
    Teraz pójdźmy po kolei. Zayn. Kibicowałam mu gorąco, kiedy uderzył Dave'a, chociaż również nie spodobał mi się ten tekst "należy do mnie". Mimo to nie złościłam się, bo doskonale wiem, że Malik nie do końca jeszcze wie, na czym polega związek, że to nie jest kwestia posiadania, tylko bycia przy tej drugiej osobie. Więc mu wybaczyłam, łącznie z tym spóźnieniem na imprezę. Potem przyszło do rozmowy z Louisem i trzeba powiedzieć, że mnie zdenerwował tym tekstem, że ma ochotę pocałować Em. Halo, czy ty czasem nie spotykasz się z jej najlepszą przyjaciółką? Może Mint trochę wypiła, ale takie słowa były co najmniej nie na miejscu. Dobrym wynikiem tej sytuacji było to, że Lou popchnął Emily do wyznania miłości Zaynowi. Muszę przyznać, że nie spodziewałam się takiej reakcji z jego strony. Nie oczekiwałam, że odpowie "ja ciebie też kocham", pewnie już nie pamięta, komu ostatnio i czy kiedykolwiek to kiedyś powiedział, ale wyobrażałam sobie, że ją przytula, całuje, cokolwiek. Tymczasem jej nie uwierzył! Wyśmiał ją! Początkowo za to także go nie winiłam, w końcu nie jest przyzwyczajony do miłości, nie spodziewał się, że jakakolwiek kobieta mogłaby się w nim zakochać. Ale to, co zrobił potem, ścięło mnie całkowicie. Po jaką cholerę zaczął się obmacywać z tą całą Debby? Upokorzył Emily, zachował się jak skończony dupek. Problem w tym, że ona potem też przegięła. Zadzwonienie po Nialla nie byłoby takie złe, w końcu kto powiedział, że dziewczyna nie może się z nim przyjaźnić? Niestety ona dobrze pamiętała, że blondyn darzy ją pewnymi względami i posłużyła się nim w akcie zemsty na Zaynie. Nie tylko zachowała się nie w porządku wobec samego Horana, ale także wobec siebie samej. Zemsta niczego nie daje, a jak widać tylko przysporzyła więcej kłopotu. Co też ten alkohol robi z człowiekiem... Mam nadzieję, że mimo to Em i Zayn nie rozstali się tak na amen. Jestem wściekła na nich oboje, z czego na Malika pewnie mi przejdzie, w końcu on totalnie nie wie, jak się zachowywać ani jak okazać swoje uczucia drugiej osobie, natomiast Emily postąpiła tak a nie inaczej pod wpływem alkoholu i sprowokowana przez niego. I tak uważam, że są sobie w jakiś sposób przeznaczeni, chociaż tak bardzo się różnią.
    Jestem bardzo ciekawa, co wydarzy się dalej, dlatego czekam na kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Szczerze mówiąc, to nawet nie wiem, co mam napisać. Emily chyba przeszła samą siebie w tym rozdziale i wydaje mi się, że wkurzyła mnie jeszcze bardziej niż sam Zayn, który i tak zachował się jak palant - zresztą, jak zawsze.
    Ten cholerny egoista musi się wreszcie nauczyć, że związek nie polega na posiadaniu kogoś. Mógłby choć odrobinę się wysilić i pokazać Emily, że mu na niej zależy. No chyba że tak nie jest, wtedy niech bierze swój zgrabny tyłek i odczepi się od niej raz na zawsze, bo przysięgam, że moja cierpliwość już się kończy. Jedyną dobrą rzeczą, jak zrobił, było przywalenie temu całemu Davidowi, który sobie zaczął za dużo pozwalać. Ale to by było na tyle dobroci z Malika. Ja również nie spodziewałam się takiej reakcji, kiedy Emily wyznała mu miłość. Rozumiem, że mógł być tym zaskoczony, bo w końcu kto pokochałby kogoś takiego jak on? No ale żeby od razu ją wyśmiewać i mówić prosto w twarz, że to tylko taki żart? Przesadził, grubo przesadził. A później jeszcze obmacywał się po kątach z jakąś inną dziewczyną. Czy jego totalnie powaliło?
    Teraz kolej na Emily. Potrafię zrozumieć to, że poczuła się upokorzona i zdradzona przez Zayna, ale co daje jej prawo do całowania się z Niallem? Chciała się zemścić? Po co? Przecież to nic nie daje. Poza tym, Horan coś do niej czuje, więc nie powinna wysyłać mu sprzecznych sygnałów. Zachowała się nie na miejscu i nie mam zamiaru jej usprawiedliwiać. Może razem z Zaynem są faktycznie siebie warci? Chociaż gdyby Emily chociaż przez chwilę pomyślała, już dawno odprawiłaby Malika z kwitkiem. Nie wiem, czy ten związek ma jakąś przeszłość, choć bardzo wierzyłam, że Zayn się zmieni. No nie wiem. Zobaczymy, co tam dalej dla nas szykujesz.
    Czekam na rozdział kolejny, dużo weny życzę i zapraszam również do siebie na nowości. Pozdrawiam! x

    OdpowiedzUsuń